Polska"Jedno z zamrożonych dzieci mogło jeszcze żyć". Nowe fakty ws. zbrodni w Lubawie

"Jedno z zamrożonych dzieci mogło jeszcze żyć". Nowe fakty ws. zbrodni w Lubawie

- Jedno z trójki zamrożonych dzieci mogło jeszcze żyć, gdy trafiło do lodówki - opowiada "Faktowi" policjant, pracujący przy rozwikłaniu tej straszliwej zbrodni w Lubawie. Dzieciobójczyni Lucyna D. (41 l.) została już aresztowana na trzy miesiące, jej męża Jarosława D. (41 l.) śledczy puścili wolno.

"Jedno z zamrożonych dzieci mogło jeszcze żyć". Nowe fakty ws. zbrodni w Lubawie
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Waszczuk

12.04.2013 | aktual.: 12.04.2013 08:50

Kiedy jedni śledczy byli zajęci przesłuchaniami świadków, inni zabezpieczali ślady w domu, gdzie doszło do tragedii, i zbierali dowody. Specjaliści technik operacyjnych sprawdzali, w jaki sposób zginęły maluchy. Lucyna D. nie ukrywała przed prokuratorami jak dokonała zbrodni, jednak na wizję lokalną się nie zgodziła.

– Nie miała siły na to, odmówiła – mówi jeden z policjantów. – Teraz czekamy aż odmarzną ciała, dopiero wtedy będzie można przeprowadzić sekcję zwłok. Wtedy będzie już wiadomo, czy dzieci w momencie zamrażania jeszcze żyły, bo po wstępnych czynnościach nie można wykluczyć, że jedno dziecko mogło żyć - wyjaśnia.

Lucyna D. przyznała się śledczym, że po tym, jak już dzieci w foliowych workach przestawały się ruszać, ona nie upewniała się, czy faktycznie nie żyją. Po prostu wkładała je do szuflad zamrażarki i zamykała drzwi. Sekcja zwłok ma wyjaśnić, czy dzieci wówczas żyły.

Razem z Lucyną D. zatrzymany został jej mąż, 41-letni Jarosław D., ale po przesłuchaniu prokurator puścił go wolno. Dlaczego mężczyźnie nie postawiono zarzutów? Z lodówki, gdzie kobieta trzymała trzy zamrożone ciała swych dzieci, korzystała cała jej rodzina. Ale morderczyni upiera się, że tylko ona – a nie mąż – jest winna temu, co się wydarzyło. Przyznała się do tej potwornej zbrodni – już trafiła do aresztu w Ostródzie.

- Odwrotnie niż w przypadku dorosłego człowieka, u duszonego noworodka najpierw zanika oddech, a po nim przestaje bić serduszko. Na samym końcu umiera mózg – tłumaczy lekarz Waldemar Pawłowski (52 l.). – W niskiej temperaturze mózg umiera nawet 5-7 minut – dodaje specjalista.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Prognoza pogody: we wtorek 20 stopni!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (560)