PolskaJedna osoba nie żyje po wybuchu paniki na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy

Jedna osoba nie żyje po wybuchu paniki na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy

Jedna osoba zmarła, a 11 zostało rannych wskutek skutek obrażeń odniesionych w nocy na studenckich otrzęsinach na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy. Prawdopodobną przyczyną tragedii był wybuch paniki wśród uczestników imprezy, wskutek czego doszło do gwałtownych przepychanek w łączniku między dwoma budynkami. Jak powiedział rektor uczelni Antoni Bukaluk, w łączniku gromadziły się osoby, które paliły tam papierosy. Rektor dodał też, że po imprezie w koszach na śmieci znaleziono ślady dopalaczy.

Magdalena Wojnarowska

Impreza inaugurująca działalność samorządu studenckiego w nowym roku akademickim odbywała się w budynkach dydaktycznych uczelni, a tragedia wydarzyła się w łączniku, znajdującym się na wysokości pierwszego piętra pomiędzy dwoma częściami holu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w trakcie imprezy mogło dojść do paniki wśród uczestników i stratowania części z nich.

Według ustaleń policji w otrzęsinach brało udział ok. 1200 studentów. Według władz uczelni w imprezie łącznie uczestniczyło ok. tysiąca osób, a jednocześnie w budynkach mogło przebywać ok. 700-800 osób.

Jedna z osób, która odniosła obrażenia zmarła w szpitalu, podjęta przez lekarzy reanimacja nie dała rezultatu. Wcześniej rektor uniwersytetu prof. Antoni Bukaluk informował, że ofiara śmiertelna to studentka czwartego roku tejże uczelni.

Rektor: poczuwam się do odpowiedzialności

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej rektor uczelni Antoni Bukaluk mówił, że "od 15 lat tego rodzaju impreza jest podstawową imprezą samorządu studentów". - Jest nam niezwykle przykro z powodu tej sytuacji, która zaistniała - powiedział. - Chciałbym złożyć głębokie kondolencje wszystkim za to, co się stało. Poczuwam się do odpowiedzialności, jako rektor uczelni - podkreślał. Wyjaśnił jednak, że do dymisji się nie poda. - Będziemy wyjaśniać wszystkie okoliczności tego wydarzenia - dodał.

Pytany przez dziennikarzy, dlaczego impreza nie została zgłoszona policji, chociaż w przypadku imprezy masowej był taki obowiązek, rektor poinformował, że "do tej pory Uniwersytet nie zgłaszał takich imprez policji, ponieważ miał podpisaną umowę z firmą ochroniarską". Ze słów Bukaluka wynika, że umowa przewidywała, iż to na ochronie spoczywał obowiązek poinformowania policji. Wiadomo jednak, że służby nie miały wiedzy o imprezie.

- Do tej pory nie mieliśmy żadnych wypadków. Tę imprezę zabezpieczało 15 ochroniarzy oraz dodatkowych 40 osób, wyznaczonych przez samorząd studencki, wspomagających ochroniarzy - tłumaczył rektor. Na miejscu były też służby medyczne i karetka.

Pytany, czy władze uczelni mają sobie coś do zarzucenia, mówił, że "w takiej sytuacji każdy ma sobie coś do zarzucenia". - Była presja ze strony studentów, żeby takie imprezy organizować - powiedział.

Studenci palący papierosy zatamowali łącznik?

Wyjaśniając, dlaczego impreza, inaczej niż w poprzednich latach, odbywała się w dwóch budynkach, Bukaluk mówił, że powodem była przebudowa budynku, w którym otrzęsiny odbywały się poprzednio. - Z powodu przepisów przeciwpożarowych musiano zmienić lokalizację, która była bardziej wskazana z punktu widzenia bezpieczeństwa - powiedział. Tłumaczył, że w poprzedniej lokalizacji było znacznie większe niebezpieczeństwo zaistnienia takiej sytuacji.

Jak powiedział rektor, z nieoficjalnych rozmów z osobami, które uczestniczyły w imprezie wiadomo, że "część osób zamiast wychodzić na zewnątrz, w łączniku między salami paliła papierosy". - Zaczęła się gromadzić tam pewna grupa osób, inna część osób chciała tamtędy przechodzić i to stworzyło tłum - poinformował. Podkreślał, że z miejsca imprezy były trzy wyjścia.

Jak wyjaśnił, organizatorzy imprezy kontrolowali liczbę obecnych osób. - Przez całą imprezę przewinęło się około tysiąca osób, ale one wchodziły i wychodziły. Według organizatorów, jednocześnie na imprezie nie było więcej niż 700-800 osób - tłumaczył.

Rektor: nie użyto gazu pieprzowego, ale znaleziono ślady dopalaczy i alkoholu

Rektor Bukaluk zaprzeczył, jakoby ochrona miała używać gazu pieprzowego. Informacje takie zaczęły się pojawiać w internecie. - Nie było śladu użycia gazu pieprzowego ani żadnego innego gazu, sprawdziliśmy to - powiedział.

Rektor przyznał też, że po imprezie znaleziono w koszach na śmieci opakowania po dopalaczach oraz puszki po piwie.

Poinformował, że na uczelni będą prowadzone specjalne szkolenia na okoliczność następnych takich imprez, które będą miały na celu zapobieżenie podobnym tragediom, a także lepszą kontrolę, uniemożliwiającą wnoszenie podejrzanych substancji.

Bukaluk poinformował, że w związku z tragedią, w czwartek na uczelni nie będzie żadnych zajęć. Odwołane zostały też imprezy, które w najbliższym czasie były planowane na poszczególnych wydziałach.

- Będziemy się starali, żeby w przyszłości do takich wypadków nie dochodziło - podsumował rektor.

Prokuratura wszczęła śledztwo

Jak poinformował zastępca prokuratora rejonowego Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ Adam Lis, w sprawie wszczęto śledztwo, które prowadzone jest pod kątem sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, a także w związku ze spowodowaniem śmierci uczestnika zdarzenia.

- Prokurator przeprowadzał oględziny miejsca zdarzenia. Zlecone zostało też przeprowadzenie sekcji zwłok osoby, która zmarła dziś w nocy w szpitalu. Prokuratura ustala tożsamość wszystkich osób pokrzywdzonych w tej sprawie. Wiemy, że do szpitali trafiło łącznie 11 osób - powiedział

- W tym momencie dziewięć osób przebywa w bydgoskich szpitalach - powiedziała z kolei przed południem dziennikarzom rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak. Jak podkreśliła, policja zabezpiecza dowody, przesłuchiwani są świadkowie, organizatorzy imprezy oraz przedstawiciele firmy ochroniarskiej. Poinformowała, że sprawa jest badana także pod kątem przepisów ustawy o imprezach masowych, wyjaśniane jest m.in. to czy była to impreza odpłatna czy nie.

- Zapis w tej ustawie mówi o pewnych wyłączeniach. Chodzi w szczególności o imprezy nieodpłatne, które są prowadzone na terenach podległych instytucjom takim jak Ministerstwo Edukacji Narodowej bądź instytucje podległe szkolnictwu wyższemu - powiedziała Woźniak.

Kondolencje od minister nauki

W związku z wydarzeniem, na ręce rektora Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy, prof. Antoniego Bukaluka, kondolencje dla bliskich ofiar i całej społeczności akademickiej złożyła minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska.

W rozmowie telefonicznej rektor prof. Antoni Bukaluk poinformował minister nauki i szkolnictwa wyższego o okolicznościach wypadku i podejmowanych działaniach.

Prof. Lena Kolarska-Bobińska zasugerowała, by niezależnie od działań śledczych uczelnia przeprowadziła własne postępowanie wyjaśniające przyczyny i okoliczności tragedii i przygotowała wnioski pozwalające zapobiegać takim wypadkom w przyszłości.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego zwróci się dziś do rektorów wszystkich uczelni w kraju o przegląd procedur i sposobów postępowania w czasie imprez masowych na uczelniach.

- Chciałabym, byśmy o tym porozmawiali jutro na posiedzeniu Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich we Wrocławiu. Chodzi bowiem nie tylko o procedury, ale właściwe ich stosowanie i ocenę każdej sytuacji tak, aby realnie chronić uczestników studenckich imprez - powiedziała min. Lena Kolarska-Bobińska.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (491)