"Jeden z najistotniejszych elementów". Tak rozwijają się Katowice
Sporej wielkości działka niemal w centrum dużego, często mocno zakorkowanego miasta? To trzeba było wykorzystać. Padła idea, którą nazwano Węzeł Przesiadkowy "Sądowa". W ten sposób Katowice zyskały nowe, bardzo ważne miejsce na swojej mapie. I to nie tylko dla mieszkańców tego miasta.
Mały prostokąt, kilka lamp, średni "barak" pośrodku i mało miejsca, gdzie można by było postawić samochód. Do tego mnóstwo ludzi, którzy nierzadko w panice biegali od słupka do słupka szukając swojego stanowiska, gdzie czekał autobus. Tak jeszcze kilka lat temu wyglądał dworzec PKS w Katowicach przy ulicy Skargi. Miejsce, skąd tłumy ruszały w świat, na wakacje czy po prostu do domów.
Węzeł Przesiadkowy "Sądowa" w porównaniu ze wspomnianym miejscem to raj i niezwykłe udogodnienie. I to dla wszystkich - od kierowców autokarów, samochodów po pasażerów. Duża przestrzeń, szerokie stanowiska, miejsca parkingowe, a wszystko dobrze skomunikowane z komunikacją miejską. Strzał w dziesiątkę? Bez dwóch zdań.
- Był to jeden z bardziej kluczowych projektów powodujących rozwój miasta - mówi Wirtualnej Polsce Dawid Kamiński, radny Rady Miasta Katowice, wiceprzewodniczący Komisji Rozwoju Miasta.
Węzeł Przesiadkowy "Sądowa" jest kluczowym miejscem, składającym się w Katowicki System Węzłów Przesiadkowych. Pełni również funkcję Międzynarodowego Dworca Autobusowego, skąd można ruszyć m.in. do Berlina, Wiednia, Pragi, nad polskie morze (Świnoujście, Kołobrzeg) czy do stolicy polskich gór (Zakopane).
- To jeden z istotniejszych elementów wpływających na rozwój transportu w mieście Katowice - przyznaje Kamiński.
- Spełnia on funkcje przesiadkowe pomiędzy koleją, komunikacją autobusową, tramwajową, rowerową oraz indywidualną, zapewniając integrację różnych form transportu na szczeblu lokalnym, regionalnym, ponadregionalnym, krajowym, a nawet międzynarodowym - dodaje.
Wracając do samej lokalizacji, która w opinii radnego jest wielkim handicapem, to chcący dotrzeć na miejsce nie muszą teraz przebijać się przez wąskie uliczki ścisłego centrum miasta, które od samego rana do późnego popołudnia po prostu były zakorkowane. Dojazd tak mieszkańców Katowic, jak i wszystkich spoza miasta, jest teraz dużo łatwiejszy. Nie trzeba się również martwić o miejsce dla samochodu. Tutaj z pomocą przychodzi duży parking.
- Myślę, że mieszkańcy Katowic dzięki takim inwestycjom mają poczucie, że stajemy się nowoczesnym miastem zapewniającym coraz lepiej rozwinięty transport, co wpływa pozytywnie na gospodarkę oraz turystykę miasta - tłumaczy nam Kamiński, który zauważa również, że pozytywny odbiór miasta jest zauważany przez osoby spoza Katowic.
Z jednego w mieście są bardzo zadowoleni - inwestycja zdała egzamin. - Omawiany węzeł pod kątem liczby korzystających z niego pasażerów już prezentuje się bardzo dobrze - mówi nam wprost Kamiński.
Żeby zrealizować cel, trzeba było znaleźć poważne środki. Wartość projektu wyniosła niemal 66 mln zł. Lwią część pokryło unijne dofinansowanie, które wyniosło ponad 43 mln zł. Czy władze miasta zdecydowałyby się na inwestycję aż na taką skalę, gdyby nie ta pomoc?
- Być może zostałby zbudowany za nieco mniejsze środki. Jednak dzięki temu dofinansowaniu miasto mogło przeznaczyć środki ze swojego budżetu na inne, pilne miejskie wydatki - zakończył
Efekt, jaki planowano przed realizacją inwestycji, został osiągnięty, ale w Katowicach z pełnym podsumowaniem poczekają. Kluczowa dla roli węzłów w mieście może okazać się rewolucja w polityce parkingowej miasta, która ma wejść w życie w IV kwartale tego roku.
Ona na pewno jeszcze bardziej wpłynie na częstotliwość korzystania z węzłów.