Jechał pijany, oskarżył policję o kradzież - ma kłopot
O kradzież tysiąca złotych oskarżył kierowca policjantów, którzy zatrzymali go za jazdę po pijanemu. Wewnętrzne śledztwo policji wykazało, że zrobił to bezpodstawnie. Wkrótce odpowie nie tylko za jazdę po pijanemu, ale też fałszywe oskarżenie funkcjonariuszy.
Jak poinformował rzecznik opolskiej policji nadkomisarz Maciej Milewski, w ostatnich dniach nastąpił finał kilkumiesięcznego postępowania w sprawie. Jej początek sięga sierpnia ub. roku, gdy 57-letni Stanisław S. został zatrzymany za jazdę po pijanemu.
Policjanci najpierw uniemożliwili mu wtedy obsługiwanie koparki na jednym z miejscowych placów budowy, a gdy ten - po zabezpieczeniu kluczyków od maszyny - wsiadł do samochodu, zatrzymali go za prowadzenie samochodu po alkoholu. Po przesłuchaniu w opolskiej komendzie mężczyzna został tego samego dnia zwolniony.
Dzień później Stanisław S. przyszedł jednak na policję domagając się zwrotu kluczyków do koparki. Gdy nie otrzymał ich - zgłosił się do policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych, chcąc zawiadomić o skradzeniu mu przez funkcjonariuszy tysiąca złotych.
Ponieważ policjanci wyczuli od 57-latka zapach alkoholu, zbadali go alkomatem. Stwierdzone blisko 1,5 promila alkoholu uniemożliwiało przyjęcie formalnego zawiadomienia. Na wyznaczone na za dwa dni przesłuchanie Stanisław S. nie przyszedł. Wyjaśniana mimo to sprawa obróciła się przeciw niemu.
Policjanci, którzy zatrzymali 57-latka, uznali bowiem, że mężczyzna zachowywał się wobec arogancko - miał twierdzić, że dzięki znajomościom w prokuraturze oskarży ich o kradzież samochodu i zwolni ich z pracy, a także odmówić podpisania dokumentów związanych z zatrzymaniem prawa jazdy i zniszczyć otrzymane pokwitowanie. Rzekomej kradzieży pieniędzy nie potwierdzono.
Do prokuratury policjanci wnioskowali zatem o ściganie z urzędu Stanisława S. za pomówienie, które zwykle ścigane jest z oskarżenia prywatnego. Prowadząca w sprawie śledztwo nyska prokuratura zdecydowała jednak ostatecznie o postawieniu mężczyźnie cięższego zarzutu fałszywego oskarżenia policjantów o kradzież.
Ponieważ podejrzany nie zgłaszał się na wezwania i unikał policji, funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznego z własnej inicjatywy znaleźli go i w ub. czwartek zatrzymali. Wiadomo już, że Stanisław S. stanie przed sądem. Za fałszywe oskarżenie policjantów będzie mu grozić do dwóch lat więzienia, za jazdę po pijanemu - podobny wymiar kary.
NaSygnale.pl: Niebezpiecznie jest spać na przystanku...