ŚwiatJean-Luc Melenchon pnie się w sondażach. To zła wiadomość dla Polski

Jean-Luc Melenchon pnie się w sondażach. To zła wiadomość dla Polski

Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że francuskie wybory prezydenckie to wyścig między Marine Le Pen i Emmanuelem Macronem. Jednak na 11 dni przed pierwszą turą wyborów, do prowadzącej dwójki doszusował weteran skrajnej lewicy, Jean-Luc Melenchon. Jeśli zmierzy się w drugiej rundzie z Le Pen, będzie to dla Polski bardzo zły scenariusz.

Jean-Luc Melenchon pnie się w sondażach. To zła wiadomość dla Polski
Źródło zdjęć: © Reuters | Jean-Paul Pelissier
Oskar Górzyński

12.04.2017 16:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W najnowszym sondażu Ifop-Fiducial kontrowersyjny polityk wyprzedził byłego premiera i kandydata Republikanów Francois Fillona i jest już na trzecim miejscu. Z poparciem 18,5 proc. ma już tylko 4,5 punków procentowych straty do będącego na drugim miejscu przedstawiciela centrolewicy Emmanuela Macrona; pierwsza jest Marine Le Pen z 24 procentowym poparciem. Wtorkowe badanie było kolejnym potwierdzającym wyraźny zwyżkowy trend skrajnego kandydata. Jeszcze trzy tygodnie temu jego notowania oscylowały wokół 12 proc., a jego strata do idącej łeb w łeb pary Macron-Le Pen była dwucyfrowa.

Zdaniem Martina Michelota, francuskiego politologa z instytutu Europeum w Pradze, nagły wzrost popularności Melenchona to zasługa dwóch czynników: udanych występów w debatach oraz słabości lewicowego konkurenta, kandydata Socjalistów Benoit Hamona.

- Debaty w oczywiście dały mu dużo, bo dzięki nim mógł zaprezentować swoje błyskotliwe zdolności oratorskie, ale też dlatego, że był jedynym, który miał odwagę ostro atakować Marine Le Pen. Tego, jak podejrzewam, chciała duża liczba wyborców - mówi ekspert w rozmowie z WP. - Melenchon przejął przede wszystkim dużą część elektoratu Hamona, który jest postrzegany jako zbyt miękki i nienadający się na niesienie sztandaru "prawdziwego socjalizmu". Hamon jest teraz poniżej progu 10 procent i musi się bronić przed apelami o usunięcie się z rywalizacji - dodaje.

65-letni Melenchon to weteran antysystemowej skrajnej lewicy. W przeszłości gorąco popierał socjalistycznych dyktatorów takich jak Hugo Chavez i Fidel Castro, cieszy się też poparciem francuskich komunistów. Znany jest z płomiennych i ciętych mów przeciwko kapitalizmowi i sytuacji gospodarczej we Francji. Podobnie jak inni charyzmatyczni lecz podstarzali reprezentanci lewicy spoza głównego nurtu na Zachodzie, Jeremy Corbyn w Wielkiej Brytanii czy Bernie Sanders w Stanach Zjednoczonych, Melenchon zyskał sobie wielu fanów wśród najmłodszej części wyborców. Jego profile w mediach społecznościowych przyciągają rekordowe liczby internautów; głos na niego oddać chce prawie jedna czwarta wyborców w wieku 18-30 lat. Tylko 39-letni Macron ma pod tym względem lepszy wynik.

Ewentualny sukces polityka nie byłby dobrą wiadomością dla Polski - szczególnie, jeśli do drugiej rundy wszedłby kosztem Macrona. Mimo, że jego przeciwniczką byłaby wówczas przedstawicielka reprezentująca skrajną część przeciwległego skrzydła francuskiej polityki, ich poglądy na kwestie polityki zagranicznej są zbliżone. Zarówno Le Pen, jak i Melenchon prezentują otwarcie prorosyjskie poglądy i domagają się wystąpienia Francji z NATO. W przeciwieństwie do kandydatki Frontu Narodowego, polityk Niepokornej Francji nie opowiada się za wyjściem z Unii Europejskiej, lecz za renegocjacją warunków funkcjonowania Unii i miejsca. W praktyce może to jednak oznaczać osłabienie zachodnich struktur, na których stabilności opiera się polskie bezpieczeństwo.

- Jego obecna kariera reprezentuje wiele z tego, co we francuskiej polityce jest najgorsze. Ale to jego poglądy na politykę zagraniczną budzą największe obawy - komentuje Michelot.

Biorąc pod uwagę obecne sondaże, wejście Melenchona do drugiej rundy wyborów wciąż jest stosunkowo mało prawdopodobne. Ale nie jest wykluczone, bo jego notowania ciągle zwyżkują, tymczasem wciąż niezdecydowana jest rekordowa liczba wyborców.

- Bardzo wielu ludzi tu we Francji wciąż nie ma pojęcia, na kogo zagłosować, a nawet ma wątpliwości, czy w ogóle pójść do wyborów - mówi WP Florence Villeminot, dziennikarka kanału France24. - Mówi się, że do urn nie pójdzie nawet jedna trzecia wyborców, co we Francji było dotąd nie do pomyślenia, bo frekwencja wynosi zwykle ok. 80 proc. - dodaje. Taka dynamika promuje tymczasem najbardziej skrajnych kandydatów o silnych "żelaznych elektoratach".

Ale jak wyjaśnia Michelot, nawet jeśli były socjalista nie dostanie sie do drugiej tury, jego wpływ na końcowy wynik wyborów może być decydujący.

- Prawdziwym pytaniem jest to, czy jego wyborcy zrezygnują z udziału w drugiej rundzie, czy zagłosują za Le Pen. Będzie bowiem kontrolował bardzo duży blok wyborców - mówi ekspert. - Osobiście Melenchon nienawidzi Le Pen, ale część jego elektoratu ma podobne nastawienie do wyborców Frontu Narodowego., to przeświadczenie o tym, że system jest zepsuty do cna i potrzebna jest radykalna zmiana. To może pomóc Le Pen - podsumowuje.

Komentarze (42)