Jaruzelski: prezydent uznał, że powinienem jechać do Moskwy
Gen. Wojciech Jaruzelski powiedział w Radiu Zet, że rozmawiał z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w sprawie wyjazdu na obchody 60-lecia zwycięstwa II wojny światowej do Moskwy. "Prezydent uznał, że powinienem jechać" - podkreślił Jaruzelski.
Kwaśniewski przyznał, że Jaruzelski pytał go o opinię w tej sprawie wiele tygodni temu. Nie oponowaliśmy, z tego względu że jako kombatant ma tytuł moralny tam być - powiedział Kwaśniewski w "Sygnałach Dnia".
Prezydent podkreślił, że polska delegacja, która jedzie do Moskwy, składa się z jednej osoby, czyli z prezydenta RP. Strona rosyjska zaprasza także grupę kombatantów, którzy uczestniczyli we froncie wschodnim. Wśród tego grona jest generał Jaruzelski, który niewątpliwie jest żołnierzem II wojny światowej, przeszedł szlak bojowy i ma wszelkie tytuły, aby uznawać go za kombatanta tej wojny - ocenił prezydent.
Zdaniem Jaruzelskiego, prezydent Kwaśniewski "ma wyczucie sytuacji - w tym również kontekstu międzynarodowego". Nasza absencja byłaby w Moskwie potraktowana z przymrużeniem oka. Jako dziwactwo Polaków, jakaś fobia. Poza tym nieobecni nie mają racji - ocenił.
Zaznaczył, że został zaproszony do Moskwy "jako najstarszy stopniem w Polsce kombatant" i że zwracali się do niego przedstawiciele środowisk kombatanckich, którzy czuliby się urażeni, gdyby na uroczystości w Moskiwe nie pojechał. Uznają, że jestem człowiekiem lękliwym, że uległem naciskom i nie chcę ich reprezentować - powiedział Jaruzelski.
Za rzecz najważniejszą dla Polski uznał dobre stosunki ze wszystkimi sąsiadami, "w tym z wielkim sąsiadem - Rosją".
Zgodził się z tym, że prezydent Rosji Władimir Putin w 60. rocznicę zakończenia wojny powinien przeprosić Polskę. Byłoby mi miło, gdyby tego typu słowa padły, ale jestem realistą. Nie możemy myśleć polonocentrycznie - uznał. Jego zdaniem Rosja ma swoje kompleksy i urazy, a "historia jest różnie czytana przez różnych ludzi".