"Jaruzelski chciał utrzymać władzę, Reagan był wściekły"
- Reagan był wściekły. Chciał zniszczyć komunizm, ale nie chciał tego robić przez wojnę. Bał się wojny nuklearnej - wspomina dzień wprowadzenia stanu wojennego Richard Pipes, doradca prezydenta Ronalda Reagana w "Kontrwywiadzie RMF FM". - Jaruzelski wprowadził stan wojenny tylko dla utrzymania władzy. To on prosił Rosjan o wprowadzenie wojska, oni nie chcieli. To było niepotrzebne. Jaruzelski popełnił błąd - uważa Pipes.
- 12 grudnia wieczorem dostałem telefon z Białego Domu. Komunikacja z Warszawą została przerwana. Dopiero następnego dnia dowiedzieliśmy się, co się dzieje - wspomina doradca Reagana.
- Możliwe, że Ameryka mogła zapobiec wprowadzeniu stanu wojennego - twierdzi Pipes.
- Z początkiem grudnia do Waszyngtonu przyjechał wysoki urzędnik z gabinetu Jaruzelskiego. Nie spotkał się z Reaganem, ale spotkał się z wiceprezydentem Bushem. Spodziewał się, że Bush mu powie, że my wiemy, co oni planują i że to jest niedopuszczalne, ale Bush mu nic nie powiedział. Gabinet Jaruzelskiego wziął to za znak, że Waszyngton woli, żeby był wprowadzony stan wojenny, niż żeby wkroczyły wojska Paktu Warszawskiego – mówi Pipes.
Doradca prezydenta USA zdradził, że o stanie wojennym wiedzieli z raportów płk. Ryszarda Kuklińskiego. - Wiedzieliśmy, bo pułkownik Kukliński nam powiedział, że będzie stan wojenny wprowadzony, że Rosjanie nie chcieli wprowadzić wojsk, ale on nie znał daty. Była to niespodzianka, kiedy to się stało - mówi.
Pipes opowiada także, że amerykańska administracja informację na temat stanu wojennego w Polsce ściśle trzymała w Białym Domu. - Oni bali się, że ktoś coś wyda - dodaje.
- Wiedziałem, że coś będzie, ale dokładnie co i kiedy nie wiedziałem - mówi Pipes. Opisuje również, że na początku listopada wywieźli Kuklińskiego z Polski do Ameryki. - Nie dostawałem dokładnych wiadomości, mimo że zajmowałem się Polską i Rosją Sowiecką nic nie dostawałem. Jeden raz czytałem jego raport. To szło bezpośrednio z CIA do prezydenta - dodaje.
- Można to było rozegrać inaczej - twierdzi. I dodaje: "można było powiedzieć Polakom i polskiemu rządowi, że to jest niedopuszczalne".