"Jaruzelski był przeciwny użyciu wojska w 1970 r."
Gen. Wojciech Jaruzelski był przeciwny
użyciu wojska do rozwiązania konfliktu w grudniu 1970 r. -
twierdzi b. premier PRL Edward Babiuch, świadek w procesie w
sprawie masakry robotników Wybrzeża w 1970 r.
17.03.2008 | aktual.: 17.03.2008 19:35
Według niego, Jaruzelski jako ówczesny szef MON, prezentował krytyczny stosunek do użycia broni przez wojsko, a decyzje szefa PZPR Władysława Gomułki co do użycia broni przekazywano na Wybrzeże z pominięciem Jaruzelskiego.
80-letni Babiuch zeznawał przed Sądem Okręgowym w Warszawie, który siódmy rok prowadzi proces o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa co najmniej 44 osób w 1970 r. Na ławie oskarżonych zasiadają: Jaruzelski, wicepremier PRL Stanisław Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Nie przyznają się do winy. Grozi im nawet dożywocie. Jaruzelski nie przychodzi ostatnio na rozprawy z powodów zdrowotnych.
Babiuch (do 20 grudnia 1970 r. szef wydziału organizacyjnego KC PZPR, potem członek ekipy Edwarda Gierka i premier PRL od lutego do sierpnia 1980 r.) mówił sądowi o Grudniu'70, że "w pamięci zostało mu bardzo mało z tego czasu".
Według Babiucha, Jaruzelski był wtedy w bardzo trudnej sytuacji jako szef MON. Decyzje co do ustaleń Gomułki w sprawie wydarzeń były przekazywane przez premiera dowodzącemu na Wybrzeżu wojskiem gen. Grzegorzowi Korczyńskiemu z pominięciem Jaruzelskiego - zeznał świadek. Dodał, że akurat to utkwiło mu w pamięci, jako bardzo wymowny fakt.
Od początku procesu sam Jaruzelski twierdzi, że nie podał się do dymisji w sprzeciwie wobec decyzji Gomułki o użyciu broni, bo uważał, iż byłby to nic nieznaczący gest, gdyż wtedy ministrem obrony zostałby gen. Grzegorz Korczyński, który bezwzględnie realizowałby polecenia Gomułki. Jaruzelski mówił też, że podjął kroki w celu "złagodzenia" decyzji Gomułki. Pierwsze strzały miały być oddawane w powietrze, potem w ziemię, następne - w nogi, a dopiero potem w ludzi.
Babiuch powiedział, że nic nie wie o takich decyzjach Jaruzelskiego. Zeznał też, że według niego nie było "zamierzonej sprzeczności" między wezwaniem przez Kociołka strajkujących robotników gdyńskiej stoczni do pracy, a zarządzoną przez członka Biura Politycznego PZPR Zenona Kliszkę blokadą (w jej wyniku na przystanku kolejki pod stocznią rankiem 17 grudnia zginęło 13 osób przybywających na apel Kociołka). Sądzę, że sprzeczność wynikała z istnienia kilku niedostatecznie skoordynowanych ośrodków decyzyjnych w Trójmieście - zeznał świadek. (mg)