Jarosław Zieliński: Znane są przypadki uderzenia samolotu w skałę, gdy nie wszyscy zginęli
Dziwię się, że dopiero teraz są zarzuty dla rosyjskich kontrolerów lotów ze Smoleńska. Gdyby było sprowadzanie celowe ku katastrofie, a jednocześnie miał być wybuch, to te dwie przyczyny nie muszą być sprzeczne. Mogę sobie teoretycznie wyobrazić, że kontrolerzy podają błędne informacje i jednocześnie jest w samolocie coś, co powoduje eksplozję - stwierdził wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński.
04.04.2017 | aktual.: 04.04.2017 10:48
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji był gościem Konrada Piaseckiego w programie "Gość Radia ZET". Rozmowa dotyczyła między innymi poniedziałkowej konferencji prokuratury ws. śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek poinformował podczas niej, że śledczy sformułowali nowe zarzuty wobec rosyjskich kontrolerów i trzeciej osoby przebywającej wówczas w wieży kontroli lotów - przypisano im przestępstwo umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym.
Prowadzący program zastanawiał się jak pogodzić lansowaną tezę o materiałach wybuchowych na pokładzie prezydenckiego samolotu z działaniem rosyjskich kontrolerów lotów, którzy mieli umyślnie doprowadzić do katastrofy. Zdaniem wiceministra Zielińskiego nie ma w tym jednak żadnej sprzeczności.
- Gdyby samolot spadł z takiej wysokości, z jakiej spadł i nie było nic innego, tylko uderzenie w grząski grunt, to może nie byłoby aż takich skutków - przekonywał polityk PiS.
- Ale ten samolot leciał z prędkością 280 km/h, z taką prędkością uderzył w ziemię - zwrócił uwagę Piasecki.
- Z tą prędkością bardzo ciężkiej konstrukcji, bardzo mocny samolot leciał i uderzył w grząską ziemię - stwierdził Zieliński. - Znane są przypadki, gdy samolot leciał z prędkością 280 km/h, uderzył w skałę i nie wszyscy zginęli - dodał wiceszef MSWiA.
Dopytywany przez prowadzącego program o jakich konkretnych przypadkach mówi, Zieliński stwierdził: "to był etiopskich czy egipskich linii lotniczych samolot, który rozbił się kilka lat temu, trzeba przypomnieć ten przypadek".
- Czekamy na ustalenia. Do tej pory śledztwo smoleńskie było prowadzone w taki sposób, żeby niczego nie wyjaśnić. Za czasów PO-PSL z góry wykluczono zamach. Uciekano od tego słowa i się go bano - mówił wiceminister spraw wewnętrznych.
Zieliński uważa, że „gdyby Tusk nie oddał wszystkiego Rosji, to byśmy dawno w Polsce mieli czarne skrzynki i wrak tupolewa”. Dodał, że Donald Tusk „zaufał Rosji, bo bał się tej prawdy w Polsce”.
- Staramy się i będziemy się starać odzyskać czarne skrzynki, ale Rosja idzie w zaparte torem, który Tusk ustanowił z Putinem - ocenił Gość Radia ZET.
Wiceminister pytany był także o wypadek premier Beaty Szydło. Stwierdził, że „były podjęte działania wyjaśniające i nic nie wskazuje, żeby zostały naruszone procedury”. - Trzeba korzystać bardzo ostrożnie z przepisów, które jeszcze obowiązują, zanim ich nie zmienimy - odparł dopytywany o zalecenia po tym zdarzeniu.
- Wydaje mi się, że wszystkich nas, i osoby cywilne, i osoby, które jeżdżą samochodami rządowymi, obowiązuje jedna zasada, jazda zgodnie z przepisami, ale także rozwaga i ostrożność. Natomiast ja bym prosił jeszcze o jedno: żeby nie czynić sprawy politycznej z każdego zdarzenia drogowego, bo przecież nie minister Kownacki kierował tym samochodem, tylko kierowca żandarmerii wojskowej. Za czasów PO-PSL było więcej zdarzeń drogowych z udziałem samochodów rządowych - aż 60. Nie mówiono o tym - odparł Zieliński, komentując sprawę wypadku wiceministra obrony narodowej Bartosza Kownackiego.