Jarosław Kaczyński wejdzie do rządu? "Czeka nas jazda bez trzymanki"
- Jarosław Kaczyński nie wejdzie do rządu. Po co w wieku 71 lat miałby brać podrzędną rolę wicepremiera i jeszcze ponosić odpowiedzialność konstytucyjną w niepewnych czasach? - mówi WP poseł PSL Marek Sawicki. Podkreślił, że Kaczyński czuje się naczelnikiem Polski, ma już pełnię władzy i dodatkowe stanowisko nie jest mu do niczego potrzebne.
26.09.2020 07:04
- Moje wnuki dały się nabrać, że purchawka olbrzymia to jajo, z którego wykluje się smok. Tyle samo prawdy jest w historii o wejściu Jarosława Kaczyńskiego do rządu. Nie uwierzę w to, dopóki nie zobaczę podpisu prezydenta pod nominacją. Rano prezes może wstać z łóżka w innym humorze i oświadczy, że nigdy nie było takiego planu - tak polityk PSL komentuje ostatnie doniesienia wokół rekonstrukcji rządu.
W sobotę ma dojść do podpisania nowej umowy koalicyjnej - tak wynika z nieoficjalnych źródeł, na które powołuje się PAP. W czwartek szef klubu PiS Ryszard Terlecki mówił, że Kaczyński ma wejść do rządu jako wicepremier. Z przecieków wynika, że prezes PiS miałby nadzorować resorty spraw wewnętrznych, obrony narodowej oraz Ministerstwo Sprawiedliwości, którego szefem jest Zbigniew Ziobro.
Według Marka Sawickiego politycy PiS opowiadają, że Kaczyński wejdzie do rządu, aby odwrócić uwagę od problemów związanych z rekordami zakażeń koronawirusem. Chcą też zyskać czas na ostateczne skruszenie Zbigniewa Ziobry.
- Jarosław Kaczyński czuje się naczelnikiem państwa, ma pełnię władzy. Obecny układ, w którym ryzyko odpowiedzialności konstytucyjnej bierze na siebie Morawiecki, pasuje mu - dodaje Marek Sawicki. - Pięć lat temu była świetna koniunktura, była kasa z UE, można było brać się za premierowanie bez obaw. Teraz mamy kryzys koronawirusa i niepewne czasy. Dlatego wątpię, że prezes u schyłku swojej kariery politycznej weźmie taką ryzykowną robotę - dodaje.
Kaczyński w rządzie. "Czeka nas jazda bez trzymanki"
Zwraca też uwagę na przywary prezesa PiS. - O ile go znam, wstaje późno z łóżka, więc posiedzenia rządu musiałyby być zwoływane już nie na 10 rano, ale w godzinach od 15 do 23. Wystarczy jedna rada ministrów w miesiącu, bo i tak ministrowie sami uzgadnialiby z prezesem swoją politykę - mówi Sawicki.
Według niego przejęcie przez Kaczyńskiego nadzoru nas służbami MSWiA oraz resortem sprawiedliwości rozpoczęłoby wojnę tych środowisk. - W takim razie czeka nas jazda bez trzymanki. Przypomnę tylko, co działo się w 2007 roku, gdy Kaczyński zaplanował przejęcie elektoratu Samoobrony i zbudował intrygę wokół Andrzeja Leppera. Dziś Kaczyński rozwaliłby ten rząd konfliktami w ciągu roku - ocenia.
Polityk odniósł się też do tła konfliktu w rządzie, czyli ambicjonalnych sporów pomiędzy premierem Mateuszem Morawieckim a Zbigniewem Ziobrą. Krążą już legendy o tym, jak minister sprawiedliwości nie uznaje premiera za naturalnego lidera obozu rządzącego. Manifestował to, nie przychodząc na posiedzenia Rady Ministrów.
- Otoczenie prezesa PiS obawia się, że Ziobro aspiruje do roli "delfina" i jedynego następcy Kaczyńskiego. Jest to o tyle zrozumiałe, że siedział w otoczeniu prezesa znacznie dłużej niż "bankowy wychowanek", czyli pan premier Morawiecki - komentuje Sawicki.