Jarosław Kaczyński przyjął Kazimierza Kujdę. Nieoczekiwana wizyta u prezesa PiS

Były prezes spółki Srebrna i bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego Kazimierz Kujda spotkał się z prezesem PiS przy Nowogrodzkiej - ustaliła Wirtualna Polska. W rozmowie z nami przyznaje, że był w piątek w siedzibie partii, ale - jak twierdzi - u kogoś innego. Według archiwów IPN, Kujda był tajnym współpracownikiem SB.

Jarosław Kaczyński przyjął Kazimierza Kujdę. Nieoczekiwana wizyta u prezesa PiS
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Sylwester Ruszkiewicz

08.06.2020 | aktual.: 08.06.2020 18:14

Jak ustaliła WP, do spotkania doszło tuż po piątkowej wizycie premiera Mateusza Morawieckiego przy ul. Nowogrodzkiej. Szef rządu w biurze prezesa pojawił się w około godz. 15. Po godzinie odjechał w stronę Kancelarii Premiera. Kilka minut później do gabinetu prezesa Jarosława Kaczyńskiego wszedł Kazimierz Kujda. Miał przy sobie podręczną walizkę wypełnioną dokumentami. Obaj panowie rozmawiali również ponad godzinę. Po spotkaniu Kujda wsiadł do zaparkowanego przed biurem auta i pojechał w kierunku warszawskich Bielan, gdzie mieszka.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

Wizyta Kujdy na Nowogrodzkiej to spora niespodzianka. Po tym, jak na początku ubiegłego roku w mediach ukazała się informacja o współpracy Kujdy ze Służbą Bezpieczeństwa, wydawało się, że kierownictwo PiS z Jarosławem Kaczyńskim całkowicie odetnie się od byłego prezesa spółki Srebrna.

Kujda: u prezesa nie byłem

- Nie usprawiedliwiam w żadnym wypadku jego współpracy ze służbami PRL. Informacja o niej spadła na mnie jak "grom z jasnego nieba" - mówił wówczas Kaczyński. Zaprzeczał, by informacje na ten temat miały wcześniej do niego dotrzeć.

- Nie wiedziałem. Dowiedziałem się dopiero, gdy sprawa wybuchła w mediach. Nie usprawiedliwiam w żadnym wypadku jego współpracy. Ale prawdopodobnie był agentem pięciorzędnym, przy czym tak naprawdę współpraca trwała kilkanaście miesięcy - mówił prezes PiS w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.

Nieoficjalnie, były prezes spółki Srebrna pojawił się u prezesa PiS, by przekonywać go, że zarzuty o współpracę z SB były nieuprawnione i krzywdzące dla niego.

Pytany o spotkanie Kujda twierdzi, że nie spotkał się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. – Byłem na Nowogrodzkiej, ale chodziłem do kogoś innego – mówi Wirtualnej Polsce były prezes spółki Srebrna. Z dwóch niezależnych źródeł wiemy, że Kujda gościł bezpośrednio w gabinecie prezesa PiS. A wizyta była wcześniej zaplanowana. I przesunięta ze względu na pilny przyjazd na Nowogrodzką premiera Mateusza Morawieckiego.

Przypomnijmy, na początku lutego ubiegłego roku, pojawiły się doniesienia medialne dotyczące współpracy Kujdy z aparatem bezpieczeństwa PRL. Jak wynika z archiwów IPN, Kujda był współpracownikiem o pseudonimie "Ryszard", który współpracę z komunistyczną bezpieką miał rozpocząć w 1979 r.

Co się znajduje w dokumentach IPN?

Materiały z teczki Kazimierza Kujdy liczą aż dwa tomy. Pierwszy to teczka personalna. Są tam informacje o okolicznościach podjęcia współpracy i o jej przebiegu. Drugi to teczka pracy. Zawiera 105 stron raportów i donosów. Część materiałów pisał własnoręcznie Kujda. W teczce jest oświadczenie Kujdy w którym "wyraża zgodę na nawiązanie dialogu z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa".

Jak wynika z dokumentów IPN, "Ryszard" miał zdobywać informacje o Polakach na Zachodzie oraz donosić na cudzoziemców. Nie przeszedł kursu kontrwywiadowczego, a jedynie przeszkolenie ze zdobywania informacji. Za swoją prace nie dostawał także żadnych pieniędzy od SB, bo miał zostać zwerbowany na "patriotyczny obowiązek" wobec kraju. Współpraca miała trwać do 1983 roku.

Po publikacjach medialnych Kujda oświadczył, że nigdy nie podjął z SB współpracy, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy. Przyznał, że mógł "podpisać jakieś dokumenty", ubiegając się o wyjazd za granicę.

"W moim przekonaniu podczas kontaktów z SB nikogo nie skrzywdziłem i nikomu nie zaszkodziłem. Wiem, że popełniłem błąd, i bardzo pragnę, żeby został mi wybaczony. Ośmielam się przy tym twierdzić, że przez 25 lat pracowałem lojalnie dla Polski i obozu niepodległościowego, z którym czuję się ideowo związany. Wierzę, że ta okoliczność zostanie wzięta pod uwagę. Głęboko ubolewając, pragnę wyjaśnić okoliczności sprawy” - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą". Kilka dni później zrezygnował ze stanowiska w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Autolustracja byłego prezesa spółki "Srebrna"

Zapowiedział też, że wystąpi do IPN o "autolustrację” i opublikuje dokumenty. Sprawa - jak ustaliła Wirtualna Polska - od ubiegłego roku praktycznie stoi w miejscu. Postępowanie w kwietniu 2019 r. wszczął w tej sprawie Sąd Okręgowy w Warszawie.

- Na posiedzeniu dnia 2 kwietnia 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie o wszczęciu postępowania lustracyjnego. Ponieważ odbywa się to w trybie tzw. "autolustracji”, tzn. wniosku osoby lustrowanej o przeprowadzenie postępowania, to po wszczęciu postępowania Sąd przesyła postanowienie o wszczęciu do Instytutu Pamięci Narodowej, Okręgowego Biura Lustracyjnego, celem przeprowadzenia postępowania. Dokumenty te IPN otrzymał 17 kwietnia 2019 r. Aktualnie Sąd oczekuje na stanowisko Instytutu - informuje Wirtualną Polskę biuro prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

Pytany o sprawę IPN milczy. Do sprawy odniósł się natomiast Kazimierz Kujda. - Proces autolustracji jest w toku. Według moich informacji na przeszkodzie w jego zakończeniu stanął koronawirus. Próbowałem się czegoś dowiedzieć, ale przekazywano mi, że prace były wstrzymywane przez stan pandemii - mówi WP Kujda.

- Zakończenie procesu autolustracji pomogłoby mi w oczyszczeniu dobrego imienia. Jestem obecnie na emeryturze, czekam na zakończenie postępowania w mojej sprawie. Po zakończeniu opublikuję dokumenty. Jestem przekonany, że oczyszczę się z zarzutów, które są bezpodstawne. Podtrzymuje wszystkie oświadczenia, które wydałem w tej sprawie – mówi były prezes spółki Srebrna.

Taśmy "Gazety Wyborczej". Kujda bohaterem nagrań

Kujda od lat należy do najbliższych współpracowników prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W przeszłości dwukrotnie - w latach 1995-98 i 2008-15 - pełnił funkcję prezesa zarządu spółki Srebrna. O tej powiązanej ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości spółce stało się ostatnio głośno za sprawą opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" tzw. taśm Kaczyńskiego.

W czerwcu 2018 roku prezes NFOŚiGW spotkał się w siedzibie Funduszu z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, którego firmy przygotowywały na zlecenie Srebrnej inwestycję w centrum Warszawy: budowę bliźniaczych wież K-Towers.

Birgfellner prosi Kujdę o pomoc w negocjacjach z zarządem Srebrnej. Choć prezesem spółki jest jego żona Małgorzata, szef NFOŚ podejmuje się tej misji.

"Dawanie pieniędzy ludziom jest konieczne, żeby mieć przez kolejne cztery lata władzę. Myślę, że to będzie jeszcze osiem lat rządów" - mówi na nagraniach Kujda.

11 października, na dwa dni przed wyborami, Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie z zawiadomienia Geralda Birgfellnera oraz posłów Platformy Obywatelskiej, o czym opinia publiczna dowiedziała się dopiero później.

Ani rzecznik PiS Radosław Fogiel, ani szef komitetu wykonawczego partii Krzysztof Sobolewski nie odbierali od nas telefonu, ani nie odpisali na prośbę na kontakt. Z kolei Adam Bielan powiedział nam, że nie wie nic o spotkaniu. Pytania wysłaliśmy również na biuro partii. Na odpowiedź czekamy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kazimierz kujdaJarosław Kaczyńskispółka srebrna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (775)