Jarosław Kaczyński przegrał z koszmarnym zmęczeniem
Stało się. Tragedia w Smoleńsku, intensywna kampania wyborcza mocno dała się we znaki Jarosławowi Kaczyńskiemu (61 l.). Prezes PiS zaszył się w domu. Z nikim się nie spotyka, odbiera jedynie telefony od najbliższych współpracowników. Jedyna jego aktywność w ciągu dnia to wizyta u matki w szpitalu. Ale też nie z samego rana, jak to miał w zwyczaju. Jeździ do niej popołudniami.
08.07.2010 | aktual.: 08.07.2010 10:40
- To kwestia fizycznego zmęczenia, braku snu i tempa ostatnich dni przed wyborami. A prezes do tego jeszcze miał infekcję i brał antybiotyki - mówi nam bliski współpracownik szefa PiS. - Teraz chce się po prostu wyspać i odpocząć - tłumaczy.
Sztabowcy PiS przyznają, że prezes i tak dzielnie się trzymał przez cały ten czas, choć nieraz w nieoficjalnych rozmowach przyznawali, że bali się jego fizycznego załamania. Tuż po tragedii smoleńskiej Jarosław Kaczyński prawie w ogóle nie spał, nie chciał jeść - wyraźnie wtedy schudł.
I niemal od razu po wielkiej stracie najbliższej rodziny i współpracowników, prezes zaangażował się w stosunkowo krótką, ale też przez to wyjątkowo wyczerpującą kampanię. Codzienne wizyty w kraju, spotkania z wyborcami, narady w sztabie.
- Zwłaszcza ostatnia faza była naprawdę mordercza. W ostatnim etapie prezes przejechał 4 tys, kilometrów po kraju - przyznaje poseł Mariusz Kamiński (32 l.).
- Ta kampania była naprawdę ciężka. Ja jestem po niej zmęczona, a co dopiero prezes - mówi Faktowi posłanka Elżbieta Jakubiak (44 l.).
Dopiero podczas wieczoru wyborczego w minioną niedzielę widać było, że napięcie związane z potrzebą utrzymania tempa zaczyna spadać. Gdy Jarosław Kaczyński wspominał z mównicy tragicznie zmarłego brata i bratową, głos mu się załamał, a w oczach pojawiły się łzy. Następnego dnia tylko na chwilę spotkał się z najbliższymi współpracownikami, by podziękować im za kampanię i zaraz potem zaszył się w domu. Nie wstaje już o świcie, nie spędza już całych dni na spotkaniach.
Nie wybrał się nawet do Zamku Królewskiego, gdzie we wtorek Bronisław Komorowski (58 l.) odbierał dokument potwierdzający jego wybór na prezydenta. Dokładnie w tym czasie był u mamy w szpitalu, bo w ostatnich dniach tylko z nią się widuje. Choć jego nieobecność spowodowana była też czymś innym.
- Prezes był bardzo zdziwiony bizantyjską oprawą tego wydarzenia. Dlatego właśnie tam nie pojechał - mówi nam osoba z najbliższego otoczenia Kaczyńskiego. - Bo Lech Kaczyński odbierał uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej skromnie, jakby "z marszu", w sejmie. Do tej pory akt ten nie był wielkim wydarzeniem, tak, jak zaprzysiężenie prezydenta, na którym prezes oczywiście będzie.
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Draka zamieszka w Pałacu