Jarosław Kaczyński odpowie za "gorszy sort"? Dzięki jednej kobiecie to możliwe
Dzielenie Polaków na gorszy i lepszy sort może nie ujść płazem liderowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie chce pozwolić na to Krystyna Malinowska, 55-latka z Bydgoszczy, która złożyła pozew. Jeśli sprawa trafi do sądu, kobieta będzie z prezesem PiS walczyła sama, bo odmówiono jej adwokata z urzędu.
Malinowska, angażująca się w działania Obywateli RP, nie chce odpuścić Kaczyńskiemu. Nie może zapomnieć jego słów z grudnia 2015 r. - "podłych, uwłaczających godności człowieka obelg i kalumni". - Jestem normalną kobietą. Bardzo mnie zabolało to, że nie szanuje on ludzi, choć mieni się być katolikiem - podkreśliła w rozmowie z oko.press.
- Ten nawyk donoszenia na Polskę za granicę. W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony - mówił wówczas prezes PiS.
Choć ta wypowiedź oburzyła wielu Polaków, akcja, by składać przeciwko Kaczyńskiemu masowo pozwy o naruszenie dóbr osobistych, spaliła na panewce. Adresowano je bowiem błędnie do stołecznego sądu rejonowego. Właściwy do rozpoznawania takich spraw jest jednak Sąd Okręgowy w Warszawie.
Oko.press dotarło tam do dwóch spraw. Adresatem jednego z pozwów są więźniowie, których, jak twierdzi portal, nikt nie potraktował poważnie. Drugi w lutym 2016 r. złożyła Malinowska. Domaga się, by Kaczyński przeprosił ją w TVN-ie, w Polsacie, TVP i TV Republika, a także żeby wpłacił 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny.
Malinowska zwróciła też uwagę, że Kaczyński podczas marszu poparcia dla PiS mówił, że członkowie Komitetu Obrony Demokracji „to nie są ludzie, którzy mają sprawne głowy, sprawnie myślą”. Jej zdaniem tymi słowami lider PiS naruszył jej godność.
Sąd wzywa Malinowską do uzupełnienia braków w pozwie, dlatego sprawa nie trafiła jeszcze na wokandę. W piśmie z marca 2017 roku rozszerzyła pozew. Zwraca w nim uwagę, że prezes PiS ubliża jej jako działaczce Obywateli RP podczas przemówień na miesięcznicach, kiedy mówi o zdrajcach narodu, o osobie specjalnej troski, niepatriocie i elemencie zdemoralizowanym. - Nie godzę się na to jako obywatel - podkreśliła.
- Pozostaje mi złożyć losy w niezależne ręce wysokiego sądu, bo przeciwnik jest doktorem nauk prawnych i z pewnością nawet magister prawa miałby kłopot, a co dopiero zwykły obywatel. Mam nadzieję, że życiowe doświadczenie i mądrość sądu pozwolą na sprawiedliwe i bezstronne rozstrzygnięcie - zaznaczyła w piśmie do sądu Malinowska, której odmówiono darmowej pomocy prawnej.
Co na to druga strona?
Pełnomocnik Kaczyńskiego podkreśla, że jego klient nie naruszył dóbr osobistych Malinowskiej. Jak tłumaczył, Kaczyński nie mógł jej obrazić, bo jej nie zna. Zwrócił uwagę, że dobra danej osoby może naruszać tylko wypowiedź odnosząca się do tej osoby. Prezes PiS, jak stwierdził jego pełnomocnik, oceniał postawy bliżej nieokreślonego grona osób.
Zdaniem pełnomocnika Kaczyńskiego nawet ostry dyskurs polityczny nie jest bezprawny. - Poseł ma prawo podnosić problemy, czyniąc to nawet w skrajnie wyrazisty sposób. Europejski Trybunał Praw Człowieka zezwala na kontrowersyjne zwroty - tłumaczył.
Co na to Malinowska? - My nie możemy udawać, że nic się nie stało. Że jak nam plują w twarz, to będziemy mówić nie pada deszcz. Dyskurs nie może usprawiedliwiać obrażania i poniżania nie-zwolenników PiS - stwierdziła.
Źródło: oko.press