Jarosław Kaczyński jak Jerzy Popiełuszko? Odlot w najnowszym wywiadzie prezesa PiS [OPINIA]
Jestem człowiekiem małej wiary, przyznaję. Nie wierzyłem, że można być tak nawiedzonym politycznie, by zrównać obrzucenie jajkami limuzyny Jarosława Kaczyńskiego z zamachem na księdza Jerzego Popiełuszkę. A jednak!
03.08.2022 16:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ej, widziałeś, że "Kremlowscy" porównali "zamach" na Kaczyńskiego z zamachem na Popiełuszkę? - zagadnął mnie kolega pracujący w innej redakcji.
Od czasu, gdy ukułem pojęcie "bracia Kremlowscy" kilka osób podsyła mi twórczość Michała i Jacka Karnowskich; zupełnie nie wiem dlaczego.
Uznałem jednak, że tym razem kolega przesadził. Najzwyczajniej w świecie nie robi się tak głupich żartów. To nieprzyzwoite i w stosunku do śp. Jerzego Popiełuszki, i w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, który na pewno nie chciałby być obśmiewany z powodu takich porównań.
Porównywalne zamachy
Okazuje się jednak, że w najnowszym wywiadzie "Sieci" z Jarosławem Kaczyńskim rzeczywiście pojawia się porównanie "zamachu" na prezesa Prawa i Sprawiedliwości z zamachem na księdza Popiełuszkę.
We fragmencie wywiadu, zamieszczonym na stronie wpolityce.pl, anonimowy autor o inicjałach m.k. (ciekawe kto to może być - jeśli macie jakieś przypuszczenia, dajcie znać w komentarzach), dzieli się z Jarosławem Kaczyńskim swoim spostrzeżeniem: "Wrócę jeszcze do obrzucenia pana samochodu. Mało kto pamięta, że taki był pierwszy zamach na księdza Jerzego Popiełuszkę".
I tu Jarosław Kaczyński, polityk doświadczony oraz intelektualnie sprawniejszy od zdecydowanej większości polskich polityków, powinien obrócić sprawę w żart. Albo wskazać, że to porównanie jest nie na miejscu. Albo wspomnieć wielką rolę księdza Popiełuszki w zrzuceniu czerwonych kajdan. Albo zrobić cokolwiek, co odwróciłoby uwagę od tego porównania.
Ale Jarosław Kaczyński tego nie robi. Brnie w narzuconą przez tajemniczego m.k. narrację. I przypomina, że samochód Popiełuszki zaatakowali ci sami ludzie, którzy później go zamordowali. Tyle że wtedy to były kamienie, a teraz były jajka.
- Ale jest to równie niebezpieczne dla pasażerów. Nie przeszkolony [pisownia oryginalna - przyp. red.] kierowca zwykle reaguje na taką sytuację nagłym skręceniem kierownicy, próbą uniknięcia zagrożenia i odjechania w bok, co często powoduje wypadek - zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Po czym dodał, że "sam fakt, że rozmawiamy czy wskutek działania ludzi opozycji doszło do wypadku czy nie, pokazuje - z kim mamy do czynienia".
W ten sposób Jarosław Kaczyński, który faktycznie został zaatakowany, i który rzeczywiście jest często atakowany w niewybredny sposób, niczym polityczny uczniak przerzuca całe zainteresowanie sprawą w stronę kuriozalnego porównania z zamachem na księdza Popiełuszkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Postęp w "Sieciach"
Ustalmy kwestie oczywiste.
Po pierwsze, żeby rzucać jajkami w jadące samochody, trzeba być kretynem.
Po drugie, jak się jest kretynem rzucającym jajkami w samochody - nieważne, kto nimi jedzie - powinno się ponieść surowe konsekwencje.
Po trzecie, rzucenie jajkiem w samochód rzeczywiście stwarza zagrożenie na drodze - tak dla osób w aucie, na którego szybie lub masce rozbija się jajko, jak i dla innych osób znajdujących się na drodze, bo nie wiadomo jak zareaguje kierowca w niespodziewanej sytuacji.
Po czwarte, żeby porównywać wyskok jakiegoś kretyna - przyznaję, niebezpieczny - z zamachem na księdza Jerzego Popiełuszkę, trzeba być albo cynikiem, albo osobą zupełnie oderwaną od rzeczywistości. Ewentualnie możliwe jest, że i jedno, i drugie.
Po piąte, polityk, który nie protestuje przeciwko porównywaniu ataku na niego z zamachem na Popiełuszkę, traci słuch społeczny i nie dostrzega niebezpiecznej dla każdego polityka granicy śmieszności.
Po szóste, mimo wszystko lepiej, że "Sieci" rozmawiają z Jarosławem Kaczyńskim, niż miałyby zrobić kolejny wywiad z ambasadorem Rosji. Niezależnie od kuriozalnego spostrzeżenia przeprowadzającego wywiad i osoby go udzielającej - widać postęp.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl