Trwa ładowanie...
13-09-2007 11:21

Jarosław Kaczyński błogosławieństwem dla PiS

W odpowiedziach na pytanie o ocenę poszczególnych instytucji życia politycznego wśród ogółu wyborców, rzuca się w oczy przede wszystkim przewaga krytyków nad zwolennikami obecnego rządu, prezydenta i Sejmu. Nie są to jakieś miażdżące proporcje, ale jednak zsumowanie ocen pozytywnych i zdecydowanie pozytywnych daje znacząco mniejszy procent, niż oceny negatywne i zdecydowanie negatywne. Jednak nie to jest elementem zaskakującym (tego typu odpowiedzi dominowały zawsze po dwóch latach rządzenia każdej z ekip).

Jarosław Kaczyński błogosławieństwem dla PiSŹródło: PAP
d3jo5o3
d3jo5o3

To, co jest inspirujące i wyjaśnia pewien fenomen obecnej kampanii wyborczej, to lepsze oceny, jakimi cieszy się premier, w stosunku do oceny jego gabinetu. J. Kaczyński jest oceniany dobrze lub zdecydowanie dobrze przez 30% respondentów, podczas gdy jego rząd zaledwie przez 22% (to aż o 1/3 więcej). Tym należy tłumaczyć fakt, że PiS zdecydowało się – co było zabiegiem ryzykownym – uczynić osobę premiera jedną z najważniejszych twarzy kampanii wyborczej. J. Kaczyński ma bowiem większą siłę przyciągania niż jego gabinet i nawet (o 1%) większą niż jego macierzysta partia. Jest więc dla PiS raczej błogosławieństwem, niż obciążeniem.

Jeszcze lepiej jest oceniany Lech Kaczyński (41%), a to może oznaczać, że także prezydent zaangażuje się w mniej czy bardziej zawoalowany sposób w kampanię wyborczą, bowiem ma jeszcze większą siłę przyciągania, niż jego brat (choć należy oczekiwać, że nie będzie chciał trwonić tego kapitału zaufania jedynie w kampaniach parlamentarnych i będzie chciał wykorzystać to w 2010 roku, w czasie wyborów prezydenckich). Jednak taki stopień społecznej akceptacji może skłonić PiS do wykorzystania głowy państwa do pośredniego przynajmniej udziału w kampanii (choć warto zaznaczyć, że wciąż więcej jest przeciwników prezydenta, niż jego zwolenników – 50% do 41%).

Preferencje wyborcze poszczególnych partii politycznych pokrywają się z innymi tego typu badaniami – na czele widzimy dwie największe formacje, walczące o przywództwo, w środku – z kilkunastoprocentowym poparciem - SLD (tu jeszcze traktowane osobno, bez SdPl i PD) i walczące o przejście 5-procentowego progu wyborczego PSL i Samoobrona. To – z grubsza – potwierdza obecny stan rzeczy. Na uwagę zasługuje to, że SLD może liczyć na większe poparcie w formule LiD, jeśli tylko nie dojdzie do jakichś spektakularnych frond takich polityków, jak L. Miller czy M. Dyduch.

Internauci oceniają gorzej i bardziej krytycznie wszystkie instytucje życia politycznego (zarówno Sejm, jak i rząd). Także – czego można było się spodziewać – prezydent i premier są przez internautów gorzej oceniani, niż przez ogół obywateli.

d3jo5o3

Gdyby to internauci decydowali, w Sejmie znalazły by się jedynie trzy partie (PO, PiS i SLD) i to ze znaczącą przewagą tej pierwszej formacji. Przy takim rozłożeniu głosów i obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej, ten wynik zapewniłby ugrupowaniu D. Tuska samodzielne rządzenie. Natomiast zdecydowanie niedowartościowana przez użytkowników sieci jest partia J. Kaczyńskiego (ogół obywateli popiera ja na poziomie 29%, podczas gdy internauci jedynie na poziomie 17% - to znacząca różnica).

Zdecydowanie większym poparciem, niż u ogółu obywateli (choć nie wystarczającym do wejścia do parlamentu), cieszą się takie partie, jak UPR, Partia Demokratyczna i Partia Kobiet. Natomiast mniejszą sympatią użytkowników sieci cieszą się – w porównaniu z ogólną populacją – takie formacje, jak Samoobrona, PSL i wspomniane już PiS. Potwierdza to znany już od dawna fakt, że internauci są specyficzną grupą społeczną (bardziej liberalną, lepiej wykształconą, młodszą itp.).

Dr Marek Migalski dla Wirtualnej Polski

d3jo5o3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3jo5o3
Więcej tematów