Janusz Steinhoff: zakręcenie gazu to sygnał ostrzegawczy
Potrzeba dywersyfikacji źródeł zaopatrywania w gaz jest niekwestionowana, w większości krajów została zrealizowana ta koncepcja i wydaje mi się, że to sygnał ostrzegawczy i trzeba do tych problemów przywiązywać dużo większą niż ma to miejsce wagę - powiedział Janusz Steinhoff, gość "Salonu Politycznego Trójki".
Kamil Durczok: Po niespełna dobie okazało się, że strach miał na razie wielkie oczy. Rosjanie odkręcili kurek z gazem, to może jednak nie ma sprawy.
Janusz Steinhoff: Tego bym nie powiedział, sprawa jest i to od wielu lat, potrzeba dywersyfikacji źródeł zaopatrywania w gaz jest niekwestionowana, w większości krajów została zrealizowana ta koncepcja i wydaje mi się, że to sygnał ostrzegawczy i trzeba do tych problemów przywiązywać dużo większą niż ma to miejsce wagę.
Kamil Durczok: Panie ministrze, ale rząd mówi, że ani chwilę nie było zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego. To o co ta awantura?
Janusz Steinhoff: Panie redaktorze, to zależy od tego co pod pojęciem bezpieczeństwa rozumiemy. Jeżeli zapasy w podziemnych zbiornikach gazu wynoszą w Polsce około 300 milionów w tej chwili, choć pojemność naszych zbiorników wynosi półtora miliarda. Jeśli zużycie gazu akurat przy takiej pogodzie waha się w granicach 45-50 milionów metrów sześciennych dziennie ograniczenie dostaw to przede wszystkim ograniczenie dostaw dla zakładów azotowych dla Polic, dla Puław i to oczywiście, gdyby się przeciągnęło to spowoduje wyjątkowe straty gospodarcze.
Kamil Durczok: A gdyby umowa ze Statoil weszła dziś w życie, to nie byłoby problemu?
Janusz Steinhoff: Gdyby weszła w życie koncepcja Baltic-Pipe to był kierunek duński w 2004 roku, według zapisów, które myśmy przeprowadzili, mielibyśmy gazociąg z Danii do Polski. Później w dalszej kolejności od 2006, czy 2007 roku byłyby rozpoczęte dostawy gazu z Norwegii.
Kamil Durczok: Ale nie byłoby tego problemu pańskim zdaniem, w tej sytuacji.
Janusz Steinhoff: Taki problem zawsze istnieje, jeśli tak znaczący dostawca gazu jakim jest Federacja Rosyjska, Gazprom, który dostarcza do Polski 7 mld metrów sześciennych, nie dostarcza tych deklarowanych ilości to zawsze wystąpi perturbacja w dostawach dla dużych odbiorców, natomiast skala zagrożenia będzie dużo mniejsza.
Kamil Durczok: Wczoraj pytałem ministra Piechotę w "Gościu Jedynki" dlaczego nie odbieramy tego gazu, czy to ekonomia, czy to polityka, czy to fakt, że ten pomysł, koncepcje nie były w smak Aleksandrowi Gudzowatemu, wybrał to pierwsze rozwiązanie, czyli ekonomię. Czy pan twierdzi inaczej?
Janusz Steinhoff: Absolutnie się z tym nie zgadzam. Zresztą nie trzeba być bacznym obserwatorem, by wiedzieć, że SLD w osobie ówczesnego przewodniczącego Leszka Millera kontestowało od początku kierunek norweski dostaw gazu, mówiono o rozwiązaniu Bernau-Szczecin, do którego się w tej chwili rząd skłania, od dwóch i pół roku, to jest moim zdaniem rozwiązanie gorsze. Mówiono o tym, że to strona norweska się wycofała z kontraktu, nie jest to prawdą. Jeśli strona norweska otrzymywała sygnały, które by świadczyły o tym, że rząd nie jest zainteresowany kontynuacją tych rozmów, jeśli z polityki energetycznej państwa wykreślono zapis o dywersyfikacji, czyli bezpośrednim połączeniu ze złożami gazu za granicą, to wszystko to świadczy o tym, że obecna koalicja wcale nie miała woli do realizacji tego projektu.
Kamil Durczok: Ale jak pan pamięta te argumenty, które wtedy były podnoszone, to to, że ten projekt Bernau-Szczecin, 35 km, byłby połączeniem Polski z siecią gazociągów unijnych i to w krótkim czasie i to taniej.
Janusz Steinhoff: Panie redaktorze, co znaczy taniej, gaz byłyby przynajmniej z informacji, które ja posiadam, w cenie nie wiele mniejszej niż gaz w Zgorzelcu, a to jest najdroższy gaz, który pozyskujemy w tej chwili, bowiem w Bernau nie pojawia się gaz norweski, trzeba go transportować siecią gazociągów, a transport tego gazu jest dość drogi, to jest powyżej dwóch dolarów na tysiąc metrów sześciennych na tysiąc km, dlatego to rozwiązanie, które myśmy proponowali, związane z bezpośrednim połączeniem złóż Norwegii z Polską, po pierwsze czyniło z Polski podmiot w grze gazowej na rynku europejskim, po drugie cena tego gazu byłaby zbliżona do gazu rosyjskiego, chociaż ówczesna opozycja mówiła o trzykrotnym...
Przeczytaj cały wywiad.