Janusz Piechociński: kompromitacja informatyków a nie demokracji
- Kompromitacja informatyków, a nie demokracji - mówi o przedłużającym się oczekiwaniu na wynik wyborów samorządowych Janusz Piechociński. Lider ludowców powiedział w sejmie, że jest przeciw powtarzaniu głosowania. Twierdzi, że problemy PKW nie wpłynęły na wynik.
Piechociński kwestionował też opinie, że dobry rezultat jego partii jest spowodowany tym, że była ona pierwszym komitetem na listach wyborczych. Przypomniał, że cztery lata temu "jedynką" było SLD, a mimo to PSL w sejmikach było równie mocne.
Zdaniem lidera ludowców, jego partia zawdzięcza sukces ciężkiej pracy w regionach. Piechociński mówił, że jako prezes wyjechał "w teren" wielokrotnie więcej niż Jarosław Kaczyński czy Ewa Kopacz.
Z cząstkowych danych opublikowanych przez Państwową Komisję Wyborczą wynika, że PSL dobrze wypadł zwłaszcza w wyborach do sejmików wojewódzkich. Wygrał w 10 województwach, w tym w świętokrzyskim, gdzie uzyskał niemal połowę głosów.
Piechociński wzywa do "opanowania i wstrzemięźliwości"
Piechociński wezwał do "opanowania i wstrzemięźliwości" ws. komentowania wyników i procesu liczenia głosów w wyborach samorządowych. Jego zdaniem nie ma potrzeby powtórki głosowania w całym kraju. Przyznał jednak, że potrzebna jest zmiana ustawowa dotycząca PKW.
- Mamy wielką kompromitację informatyków, którzy pracowali na rzecz PKW, ale nie mamy kompromitacji demokracji - tak Piechociński skomentował problemy z podaniem ostatecznych wyników niedzielnych wyborów samorządowych.
O powoływaniu sędziów PKW
Szef PSL podkreślił jednak, że tryb powoływania sędziów PKW "okazał się mało praktyczny". - Wybitni polscy prawnicy w PKW zupełnie stracili głowę, nawet w komentowaniu tego, co się stało. Widać było niezrozumienie dla złożoności e-gospodarki i e-administracji - mówił wicepremier.
Według Piechocińskiego, po ogłoszeniu wyników wyborów, złożeniu wyjaśnień przez PKW "losy PKW powinna rozstrzygnąć zmiana ustawowa wypracowana wspólnie w parlamencie".
Wybory zostały sfałszowane?
Jak zaznaczył, nie można mówić o tym, że wybory zostały sfałszowane, "kiedy tysiące ludzi było zaangażowane w pilnowanie uczciwych wyborów w pluralistycznych komisjach wyborczych".
- Pytam tych, którzy z taką łatwością definiują potrzebę powtarzania wyborów, czy będziemy je powtarzać, bo jesteśmy nieusatysfakcjonowani wynikiem w powiecie wołomińskim, gdzie PiS wziął prawie wszystko, czy kwestionujemy, że Robert Biedroń mógł wejść w Słupsku do drugiej tury? - mówił lider PSL.
- Dziwię się, że ci, którzy nie potrafili skonstruować dobrych list wyborczych, nie potrafili zaprosić do solidnej pracy, nie wyszli ku wyborcom, nie prowadzili ciężkiej kampanii, dzisiaj z taką łatwością wydają z siebie okrzyki zdziwienia i o złej, nieskutecznej demokracji - powiedział Piechociński.
- Prosimy o opanowanie i wstrzemięźliwość w tej sprawie. Są protokoły z tysięcy komisji obwodowych. Poczekajmy cierpliwie, niech zostaną zweryfikowane, zliczone. Nikt nie kwestionuje wyników w gminach, czy poszczególnych powiatach. One były wywieszone tuż po zakończeniu głosowania w punktach wyborczych. Rozumiem, że jeśli mówimy o uczciwości wyborów to kwestionujemy te wyniki, a nie mówimy o kompromitacji systemu informatycznego - powiedział szef PSL.
Czy należy je powtórzyć?
Według niego nie należy mówić o powtarzaniu w całości wyborów, tylko, gdy okaże się to zasadne w wypadku nieprawidłowości, o powtórzeniu głosowania w poszczególnych obwodach.
Piechociński był pytany skąd, jego zdaniem, różnica w wynikach exit polls, a wynikami, które prezentuje PKW. - Może część nie z taką łatwością ujawniało (swoje preferencje). Pytanie czy pula exit poll była reprezentatywna dla polskiego wyborcy - opowiedział.
- W metodologii, politologii, socjologii jest jakiś błąd nadreprezentowania partii wielkomiejskich i niedoreprezentowania w sondażach partii o charakterze ludowym - dodał.
"Woleli oddać głos nieważny"
Dziennikarze chcieli też wiedzieć, co polityk myśli o doniesieniach, według których w wyborach do sejmików oddano bardzo dużo głosów nieważnych. Piechociński uważa, że część wyborców, miało kłopoty z tym na kogo głosować, nie znało kandydatów i dlatego woleli oddać głos nieważny.
- Przy wyborach powiatowych i gminnych kandydat był rozpoznawalny i znany. Przy większych okręgach nie zawsze poza liderami listy znano kandydata.(...) Mało kandydatów dotarło bezpośrednio do wyborcy - zaznaczył lider Ludowców.