Janusz Onyszkiewicz: nasz udział w Iraku był raczej symboliczny
Nie powinniśmy próbować wystawiać rachunków za nasz udział w tej kampanii (w Iraku - przyp. red.), udział to był raczej symboliczny, niż rzeczywisty, nie powinniśmy się tym puszyć - powiedział w "Salonie Politycznym Trójki" Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony.
14.04.2003 | aktual.: 14.04.2003 11:19
Jolanta Pieńkowska: Jutro w Nasiriji konferencja o przyszłości Iraku, Polska weźmie udział w tej konferencji jako uczestnik, a nie jako obserwator. Czy my nie za duże nadzieje zaczynamy wiązać z tą odbudową Iraku i naszym uczestnictwem w tej odbudowie.
Janusz Onyszkiewicz: Przede wszystkim sądzę, że nie powinniśmy próbować wystawiać rachunków za nasz udział w tej kampanii, udział to był raczej symboliczny, niż rzeczywisty, nie powinniśmy się tym puszyć, że jesteśmy w tej niewielkiej grupie krajów, które czynnie uczestniczyły.
Jolanta Pieńkowska: Zwłaszcza jak czytamy w prasie, że wśród krajów, które wezmą udział w tej konferencji będzie Polska, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Australia, właśnie w tej kolejności.
Janusz Onyszkiewicz: W tej kolejności to już z całą pewnością przesada, bo to już ani kolejność alfabetyczna, ani kolejność jeśli chodzi o wkład. Natomiast myślę, że oczywiście nie możemy tego zlekceważyć, nie wziąć pod uwagę, że jest to pewna szansa pojawienia się ponownie na tym rynku, w tym kraju, wykorzystania pewnego potencjału, który mamy, a także pewna szansa na odzyskanie przez nasze firmy niebagatelnych pieniędzy, które te firmy straciły kilkanaście lat temu.
Jolanta Pieńkowska: Ale już słyszymy głosy krytyki ze strony wysokich urzędników Komisji Europejskiej, Eneko Landaburu powiedział wczoraj - Unia Europejska być może straciła ducha rodziny, bo być może wpuściło się do niej tych, którzy do niej nie należą.
Janusz Onyszkiewicz: Prawdę mówiąc tego stwierdzenia w ogóle nie rozumiem.
Jolanta Pieńkowska: Brzmi znajomo.
Janusz Onyszkiewicz: Gdybym chciał to zrozumieć, to tylko w kategoriach frustracji. Myślę, że kraje, które wchodzą do Unii Europejskiej są znacznie większymi euroentuzjastami niż kraje, które w niej były, jeśli przez euroentuzjazm rozumieć gotowość do współpracy i gotowość do szukania wspólnego stanowiska, a nie do narzucania własnego stanowiska innym.
Jolanta Pieńkowska: Ale już słyszymy już na tej konferencji brukselskiej, że krytykuje się Polskę za zakup samolotów F-16 zamiast samolotów europejskich i krytykuje się nas za udział w konferencji w Nasiriji.
Janusz Onyszkiewicz: Bądźmy szczerzy to jest krytyka nie że kupiliśmy samolotu europejskiego, a że nie kupiliśmy samolotu francuskiego. Otóż powiedzmy raz jeszcze francuska oferta nadawała się do odrzucenia od razu. A jeżeli żeśmy tego nie zrobili to dlatego, że chcieliśmy zrobić Francuzom uprzejmość, wiedząc, że negocjują sprzedaż tych samolotów do innych krajów. To raz, po drugie, co prawda zakup samolotów to oczywiście wielka transakcja, ale wcale niebagatelną transakcję podpisaliśmy już na zakup innego sprzętu - to transakcja na jeden miliard dolarów, a więc porównywalna prawie z zakupem samolotów wielozadaniowych, tyle tylko, że ten zakup nie jest we Francji, a w Finlandii. A końcu Finlandia to też podobno kraj europejski. Swego czasu także kupiliśmy we Francji, to jeszcze kiedy byłem ministrem obrony licencję na produkcję radiostacji, na produkcję systemów identyfikacji. Być może że kupimy we Francji samoloty dla naszych władz, dla Prezydenta, członków rządu. Kupujemy także inne rzeczy, jak na
przykład haubice kupiliśmy w Wielkiej Brytanii, w związku z tym nie przesadzajmy, naprawdę Europa to nie jest Francja. Francja to jest Europa, Europa to nie jest Francja.