Janik opowiada o zamieszkach
Kamień lub kij nie mogą być metodami walki, nawet o najsłuszniejsze cele - powiedział w Sejmie minister spraw wewnętrznych i administracji. Krzysztof Janik przedstawił w piątek posłom relację z działań policji podczas protestów rolniczych.
Kamień lub kij nie mogą być bronią w walce nawet o najsłuszniejsze postulaty. Do takiej walki służy kartka wyborcza. Każdy, kto mając świadomość skali biedy w Polsce, namawia do łamania prawa, żeby osiągnąć swoje cele, jest naciągaczem. Jeśli ktoś namawia do łamania prawa i zasłania się immunitetem, to kto to jest? - pytał posłów Janik.
W policji nie będzie rozkazu "w tył zwrot" - policja się nie może bać. A użycie siły przez policję to nie jest dla mnie powód do zadowolenia. Jednak rany obciążają tych, którzy namawiają do nieprzestrzegania prawa - powiedział minister.
Według niego, ostatnie wydarzenia skłaniają do zastanowienia nad stanem państwa. Bo czy można szanować państwo, gdzie Sejm, zamiast miejscem stanowienia prawa, staje się miejscem protestów, gdzie prawo egzekwuje się metodami ulicznymi, gdzie można bez żenady wyciągnąć ludzi na ulicę, a wszystko po to, by przez pięć minut zaistnieć w telewizji? - pytał Janik.
Od 3 lutego - dnia rozpoczęcia protestów, do wczoraj odbyło się 710 protestów, blokad i innych manifestacji rolniczych. Tylko 70 z nich było zorganizowanych legalnie - powiedział minister. Dodał, że wzięło w nich udział w sumie 47 tys. osób. Do pilnowania porządku wysłano 9,5 tys. funkcjonariuszy.
11 razy funkcjonariusze użyli środków przymusu, w tym trzy razy użyli wody (armatki wodne), a dwa razy gumowych kul - poinformował Janik.
Przypomniał, że przyczyną zajść w miejscowości Cienia koło Kalisza, gdzie kilku rolników zostało rannych, była blokada drogi krajowej nr 12. Minister powiedział, że 44-osobowy oddział policji zabezpieczał drogę i zorganizował objazd przez Cienię. Objazd ten - jak twierdzi Janik - był uzgodniony z protestującymi. Mimo to został zablokowany.
Dowodzący akcją - relacjonował minister - zaczął legitymować protestujących i wtedy w stronę policji poleciały kamienie. Dowódca podjął wtedy decyzję o oddaniu w powietrze salwy ostrzegawczej i wezwał posiłki. Ok. godz. 15 przyjechało 66 policjantów.
Agresja rolników nasilała się i dowodzący akcją podjął decyzje o użyciu kul gumowych - powiedział Janik. Według niego, w bitwie brało udział ok. 800 rolników. W efekcie działań policji - powiedział minister - urazów ciała doznało ośmiu rolników. Jednemu z nich - nad czym minister ubolewał - pocisk wybił oko, drugi miał szarpaną ranę policzka. Janik podkreślił, że dwie poszkodowane osoby były pod wpływem alkoholu.
Minister powiedział, że nie chce ferować wyroków, czy dowodzący akcją podjął słuszną decyzje o użyciu pocisków. Zaznaczył, że w tej sprawie prowadzone jest intensywne śledztwo prokuratorskie, które ma wyjaśnić te kwestie. (and)