Jan Truszczyński: nie nam pouczać Rosjan, co mają robić
Nie nam pouczać Rosjan, co mają robić. My możemy oczywiście mówić o tym, jakie modele władzy naszym zdaniem sprawdzają się długofalowo najlepiej tam, gdzie jest pstro, gdzie jest kakofonia narodów, narodowości, a każdy z nich ma jakieś aspiracje i oczekiwania. Ale my nie mamy właśnych doświadczeń federacyjnych. My nie mamy dużych mniejszości narodowych, które mają aspiracje niepodległościowe albo separatystyczne. My nie mamy doświadczeń, którymi moglibyśmy się podzielić z Rosjanami - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Jan Truszczyński w "Salonie Politycznym Trójki".
28.09.2004 | aktual.: 28.09.2004 10:45
Jolanta Pieńkowska: To wróćmy do tej Czeczenii. Czy prezydent poruszy kwestię rosyjskiej polityki wobec Czeczenii, czy powiniej ja poruszyć, czy nie, bo to jest zbyt delikatne ?
Jan Truszczyński: To jest rzeczywiście trudny temat, ze względu na to, iż władze rosyjskie zareagowały bardzo emocjonalnie, może nawet z przesadą , na wszelkie słowa krytyki, czy nawet znaki zapytania, jakie pojawiły się w innych krajach, w tym w Polsce , po tej potwornej tragedii w Biesłanie.
Jolanta Pieńkowska: Wczoraj usłyszeliśmy wprost w oświadczeniu rosyjskiego MSZ o uprzedzeniach rosyjskich w polskich mediach , które się pojawiły po tej tragedii .
Jan Truszczyński: I oczywiście z tym można polemizować. Albo zgodzić się. To już, jak kto uważa. Natomiast jest to pewien fakt, który potwierdza, iż na wschód od Polski zareagowano generalnie w taki właśnie sposób. Nie nam pouczać Rosjan, co mają robić. My możemy oczywiście mówić o tym, jakie modele władzy naszym zdaniem sprawdzają się długofalowo najlepiej tam, gdzie jest pstro, gdzie jest kakofonia narodów, narodowości, a każdy z nich ma jakieś aspiracje i oczekiwania. Ale my nie mamy właśnych doświadczeń federacyjnych. My nie mamy dużych mniejszości narodowych, które mają aspiracje niepodległościowe albo separatystyczne. My nie mamy doświadczeń, którymi moglibyśmy się podzielić z Rosjanami. My możemy tylko mówić, że...ale o tym Rosjanie sami doskonale albo i lepiej od nas wiedzą. Muszą być również rozwiązania polityczne.
Jolanta Pieńkowska: Wczoraj przeczytaliśmy w tym oświadczeniu, że jesteśmy ważnym, choć nie zawsze łatwym partnerem. I że Moskwa oczekuje od tej wizyty konstruktywnej wymiany poglądów , mimo istniejących między nami różnic. Może to pan jakoś objaśnić ?
Jan Truszczyński: Bardzo bym chciał , ale wątpię, czy mamy dostatecznie dużo czasu. My, jako członek Unii Europejskiej aktywnie, jak to się mówi, uczestniczymy w rozwijaniu i przekuwaniu w czyn pewnej całościowej koncepcji między Unią, a Federacją Rosyjską. Budowa tak zwanych czterech, wspólnych przestrzeni - przestrzeń bezpieczeństwa , przestrzeń dotycząca spraw wewnętrznych i wymiaru sprawiedliwości, gospodarcza przestrzeń oczywiście oraz przestrzeń zajmująca się edukacja i kulturą , i tymi podobnymi rzeczami.
Jolanta Pieńkowska: Jak rozumiem, że Rosji nie zawsze się podoba, że my to budujemy ?
Jan Truszczyński: To nawet nie o to chodzi. To chodzi o to, żeby po pierwsze wypełniac to tak zwana treścią. Posuwać się równo do przodu po całym tym olbrzymim polu. Nie wybierać sobie tego, co nam się w danym momencie podoba , odrzucając to, do czego nie jesteśmy gotowi albo nam się nie podoba. Mówię tu teraz o partnerze rosyjskim, niż o nas. No i dbać o to, żeby każda ze stron miała z tego ewidentną korzyść. To nie jest łatwe, dlatego, że Rosja jest dużym partnerem , ambitnym partnerem , partnerem, który nie zawsze jest w stanie zrozumieć, że Unia Europejska to jest 25 państw, które wspólnie działają , a nie grupa państw, które działają na własny rachunek .
Jolanta Pieńkowska: I tak, Rosja przywykła do tego, ze to Rosja dyktuje warunki.
Jan Truszczyński: Tak.
Jolanta Pieńkowska: Dziękuję za rozmowę.
Przeczytaj cały wywiad