Jan Śpiewak przegrywa w sądzie. "Farsa i kolejny atak na wolność słowa"
Warszawski działacz miejski Jan Śpiewak przegrał sprawę wytoczoną mu przez byłego prezydenta miasta Jacka Wojciechowicza. Śpiewak twierdził, że urzędnik został zwolniony ze swojej funkcji w ratuszu w związku z aferą reprywatyzacyjną. Działacz nie zgadza się z wyrokiem.
Jan Śpiewak poinformował o werdykcie Sądu Okręgowego w Warszawie w mediach społecznościowych. "Przegrałem w I instancji z byłym wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem. Sąd najpierw nie pozwolił mi się bronić tezy o jego związku z aferą reprywatyzacyjną, a później w uzasadnieniu zarzucił, że tego nie udowodniłem" - twierdzi Śpiewak.
Na mocy (nieprawomocnego) wyroku były kandydat na prezydenta stolicy musi zamieścić przeprosiny widoczne przez miesiąc na swoich profilach w mediach społecznościowych oraz usunąć wpisy godzące w dobra osobiste urzędnika sugerujące, że został zwolniony w związku z aferą reprywatyzacyjną. Dodatkowo musi wpłacić 10 tysięcy złotych na wskazane przez Wojciechowicza hospicjum dla dzieci.
Aktywista miejski ocenia, że wtorkowa decyzja wymiaru sprawiedliwości to "farsa i kolejny atak na wolność słowa". Śpiewak zamierza złożyć apelację. Na zdjęciu udostępnionym w sieci pozuje w koszulce z napisem "wróg publiczny number one".
Decyzję sądu skomentował także Jacek Wojciechowicz. "Ten wyrok jest ważny dla mnie osobiście. Ale jak sądzę, jest też ważny w szerszym kontekście. Dziś kiedy prawda stała się towarem mocno deficytowym, a kłamstwo zalewa nasze życie publiczne, każde zwycięstwo prawdy daje nadzieję na zmiany. Na lepszą, uczciwszą przyszłość" - napisał na Facebooku.
Śpiewak przegrywa. Zeznania składała Hanna Gronkiewicz-Waltz
Jacek Wojciechowicz był wiceprezydentem Warszawy przez dekadę. Po wybuchu afery reprywatyzacyjnej, którą opisała "Gazeta Wyborcza" w 2016 roku, urzędnik został zwolniony z ratusza. Wtedy Śpiewak twierdził, że było to pokłosie śledztwa dziennikarskiego, jednak jego wersji zaprzeczyła w sądzie przełożona Wojciechowicza.
Zeznająca 18 maja Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że powodem było niewykonanie zaplanowanych inwestycji miejskich. - Wynikało to z tego, że on i podlegli mu pracownicy nie wykonali przewidzianych budżetem inwestycji. To było w połowie roku. Inwestycje, które miały zostać wykonane w co najmniej kilkunastu procentach, wtedy były poniżej 10 proc. Mówię o roku 2016 - wskazała Gronkiewicz Waltz.
Przypomnijmy, że to nie pierwsza sprawa przegrana przez Jana Śpiewaka. Pod koniec 2019 roku działacz miejski został prawomocnie uznany za winnego zniesławienia mecenas Bogumiły Górnikowskiej (prywatnie córka byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ćwiąkalskiego). Śpiewak publicznie krytykował prawniczkę za to, że w ramach afery reprywatyzacyjnej była kuratorką jednej z kamienic w stolicy.
Wtedy aktywista poprosił prezydenta o ułaskawienie. Andrzej Duda przychylił się do jego wniosku. - Młody człowiek, odważny, który chce pomagać ludziom, który ma odwagę brać na siebie ciężar walki w sprawach społecznych, wbrew potężnym różnym lobby, musi mieć jakieś wsparcie - mówił wówczas prezydent.