PolskaJan Rokita: nie wierzę w pakt stabilizacyjny

Jan Rokita: nie wierzę w pakt stabilizacyjny

(RadioZet)

Jan Rokita: nie wierzę w pakt stabilizacyjny
Źródło zdjęć: © RadioZet

Obraz

Gościem Radia ZET jest wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Jan Rokita. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Witam serdecznie. Wczoraj Senat rozdysponował budżet, prezydent dostał o 10 mln więcej, Kancelaria Premiera o 18 mln, Senat o 12 mln, Ministerstwo Skarbu o 8 mln, Świątynia Opatrzności Bożej 20 mln, a ratownictwo medyczne tylko 70 mln i to z funduszu Ministerstwa Zdrowia, specjalnego funduszu, m.in. dla bezdomnych. Na 300 mln, o które wnosiła poprawka Platformy Obywatelskiej. Najbardziej smutne było to, jak senatorowi, obok partii rządzącej, po przegranym przez Platformę głosowaniu w sprawie 300 mln na ustawę o ratownictwie medycznym, zaczęli krzyczeć: „Widzicie, przegraliście! Widzicie, przegraliście!” Zupełnie niebywała ludzka małość. Całość tych decyzji budżetowych pokazuje, że ta stabilizacyjna koalicja PiS-u, LPR-u i Samoobrony, zaczyna jednak chyba nienajlepiej, bo zaczyna od podwyższenia wydatków na przywileje władzy. Na Kancelarie, na prezydenta, na samochody służbowe, na administrację...
Na Świątynię Opatrzności. Na Świątynię Opatrzności Bożej, która, przy okazji, nie jest przedsięwzięciem, które powinno być finansowane z budżetu państwa w jakikolwiek sposób. Przypomina się jak parę lat temu jeden z senatorów SLD chciał koniecznie budować Świątynię Opatrzności Bożej z budżetu państwa, po to, by nie dawać pieniędzy na IPN. To jest zły początek współpracy tych trzech partii w parlamencie. Widać, że ich wspólne decyzje są w interesie władzy, a nie w interesie kraju. To jest zdumiewające, że w obliczu tej tragedii ratownictwo medyczne dostało tylko 70 mln. I to z funduszu Ministerstwa Zdrowia. Błędem przede wszystkim było to, że bezpośrednio po wyborach parlamentarnych, rząd Kazimierza Marcinkiewicza po raz kolejny odłożył wejście w życie ustawy o ratownictwie medycznym. Teraz zapowiedział, że się z tego wycofuje i jednak ta ustawa, jej przepisy, wejdą w życie. To jest zupełnie fundamentalna ustawa dla bezpieczeństwa obywateli, ale nie ma poprawki, która by dawała na nią dostateczną ilość
pieniędzy, więc też jest wątpliwe czy te wszystkie przedsięwzięcia w ramach ratownictwa medycznego będą mogły wejść w życie. Co jest jeszcze charakterystyczne, nie ma takiej odwagi mówienia prawdy po stronie rządzących. Gdyby Kazimierz Marcinkiewicz, zamiast powtarzać, że wszystko wie i robi najlepiej, po tej tragedii wyszedł i powiedział: Mieliśmy mało pieniędzy, po wyborach pomyliliśmy się, że odłożyliśmy tą ustawę, teraz chcemy ten błąd własny naprawić. To ja, powiem szczerze, miałbym kompletnie zamknięte usta, uznałbym, że przyznają się do błędu. Ale tam nigdy nie ma przyznania się do błędu. Tam zawsze jest propaganda – my zawsze jesteśmy najmądrzejsi. Nie wiem właściwie, czy będę mogła pana słuchać, jeżeli pan będzie krytykował rząd, panie przewodniczący, ponieważ przeczytałem dzisiaj słowa ks. Bajdy w „Naszym Dzienniku”, który mówi jakie obowiązki będą leżały po stronie nowej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji: „Upominanie mediów, bo media popełniają przestępstwa polegające na judzeniu przeciwko
uczciwym Polakom, na okazywaniu pogardy i podżeganiu do nienawiści przeciw rządowi Kazimierza Marcinkiewicza, na rozsiewaniu obelg, pomówień i oszczerstw przeciwko ojcu Rydzykowi i całej rodzinie Radia Maryja, na pochwalaniu metod marksistowskiej walki o władzę przez ludzi Platformy, nie liczących się z zasadami elementarnej przyzwoitości. Ludzie mediów nie wykazują żadnego szacunku dla prawowitej władzy Rzeczpospolitej, jawnie buntują, popierają elementy warcholskie oraz wywrotowe dążące do obalenia rządu i powierzenia władzy ludziom pozbawionym elementarnego poczucia odpowiedzialności za Polskę.” Ks. Bajda, „Nasz Dziennik”. Jestem element warcholski i wywrotowy. To jest retoryka, która przypomina „Trybunę Ludu” w odniesieniu do strajkujących w Radomiu robotników w 1976 r. To są niemal dokładnie takie same artykuły. To niebywałe, jak łatwo wrócić do języka który – wydawałoby się – że już definitywnie znikł z polskiego życia publicznego, wraz z PRL-em. Przepisy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji są
błędne. W moim przekonaniu, jest potrzeba, żeby państwo, dziennikarze, dbali o to, by zawód ten był wykonywany rzetelnie. I jest potrzeba, żeby organizacje dziennikarskie stworzyły komisje etyki, wewnętrzne mechanizmy nadzoru nad jakością działania dziennikarzy. To jest potrzebne, bo nadużycia dziennikarskie bywają rzeczywistością. Jeśli natomiast będzie to robić ta polityczna, z partyjnej nominacji, Krajowa Rada, to jest oczywiste, że to nie będzie żadne działanie etyki zawodu dziennikarskiego, tylko to będą – z resztą tak, jak zapowiada to ten ksiądz w gazecie – próby cenzuralnego nacisku na dziennikarzy, żeby były przyjaźni rządowi. W ogóle ta ustawa o mediach w tej wersji temu ma służyć, dlatego z takim pośpiechem i determinacją ją przeprowadzano. Co pan sądzi o członkach Krajowej Rady, którzy nie chcą się rozstać ze swoimi fotelami? Pan Kołodziejski nie chce się rozstać z fotelem radnego i nawet, jeżeli będzie mógł, chce pozostać przewodniczącym Rady Warszawy, a pan Borysiuk nie chce się rozstać z
telewizją, chce otrzymać urlop bezpłatny. Pan Borysiuk to zaufany człowiek Roberta Kwiatkowskiego, który na jego zlecenie robił brudną robotę w telewizji kiedyś, a teraz jest przez głosy Prawa i Sprawiedliwości w KRRiT. Ja się niczego dobrego po panu Borysiuku nie spodziewałem, bo to jest człowiek bez kręgosłupa moralnego, co mieliśmy okazje oglądać wielokrotnie, kiedy był wydawcą programów telewizyjnych. IV Rzeczpospolita, która miała powstać, miała być krajem wysokich standardów, a stwierdzam w sposób ewidentny, że każdego dnia standardy ludzi władzy w Polsce się obniżają. I nie ma żadnego dowodu, żeby twierdzić, że standardy ludzi dziś powoływanych do władzy są lepsze, niż w czasach Leszka Millera i Marka Belki. A jakie są standardy Platformy Obywatelskiej? Ludwik Dorn był zdumiony wypowiedzią Donalda Tuska w sobotniej „Gazecie Wyborczej”, gdzie w wywiadzie Tusk powiedział, że jeżeli dojdzie do wcześniejszych wyborów to Platforma wypowie nieposłuszeństwo obywatelskie. Ludwik Dorn zaapelował, żeby Donald
Tusk wycofał się z tej wypowiedzi, albo żeby Tusk przestał być szefem Platformy. Żeby Platforma wycofała się z Tuska, jak pan premier Dorn był łaskaw powiedzieć. Ten mechanizm upokarzania, dzielenia ludzi Platformy Obywatelskiej jest mechanizmem, którego doświadczamy na co dzień, więc ta wypowiedź Dorna – wyjątkowo bezczelna, co tu dużo mówić – nas w ogóle nie zaskoczyła. Jeśli zaś chodzi o owo nieposłuszeństwo obywatelskie? Gdyby się okazało, że Prezydent Rzeczpospolitej, albo rząd, łamie konstytucje, to podjęlibyśmy kroki, zdecydowanie się temu przeciwstawiające, zawsze w granicach prawa. Ale co, palenie kukieł? Ja jestem przeciwny paleniu kukieł, ale wyobrażam sobie, że demonstracje uliczne mieszczą się w granicach demokratycznego państwa prawa. Ja pamiętam z resztą jak Jarosław Kaczyński w 1993 r. na czele demonstracji przeciwko Lechowi Wałęsie rozklejał wraz ze swoimi współpracownikami na Al. Ujazdowskich na każdej lampie, którzy członkowie rządu są agentami bezpieki, a następnie pod Belwederem palono
kukłę Lecha Wałęsy. Niezależnie od być może złych interpretacji, przekłamań i nadużyć związanych ze sformułowaniem „nieposłuszeństwo obywatelskie”, o którym mówi Tusk, chciałbym wszystkich uspokoić – Platforma nie podejmie nigdy żadnych działań, które by były sprzeczne z polskim prawem. To obiecuję słowem. Wybory się oddalają, bo jest porozumienie PiS-LPR-Samoobrona, najprawdopodobniej w piątek będzie podpisane, dzięki abp Głodziowi, który patronował tej sprawie i o. Rydzykowi, który na antenie Radia Maryja wzywał do rozsypania się Platformy. Co pan sadzi o tym porozumieniu? Cieszy mnie, co słyszymy ze strony abp Gocłowskiego, metropolity gdańskiego, który powiada, że tego typu wezwania duchownego, kierującego radiem kościelnym, żeby zlikwidować jakąś partię są nadużyciem. Wydaje mi się, że abp gdański w tej sprawie ma racje, że to jest istotne nadużycie. W ten pakt stabilizacyjny na dłuższą metę nie wierzę, raczej nasuwa mi się tu takie słynne różowiczowskie określenie o „małej stabilizacji”. Myślę, że to
będzie stabilizacja na bardzo krótki okres czas, z bardzo prostego powodu, Jarosław Kaczyński nie zrezygnuje z tego, żeby Lepper i Giertych podporządkowali mu się w 100 proc. – bo o to chodzi Jarosławowi Kaczyńskiemu i dlatego nie doszło do koalicji z PO – a Giertych i Lepper dyszą niechęcią do Jarosława Kaczyńskiego i złapią każda okazję, aby zrobić na szkodę PiS-owi. Nie zauważyłem tego dyszenia. Być może nie widać tego publicznie. W tej chwili w głosowaniach te partie rzeczywiście się wspierają, ale mam takie wrażenie, że ilość upokorzeń, które obaj ci politycy i obie te partie zaznali od PiS-u i jego prezesa, powoduje, że ta stabilizacja nie będzie długofalowa. Pożyjemy zobaczymy. Ale lepsza mała stabilizacja czy wybory? Lepsza mała stabilizacja. Lepiej, że w ogóle na krótką metę chociażby PiS znalazł jakąś podstawę dla rządzenia, nawet z Lepperem, niż ten totalny chaos, z którym mieliśmy do czynienia wcześniej. Czy Jarosław Kaczyński jest dla pana wielkim politykiem i niezwykłym strategiem? Jarosław
Kaczyński jest niewątpliwie bardzo inteligentnym człowiekiem, jest patriotą, ale uważam, że zapętlił się swoim dryblingu w taki sposób, że nie widać już w tym dryblingu żadnej, ale to żadnej strategii. Jest tylko krótkoterminowa taktyka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)