Jan Rokita: jeżeli ktoś mitu "Solidarności" nie szanuje, to nie jest patriotą
(RadioZet)
Posłuchaj wywiadu
18.03.2005 | aktual.: 18.03.2005 10:55
Gościem Radia Zet jest Jan Rokita, Platforma Obywatelska. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Witam serdecznie panią i słuchaczy. Panie pośle, jakie pan ma związki biznesowo-towarzysko-polityczne z Grzegorzem Wieczerzakiem? Takie, że raz w życiu, a konkretnie 27 lipca 2000 roku, bo sprawdziłem to w moim kalendarzu, po jego wielu prośbach, w moim biurze, wtedy na Marszałkowskiej, przyjąłem go na 20 minutową rozmowę o godz. 17... Czy wręczył wtedy panu pieniądze? Ponieważ ta rozmowa, w której pan prezes Wieczerzak najwyraźniej chciał mi się przedstawić się nie kleiła w związku z czym skończyła się po 20 minutach. A co z pieniędzmi, panie pośle? To jest cała historia moich powiązań towarzysko-biznesowo jakich jeszcze, przepraszam? Polityczno-biznesowo-towarzyskie. A politycznych, z panem Wieczerzakiem. Wie pani, problem polega na tym i to jest być może najsłabiej zdefiniowany problem komisji śledczych od dawna z resztą, że świadkowie wezwani przed komisję śledczą zmyślają. Ja pamiętam z czasów komisji Rywina,
kiedy przecież dowiedliśmy i Leszkowi Millerowi i Aleksandrze Jakubowskiej zmyślania i Sejm w swojej uchwale potwierdził to, że oni zmyślali pod przysięgą. Nic z tego powodu się nie stało, więc ja bym zachęcał bardzo prokuratorów polskich do nie bagatelizowania faktu zaznawanie fałszerstw pod przysięga przed komisjami śledczymi, ponieważ jest pewna pedagogika potrzebna w tej sprawie, pewna nauczka. A nie czuje pan, że wpadła pan w szambo? W szambo, razem z prezydentem Kwaśniewskim i duża grupą osób. Nie, zupełnie nie. Wie pani, Andrzej Lepper z Grzegorzem Wieczerzakiem już jakiś czas temu wymyślili przecież wspólnie kampanie przeciw mojej żonie. Wymyślili, że jej fundacje, które rzekomo Wieczerzak finansował i pan Lepper o tym mówił w Sejmie. Pan Lepper został za to ukarany honorową karą nagany Komisji Etyki Poselskiej, Wieczerzaka nijak ukarać nie można. Moja żona rzecz jasna, nie miała nigdy żadnych fundacji, więc oni najpierw żeby ją finansować, musieliby je wymyślić. Ale może pan stanąć przed komisją
śledczą ds. PZU. Bardzo chętnie. Ja bardzo chętnie stanę w każdej chwili choć nie mam do powiedzenia niczego w sprawie PZU i to może być pewien problem. Ale mogą np. pan pytać, czy szły jakieś pieniądze z PZU na konto SKL-u? Z mojego punktu widzenia odpowiedzenie na pytania te same, które stawiano panu Wieczerzakowi wczoraj byłoby ze wszech miar wskazane, dlatego, że byłbym w stanie przedstawić swoja wersję zdarzeń. Pytam o szambo, dlatego, że przecież prezydenta oskarża i pan Boberek, który widział konto numeryczne i pan Dochnal. Ioskarża się o to, że miał związki z Ałganowem. To jest taka troszkę podobna sytuacja pana teraz. Nie, nie mam takiego poczucia, ponieważ różnica chyba polega na tym, że jedni ludzie wykazują jakieś straszliwe zdenerwowanie i strach o własne dobre imię i mam wrażenie, że to są tacy, którzy swojego dobrego imienia nie są pewni. Ja mam takie wewnętrzne poczucie spokoju, tzn. nie zdenerwowałem się przesadnie, chociaż moja żona się zdenerwowało, kiedy się okazało, że ona jest szkolona
przez KGB. Nie zdenerwowałem się przesadnie, kiedy w Sejmie debatowano nad tym, że buduję pod Warszawą, w tajemnicy jakąś luksusową willę, także od dłuższego czasu nie denerwuje się na rozmaite inwektywy. Nie denerwuje pana to, że ci, którzy są oskarżeni: Dochnal, Boberek, mogą rzucać to, co chcą, a sejmowa komisja śledcza przyjmuje to z całym inwentarzem? To jest bardzo niedobre. Właśnie dlatego zacząłem swoja wypowiedź od tego, ze chciałbym ażeby fałszywe zeznania przed komisją śledczą były karane i zacznijmy od kar za komisje Rywina, gdzie są to rzeczy udokumentowane i potwierdzone uchwałą Sejmu. Niech prokurator to zrobi naprawdę, bo to ograniczy tą narastającą falę mistyfikacji, które przed komisjami śledczymi świadkowie mówią. To nie jest tak, że przed tymi komisjami się zaczęły te mistyfikacje, te mistyfikacje należą w pewnym stopniu do porządku obrad komisji. Przecież te mistyfikacje były już przy okazji obrad komisji ds. Rywina. Przypominam, że to przy okazji komisji ds. Rywina do języka
politycznego weszło słówko „matactwo”. Tak, pamiętam. Lider LPR-u, Roman Giertych mówi, że Platforma Obywatelska przeszła na ciemna stronę, dlatego, że broni Lecha Wałęsy. Wczoraj na spotkaniu z Donaldem Tuskiem, spotkaniu zorganizowanym przez „Rzeczpospolitą”, powiedział: „Zbrodnia Lecha Wałęsy jest dopuszczenie do władzy Mazowieckiego, Kuronia i Michnika, bo to Mazowiecki pozwolił realizować plan Balcerowicza, a Kuroń, Michnik, Geremek to przecież byli aparatczycy partyjni”. Ja też sobie podkreśliłem ten fragment w wypowiedzi pana prezesa Giertycha. To jest stwierdzenie, które można skwitować tylko, że jest to swego rodzaju kuriozum, czasami rzeczywiście można mieć wrażenie, że pan Giertych stracił elementarne poczucie miary w słowach. Ja rozumiem, że ani rząd Mazowieckiego, ani Okrągły Stół, ani tamte czasu nie są pod jakąś szczególną ochroną wyjętą spod krytyki, ja też ma do tych czasów z perspektywy 15 lat stosunek co najmniej zróżnicowany. Mam wielkie strony i złe strony. Natomiast opowiadanie, że
zbrodnią Lecha Wałęsy jest dopuszczenie do władzy Mazowieckiego, jest świadectwem pomieszania umysłu. A ataki na Wałęsę organizowane przez Młodzież Wszechpolską? No, tu jakby zna nasze stanowisko, bo ono niesłychanie mocno zostało sformułowane przez mojego przyjaciela Donalda Tuska w rozmowie gdańskiej z Lechem Wałęsą i to zostało powiedziane publicznie. Dziedzictwo „Solidarności”, dziedzictwo Lech Wałęsy jest największą wartością jaką my, Polacy, dzisiaj dysponujemy jako podstawą własnej tożsamości. To jest taki mirt założycielski tego nowego państwa. To jest coś takiego, jak dla Rzymian mit Romulusa Remusa, założycieli miasta i wilczycy. To jest mit święty. Jeśli ktoś mitu „Solidarności”, mitu własnego państwa nie szanuje, to znaczy, że w ogóle nie jest patriotą, to znaczy, że się w pewnym sensie wyklucza z własnej społeczności, w której żyje. Ale podaje pan rękę Giertychowi, a on kopie ten mit. Ja podaję rękę każdemu. Ja podawałem rękę UB-ekom, którzy mnie przesłuchiwali, ponieważ generalnie uważam, że
podawanie ręki człowiekowi jest świadectwem uznania jego godności transcendentnej. Ale czy koalicyjnie może pan mu podać rękę w przeszłości? Nie, ja w życiu nie zamierzałem i nie zamierzam żadnych planów wspólnych rządów z LPR-em, ani z Romanem Giertychem snuć, mówiłem to tysiąc razy publicznie. Szczerze mówiąc to raczej przeciwnicy polityczni, moi i Platformy Obywatelskiej, usiłowali ciągle kwalifikować nas do wspólnego obozu z Romanem Giertychem. Myślę, że te dramatyczne różnice zdań w sprawie oceny Sierpnia, Wałęsy i polskiej tradycji, bardzo jednoznacznie pokazują, iż to było insynuacja, a nie prawda. Jeszcze panu poczytam z tego spotkania wczorajszego: „Ta szmatława „Gazeta Wyborcza” źle pisze o mojej rodzinie, niech więc jej naczelny opowie o działalności swojej rodziny”. A kto to? No Giertych, nie Donald Tusk. To nie jest język, który powinien być językiem poslkiej polityki. Ja jestem uważany za polityka, który też ma język ostry, który stara się mówić rzeczy twarde, a czasami nieprzyjemne z sposób
dość jednoznaczny i czasami mnie ludzie za to nie lubią. Ale panie Giertych – unikać chamstwa. Panie Rokita, prezydent Kwaśniewski mówi, że wybory powinny być 19 czerwca, ale nie przyjmie dymisji Marka Belki do 17 maja. To jest chyba słuszne, tak sądzę, bo jest przecież szczyt Rady Europy. W ubiegłym roku, nie wiem czy pani pamięta, przeszkodą były wakacje. Tak, tak były wakacje. A w tym roku przeszkodą jest Rada Europy. Pani redaktor, to jest absolutny kotek i myszka, tzn. idzie rzecz o to, że lewica postanowiła od dłuższego czasu trwać przy władzy do ostatniego momentu, kiedy to będzie możliwe i szuka mniej lub bardziej poważnych przeszkód do tego, ażby były wcześniejsze wybory. No chyba już się nikt na to nie daje nabrać. Ale to nie Marek Belka, Marek Belka chce się podać do dymisji. Ja rozumiem też oburzenie pana premiera, kiedy to samo pytanie zadawane jest mu, jak powiedział wczoraj, 64. Ale nigdy, panie pośle, nie odpowiedział na to pytanie, dopiero wczoraj odpowiedział dziennikarzom nareszcie, że
zamierza się podać do dymisji. Bawił się z nami w kotka i myszkę do tej pory. A, to widzi pani ja byłem wczoraj emocjonalnie po stronie premiera, bo też miałem czasem takie wrażenie, że dziennikarze po raz 64 mnie o coś pytają. Nie, nie, pierwszy raz odpowiedział. Ale prezydent, ustami Dariusza Szymczychy, powiedział dziś w „Sygnałach dnia”, że 19 czerwca powinny być wybory. No tak, tylko pan premier Marek Belka po raz pierwszy powiedział, że zamierza złożyć dymisje, o której wie, że nie będzie przyjęta, w związku z tym wie, że będzie dalej premierem. A pan Aleksander Kwaśniewski mówi, że 19 czerwca powinny być wybory, ale jedynej rzeczy którą mógłby zrobić w tym celu, czyli przyjęcie dymisji, nie zamierza wykonać. Oto mamy absolutne qui pro quo. Ja bym zdjął z porządku dziennego kwestie debaty nad terminem wyborów, ponieważ jak się wydaj, mówiąc językiem Mieczysława Rakowskiego z ’88 roku, SLD jest bardzo przyzwyczajone do tej starej, komunistycznej reguły – władzy nie oddamy. Dziękuję bardzo. Do zobaczenia
w „7 dniu tygodnia”. Jan Rokita był dziś Gościem Radia Zet. Dziękuję.
ARCHIWUM WYWIADÓW