Jan Nowak-Jeziorański: tragedia wzmacnia poczucie więzi

Tragedia promu Columbia wzmocni poczucie więzi i stworzy lepszą atmosferę do operacji w Iraku - uważa Jan Nowak-Jeziorański gość "Salonu Politycznego" Trójki.

03.02.2003 | aktual.: 03.02.2003 11:49

Jolanta Pieńkowska: Czy Pańskim zdaniem sobotnia tragedia promu Columbia może zmienić plany Prezydenta Busha względem Iraku, opóźnić datę ewentualnej interwencji.

Jan Nowak-Jeziorański: W najmniejszym stopniu. Uważam, że ta tragedia tylko wzmacnia poczucie więzi i stwarza lepszą atmosferę do tej operacji jaką może być atak na Irak.

Jolanta Pieńkowska: A dlaczego wzmacnia poczucie więzi?

Jan Nowak-Jeziorański: Bo jednak wspólnie przeżyte nieszczęście, coś co godzi we wspólne uczucie - przywiązania do tego kraju, a także, bo dotyka poczucia dumy narodowej, bo jednak coś się nie udało, coś nie wyszło.

Jolanta Pieńkowska: Czyli paradoksalnie poparcie dla wojny może wzrosnąć.

Jan Nowak-Jeziorański: Moim zdaniem tak, nastrój jest dobry.

Jolanta Pieńkowska: Rada Bezpieczeństwa chce jednak, by dać więcej czasu inspektorom, pojutrze Colin Powell ma przedstawić niepodważalne dowody winy w Iraku. Czy sądzi Pan, że po tym, co się stało w sobotę, po tej tragedii i po tym, co powie pojutrze Colin Powell, Rada Bezpieczeństwa może wydać wspólną rezolucję?

Jan Nowak-Jeziorański: Za tym domaganiem się większej zwłoki jest pułapka, mianowicie ze względów klimatycznych, przeprowadzanie operacji później niż w początkach lutego, niż w początkach marca jest niemożliwe, bo przychodzi fala upałów, tak straszliwych, że właściwie uniemożliwiają wysiłek fizyczny ze strony wojska więc jest to pułapka, odroczenie całej tej operacji, na co moim zdaniem Stany Zjednoczone się nie zgodzą.

Jolanta Pieńkowska: To dlaczego Ameryka nie przedstawiła dowodów, jeśli jak mówi są niepodważalne?

Jan Nowak-Jeziorański: Można się tylko domyślać, albo nie mieli tych dowodów w formie namacalnej, albo bali się narażenia źródła, jedno z dwojga, nie wiem.

Jolanta Pieńkowska: A gdyby miał Pan spekulować, jakie to mogą być dowody, co może przedstawić Radzie Bezpieczeństwa Colin Powell.

Jan Nowak-Jeziorański: Naprawdę nie wiem, natomiast pamiętam, że to ultimatum pod adresem Sowietów w sprawie Kuby było poprzedzone ujawnieniem zdjęć wyrzutni rakietowych skierowanych przeciwko Ameryce na Kubie, to był namacalny dowód i dla Ameryki i dla całego świata, że Sowieci przystawili Stanom Zjednoczonym dosłownie pistolet do czoła. Tutaj w tej chwili takich dowodów nie ma, zobaczymy co powie Colin Powell w środę, ale to będzie miało znaczenie dla zmobilizowania opinii publicznej, jeśli chodzi o Narody Zjednoczone, z jakiej racji Ameryka w sprawach życia i śmierci ma uzależniać decyzję od ewentualnego weta Rosji, Chin, czy Francji. To jest nie do pomyślenia, tam, gdzie wchodzi sprawa życia i śmierci, trudno stara się człowiek uzyskać sympatię otoczenia, ale nie uzależnia od niej decyzji.

Jolanta Pieńkowska: A jak w takim razie odebrał Pan "list ośmiu", a potem jedenastu europejskich przywódców, którzy wsparli Amerykę w jej działaniach w Iraku.

Jan Nowak-Jeziorański: To jest z jednej strony wydarzenie bardzo pomyślne, a z drugiej nie. Niezwykle pomyślne, bo mówi nie fali antyamerykanizmowi, która jest niebezpieczna, bo może prędzej, czy później wywołać falę izolacji w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem co się za tym kryje jeśli chodzi o Francję - po prostu grande heure de France, chęć osłabienia Stanów Zjednoczonych po to, by zyskać większy wpływ i prestiż, a jeśli chodzi o Niemcy, podejrzewam chęć odzyskania dominacji na kontynencie europejskim, usunięcia Stanów Zjednoczonych z Europy i osłabienia ich po to, by zdobyć pozycję dominującą, a to nie leży w polskim interesie. (Polskie Radio/mk)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)