Jakubowska: wydaję wojnę prokuraturze
Rozmowa z Aleksandrą Jakubowską, opolską posłanką SLD.
- Pani poseł, już wiadomo, pani mąż jest oskarżony m.in. o to, że wziął łapówkę od firmy brokerskiej, która pośredniczyła w ubezpieczeniu elektrowni Opole. Firmy, której właścicielami są państwa dobrzy znajomi.
- Jacy znajomi? Nigdy nic o firmie Jargo nie słyszałam, nigdy nie kontaktowałam się z nikim z firmy Jargo.
- A pani mąż?
- Przynajmniej ja nic nie wiem o tym. Mogę go zapytać, jak wróci do domu.
- To możliwe, aby pani nie wiedziała o biznesowych powiązaniach męża?
- Po tylu latach małżeństwa wydaje się to absurdalne.
- Zarzut prokuratury jest poważny i - co potwierdził sąd - dobrze udokumentowany. Prokuratura twierdzi, że pani mąż wziął wy-soką łapówkę za ubezpieczenie Elektrowni Opole.
- Mój mąż aferzystą... To jakaś fantastyka. Ciekawe, gdzie jest ta łapówka, skoro ja mam debet na koncie i nie wiem co zrobię, bo muszę teraz opłacić mężowi adwokata. Mój mąż od wielu lat prowadzi dom, zajmuje się naszym niepełnosprawnym dzieckiem. Gotuje, pierze, robi zakupy. To jest wspaniały człowiek, który poświęcił swoją karierę, żebym ja mogła robić karierę polityczną. Teraz się okazuje, że raczej pseudokarierę.
- Pani przyjaciółka, aresztowana dyrektor Stanisława Ch. podobno potwierdza w zeznaniach zarzuty prokuratury. Sugeruje pani, że Ch. kłamie?
- Nie wiem. Znam Stasię od 19 lat, dla mnie to osoba niezwykle uczciwa, która wychowała dwie wspaniałe córki, wspaniale je wykształciła. Stasia jest osobą bardzo wrażliwą i miękką. Ona w ostatnich miesiącach wiele przeszła, bo prasa wielokrotnie źle o niej pisała. Nie wykluczam, że ona się podczas tych przesłuchań załamała i mówi to, co prokuratorzy chcą usłyszeć.
- W tym momencie zarzuca pani prokuraturze, że kreuje rzeczywistość.
- A tak, zarzucam. Uznałam, że dość mojego milczenia. Wypowiadam wojnę prokuraturze i metodom, jakimi ci ludzie się posługują. Nie może być tak, żeby w Polską rządzili prokuratorzy. Czy to przypadek, że atak na moją rodzinę rozpoczął się akurat w momencie, kiedy zapowiedziałam powrót do polityki? Czy to przypadek, że zatrzymali męża na dzień przed moją zapowiedzianą w Opolu konferencją prasową?
- Centralne Biuro Śledcze badało sprawę kilka miesięcy a pani sugeruje, że wszystko zostało sfabrykowane w kilka dni? Przecież to absurd...
- Doskonale wiem, że postępowanie toczyło się wcześniej. Jednak termin ataku na moją rodzinę nie jest przypadkowy. Kiedy tylko zapowiedziałam powrót do polityki, jedna z gazet odgrzała sprawę finansowania mojej kampanii wyborczej - przypomniała zeznania aresztowanych opolskich polityków sprzed pół roku. W piątek w rozmowie z prokuratorem Niekrawcem poinformowałam go, że we wtorek zamierzam przyjechać do Opola i złożyć mu wizytę, aby poprosić o pilne zajęcie się pomówieniami, jakie są wysuwane pod moim adresem. I na dzień przed moim zapowiedzianym przyjazdem do Opola do mojego domu wpada policja, robią przeszukanie, zabierają męża...
- Pani poseł, gdyby przyjąć pani linię obrony to trzeba by uznać, że lewicowi ministrowie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, którzy nadzorują pracę prokuratury i policji, przygotowali prowokację przeciwko lewicowemu posłowi. To wygląda na kolejny absurd.
- Nie, panie redaktorze. Prokuratorzy dobrze wiedzą, kto będzie rządził Polską już wkrótce i oni już patrzą na tę nową władzę, ustawiają się pod nowe rozdanie. Prokuratorzy wypinają piersi po ordery od nowej władzy.
- Trzymajmy się faktów. Firma brokerska z Wrocławia, którą prowadzą państwa znajomi, ubezpiecza bez przetargu Elektrownię Opole w ubezpieczalni, kierowanej przez pani przyjaciółkę, zarabiając na tym gigantyczną prowizję. I to wszystko jest dziełem przypadku...
- Jeszcze raz powtarzam, że z firmą Jargo nie mam nic wspólnego. Ani mój mąż. Czy to logiczne, że wysyłałabym do załatwiania w Opolu ciemnych interesów swojego męża, skoro np. moim biurem kieruje były współpracownik dyrektor Ch.? Prawda jest taka, że mój mąż został wmanewrowany w tę sprawę. On bywał na Opolszczyźnie jedynie sporadycznie, głównie przy takich okazjach jak dożynki w Domaszowicach. A Stasia ubezpieczała Elektrownię Opole już od 1995 roku, jeszcze za prezesa Pękali. Kiedy mnie się jeszcze nie śniło, że będę posłem z Opolszczyzny.
- Pani ciągle się upiera, aby w przyszłym roku kandydować na posła Opolszczyzny?
- Nie dam się stąd wykurzyć, bo na Opolszczyźnie - poza paroma prokuratorami - mieszkają sensowni ludzie. Nie przejmuję się kongresem SLD, gdzie mnie wycięto, nie przyjmuję się prokuraturą. Jak nie zostanę posłem, to założę na Opolszczyźnie fundację charytatywną i będę pomagać biednym dzieciom.
- A nie mam pani wrażenia, że pani tę Opolszczyznę psuła, choćby tylko swoim milczeniem w sprawie ratuszowych nadużyć, obroną Leszka Pogana, kiedy był nominowany przez premiera Millera na wojewodę?
- Stanowczo protestuję. W sprawie Leszka Pogana interweniowałam u ówczesnego ministra Krzysztofa Janika. Jeszcze ostrzej interweniował poseł Szteliga. Mówiliśmy o brudzie ciągnącym się za Poganem. Janik wtedy odpowiedział, że konsultował tę kandydaturę z prokuratorem Niekrawcem i on mu powiedział, że Pogan jest czysty.
- Czyli wychodzi na to, że to prokurator Niekrawiec odpowiada za to, że Pogan został wojewodą...
- On mu wystawił mu swoiste świadectwo moralności.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Krzysztof Zyzik
Przeczytaj odpowiedź prokuratora Józefa Niekrawca