Jakiego Jarosława Kaczyńskiego zobaczą Polacy?
Porozumienie „ponad podziałami”, zgoda a nie waśń. Czy tak będzie wyglądać kampania wyborcza Prawa i Sprawiedliwości, którą poprowadzi była minister pracy i polityki społecznej Joanna Kluzik-Rostkowska? – Jeśli będzie miała duży wpływ na kształt kampanii to na pewno będzie ona łagodniejsza – uważa dr Bartłomiej Biskup, politolog i specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego.
28.04.2010 | aktual.: 04.01.2011 14:27
WP: Joanna Stanisławska: Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy i polityki społecznej w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, osoba kojarzona z centrowym skrzydłem PiS, bohaterka kampanii wizerunkowej partii z zeszłego roku, wcześniej bliska współpracowniczka Lecha Kaczyńskiego za czasów jego prezydentury w Warszawie została szefową sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. O czym świadczy ten krok prezesa PiS?
Dr Bartłomiej Biskup: - Jarosław Kaczyński wybrał osobę zaufaną, doświadczoną organizatorkę, która zapewni sprawne poprowadzenie kampanii, a trzeba pamiętać, że w katastrofie smoleńskiej prezes PiS stracił wielu bliskich współpracowników. Przy tym Kluzik-Rostkowska jest osobą, która kojarzy się pozytywnie i potrafi porozumieć się „ponad podziałami”.
WP: Szefowa sztabu nazywana „feministką PiS” nie jest ulubienicą Radia Maryja, a np. w sprawie ustawy o in vitro jest bardziej liberalna od posła Platformy Jarosława Gowina. Czy to świadczy o tym, że Jarosław Kaczyński chce poszerzyć elektorat?
- Być może. Rzeczywiście jej osoba może zapewnić delikatne poszerzenie elektoratu.
WP: Przeciwnicy PiS-u zarzucali spin-doktorom partii, że zamierzają prowadzić agresywną kampanię „haków”. Decyzja o wyborze szefa sztabu nie potwierdza jednak tych obaw. Sama Kluzik-Rostkowska mówi o sobie, że jest osobą, która „szuka zgody a nie waśni”. Czy sprawi, że kampania będzie spokojna?
- Pytanie, kto będzie miał wpływ na to, jak będą wyglądały billboardy i na to, jakim językiem będzie się posługiwał Jarosław Kaczyński, czyli na przekaz tej kampanii, jaki trafi do opinii publicznej. Jeśli Kluzik-Rostkowska to na pewno kampania będzie łagodniejsza. W sztabie działają jednak także europosłowie Adam Bielan i Michał Kamiński odpowiadający do tej pory za wszystkie kampanie partii, którzy mogą mieć inne pomysły. Zobaczymy, jak oni do tego podejdą. Czy będzie to normalna kampania, w której jest miejsce i na ataki, i na gesty pojednania, czy kampania wyjątkowa - ze względu na tragiczne okoliczności, które ją przyspieszyły - przebiegająca w duchu zgody. Wkrótce się przekonamy.
WP: Pojawiają się opinie, że Polacy mają wybór między charyzmatycznym Jarosławem Kaczyńskim, a człowiekiem drugiego planu - Bronisławem Komorowskim. Czy prezes PiS ma charyzmę, a jego konkurent jest jej pozbawiony? Tak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” powiedziała Kluzik-Rostkowska.
- Obaj są ważnymi politykami, więc można założyć, że mają charyzmę. Politycy pozbawieni charyzmy owszem się zdarzają, ale nie na tak wysokich stanowiskach. Jeśli zaś chodzi o przywódcę, który porwie tłumy, to niewątpliwie bardziej tej charakterystyce odpowiada Jarosław Kaczyński. Świadczy o tym jego droga polityczna, Bronisław Komorowski nigdy nie był liderem partyjnym. To działacz z „głównego komitetu”, ale nie taki, który by był szefem jakiś struktur czy „wodzem”. Można zaryzykować stwierdzenie, że doświadczenie pokazuje, że charyzma Jarosława Kaczyńskiego jest większa.
WP: Wszystkie partie apelują o spokojną, merytoryczną kampanię, prowadzoną z powagą, bez negatywnych emocji. Czy rzeczywiście emocji uda się uniknąć?
- Nie, bo wyborcy w dużej części decyzje wyborcze podejmują właśnie emocjonalnie. Być może główny przekaz kandydatów będzie mniej negatywny, mniej ostry i atakujący niż w „zwyczajnej” kampanii.
WP: „Ta kampania będzie walką na argumenty między liberalnym Bronisławem Komorowskim a solidarnym Jarosławem Kaczyńskim” – uważa publicysta „Dziennika” Grzegorz Osiecki. Czy powróci opozycja Polska liberalna-Polska solidarna znana z wyborów w 2005 r., które przyniosły zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości?
- Taki powrót byłby w interesie PiS, jednak to zależy od wyborców, czy będą chcieli podążyć za sentymentami sprzed pięciu lat, czy raczej istotne będą dla nich te emocje, które teraz się wytworzyły. Komentatorzy wskazują, że dziś bardziej nośny może być podział na Polskę patriotyczną i niepatriotyczną.
WP: Jak pan ocenia pozycję Bronisława Komorowskiego w tej chwili. Niektórzy twierdzą, że jest on niczym saper na polu minowym.
- Tak, Komorowski jest w trudnej sytuacji, konstytucja nakłada na niego liczne obowiązki, musi podejmować decyzje, a to wiąże się z ocenianiem. Dlatego stara się nie wykonywać niepotrzebnych ruchów i za często się pokazywać. Z drugiej strony dysponuje dużym poparciem i na razie wydaje się, że żaden drobny błąd jako p.o. prezydenta nie zagrozi jego pozycji, chyba, że popełni ich wiele lub będzie to błąd bardzo duży i widoczny. WP: Zachowanie Komorowskiego w obliczu tragedii oceniono negatywnie, dominowały opinie, że był zbyt oschły, nie ulegał emocjom, co w takiej sytuacji mogłoby świadczyć tym, że nie przeżył głęboko narodowej tragedii. Jak to może wpłynąć na wyborców?
- Szczerze mówiąc, mnie też się wydawało, że jest zbyt powściągliwy. Ale to są sprawy bardzo subiektywne. Być może jakoś to wpłynie na wyborców, bo zobaczyli Komorowskiego w sytuacji przywódcy, w której prezydent potencjalnie może się znaleźć - sytuacji kryzysowej. Rzeczywiście większość komentatorów i dziennikarzy odebrało jego postawę nie za dobrze. Ale, czy wyborcy poczytają to za dużą wadę? Sondaże na razie na to nie wskazują.
WP: Tuż po decyzji Jarosława Kaczyńskiego o kandydowaniu opublikowano sondaż SMG/KRC, w świetle którego Bronisław Komorowski może liczyć na 47% głosów poparcia, a Jarosław Kaczyński na 27%. Według innego badania Homo Homini J.Kaczyński może liczyć na trochę więcej - 31, 5% głosów. To dobry wynik? Jak będzie się kształtować poparcie dla kandydata PiS?
- To więcej niż można było się spodziewać, Jarosław Kaczyński nigdy przecież nie był brany pod uwagę jako kandydat na prezydenta. Prawo i Sprawiedliwość posiada jednak bardzo duży twardy elektorat, więc sądzę, że dla Jarosława Kaczyńskiego jest jeszcze sporo poparcia do zagospodarowania. Jak to się będzie kształtować, trudno dziś ocenić.
WP: Stratedzy PiS przewidują, że walka wyborcza między Bronisławem Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim można przypominać starcie z 1995 r., kiedy wynik wahał się do ostatniej chwili. Według PO będzie to raczej powtórzenie schematu z kampanii 2000 r., czyli dojdzie do zwycięstwa w I turze Bronisława Komorowskiego. Który wariant jest pana zdaniem bardziej prawdopodobny?
- Moim zdaniem są małe szanse, by Komorowski wygrał od razu. Prawie na pewno dojdzie do II tury. Większe szanse na zwycięstwo na razie wciąż ma Bronisław Komorowski, ale chyba nikt odpowiedzialny nie powie, że to jest 100%, po porażce faworyta Donalda Tuska w 2005 r.
WP: Jak wpłynie na tę kampanię mit smoleński? Jarosławowi Kaczyńskiemu, zarzuca się, że będzie starał się osiągnąć polityczne korzyści w związku z tragiczną śmiercią brata. Czy jest w tych opiniach coś z prawdy czy raczej - jak mówi Paweł Poncyljusz - „Jarosław Kaczyński sam jest legendą i nie musi się wspierać mitem zmarłego brata”?
- Tragedia smoleńska odegra rolę, ale na poziomie psychologicznym. Politycy będą raczej unikać zbytniego epatowania emocjami, bo zostanie to źle przyjęte. Natomiast mogą oczywiście z katastrofy wyciągać wnioski. Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę, że kandyduje zamiast brata, dlatego nie może uciec od takich porównań. Mitu smoleńskiego nie można zanegować, on już kształtuje się w społeczeństwie. Pytanie, czy politycy będą próbować go wzmacniać albo osłabiać w kampanii, ale nie sądzę, bo to jest zbyt delikatna materia. Na odwoływaniu się do tragedii można się przejechać. Jednocześnie, to, co się dzieje w społeczeństwie, będzie szło swoim torem i mit będzie obecny.
WP: Niektórzy komentatorzy wskazują, że Jarosław Kaczyński ma dosyć kontrowersyjny wizerunek i duży negatywny elektorat, co może mu przeszkadzać w tej kampanii. Czy powinien próbować zmienić ten wizerunek?
- Dwa miesiące to za mało na radykalną zmianę wizerunku, więc odradzałbym Jarosławowi Kaczyńskiemu takie próby. Może jedynie go łagodzić. Z tym, że nie wiadomo, czym się te wybory wygra, czy łagodnością, tym, że się nikomu nie wadzi, czy raczej wyrazistymi poglądami. To się okaże. Przekonamy się, co nam sztaby wyborcze zaproponują. Zobaczymy po pierwszych wypowiedziach i działaniach sztabu, w którą stronę będzie zmierzała kampania.
Bartłomiej Biskup - doktor nauk humanistycznych, politolog. Absolwent, a obecnie pracownik i wykładowca Instytutu Nauk Politycznych na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowo zajmuje się zagadnieniami marketingu politycznego. Prowadzi m. in. zajęcia z public relations, marketingu politycznego, kreowania wizerunku, strategii kampanii wyborczych.