Jaki: nie ma zgody na UE dwóch prędkości i równych i równiejszych
Jestem zdeterminowany w walce o przywrócenie Europy chrześcijańskich wartości, musimy w niej dbać o interesy naszej Ojczyzny; nie ma zgody na UE „dwóch prędkości” i „równych i równiejszych” – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Patryk Jaki, kandydat Zjednoczonej Prawicy do PE.
Krzysztof Mirończuk: Opatów, Bukowina Tatrzańska, Nowy Targ – zaczął Pan kampanię w tych miejscowościach. Odbiór był dość sceptyczny, głównie dlatego, że nie jest Pan związany z tym regionem. Jak Pan zamierza przekonać ludzi tam mieszkających, żeby na Pana głosowali, skoro znają Pana tylko z telewizji?
Patryk Jaki*: Mam inne wrażenie! Pragnę podziękować za każde ciepłe przyjęcie i słowo wsparcia. Odbyłem już dziesiątki spotkań w tej kampanii, odwiedziłem kilkadziesiąt miejscowości.
Przywiązanie do tradycji i wiary, wartości tak mi bliskich, jest w tym regionie bardzo duże.
Prawie na każdym spotkaniu rozmawiamy o przyszłości Europy (UE-red.), która - niestety - odchodzi od idei jej ojców założycieli. Po to organizuję setki spotkań w terenie, by każdy mógł mnie poznać, przekonać się na żywo, że jestem politykiem, który wierzy w to, co mówi i jest zdeterminowany w walce o zachowanie, jeśli nie wręcz przywrócenie - Europy chrześcijańskich wartości.
Jak chce Pan przekonać np. pracownika firmy odlewniczej ze Starachowic, żeby 26 maja wstał, wyszedł z domu i zagłosował w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Jaki on będzie miał konkretny interes w tym, żeby oddać głos?
Nadchodzące wybory są ważne z kilku powodów. Zacznę od tego, że te wybory rozstrzygną, w jakim kierunku pójdzie Europa.
Drogi są dwie: powrót do idei ojców założycieli i Europa oparta na chrześcijańskim systemie wartości, gdzie siłą są nasze rodziny lub Europa pozbawiona wartości, której funkcjonowanie polega na dominacji kilku silnych krajów kosztem innych.
Niestety, i to nie tylko moja obserwacja - jeżeli kurs polityczny w UE nie zostanie zmieniony, przyszłość naszej wspólnoty wydaje się bardzo niepokojąca.
Walka o interesy polskich przedsiębiorców to jeden z priorytetów naszych polityków w PE. Proszę zwrócić uwagę na to, jak o swoich przedsiębiorców dbają np. Niemcy. A u nas? Politycy PO przyzwyczaili silniejszych w UE do ich statusu, a nas samych przymusili do uległości wobec wpływowych grup interesów. Europa w żadnym przypadku tak funkcjonować nie może. Musimy dbać o nasz narodowy interes i nie zgadzać się na Europę „dwóch prędkości” i „równych i równiejszych”.
Nie chce Pan wrócić do Solidarnej Polski. Podczas wyborów bardzo ważne są pieniądze na jej prowadzenie – jak Pan finansuje kampanię, skoro jest Pan bezpartyjny?
A kto powiedział, że nie chcę? Zawsze było i jest mi najbliżej do ministra sprawiedliwości, szefa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro. Bardzo wiele mu zawdzięczam.
Zasady prowadzenia kampanii wyborczej określa ustawa i działam w jej ramach. Niezależnie od tego, czy jestem członkiem partii czy nie, kampanię wyborczą mogą wspomagać osoby, którzy mnie popierają. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się mnie wspomóc w tych działaniach.
Jeśli dostanie się Pan do europarlamentu, będzie Pan musiał odejść z warszawskiej Komisji ds. reprywatyzacji. Zostawi Pan swoje dzieło „w pół drogi”? Jak Pan widzi dalsze prace komisji bez Pana i bez Sebastiana Kalety, który miał być Pana następcą, ale też wybiera się do Strasburga?
Panie Redaktorze, z prac Komisji weryfikacyjnej zostanie stworzony raport. Nic nie zginie, żadna praca uczyniona na rzecz wyjaśnienia skandalicznego procederu, który miał miejsce w stolicy, się nie zmarnuje.
Wspólnie ze współpracownikami stworzyłem od podstaw nową instytucję, która przełamała niemoc państwa w obszarze reprywatyzacji i wpisała się już w system prawny.
Powstał świetny zespół ludzi, decyzje Komisji są respektowane przez sądy, przywracamy sprawiedliwość i wiarę w jej wymiar.
Jeśli wyborcy powierzą mi mandat europosła, opuszczę Komisję ze świadomością, że będzie ona dalej funkcjonowała do momentu, gdy rozpatrzy wszystkie sprawy, które do niej trafią. W Komisji, jak i całym obozie Zjednoczonej Prawicy, na pewno znajdą się osoby zdeterminowane do dalszych kroków w wyjaśnianiu afery reprywatyzacyjnej.
Jest tam jeszcze co robić, a ostatnie wydarzenia, czyli konieczność podjęcia działań na rzecz przełamania oporu zdominowanego przez PO ratusza w wypłacaniu lokatorom należnych odszkodowań mogą być tego najlepszym przykładem.
Jak Pan - jako europarlamentarzysta - chciałby działać? Przede wszystkim, jaką tematyką się zająć szczególnie, co zmienić, co proponować, gdzie szukać swojego miejsca? W Strasburgu czy również w Brukseli?
Uważam, że polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim przyda się wzmocnienie. Zamierzam w swojej pracy skupić się na przeciwdziałaniu nielegalnej migracji, tworzeniu regulacji wymierzonych przeciwko zorganizowanej przestępczości, w tym gospodarczej oraz ochronie rodziny.
Będę także przeciwdziałał postępującej lewicowej ideologizacji PE.
„Siła, Charakter, Zasady” – te trzy słowa widnieją na Pana plakatach. Mówi Pan o bronieniu zasad. Widać, że ma Pan silny charakter, ale czy ma Pan jeszcze siłę polityczną? Przeciwnicy mówią, że trzecie miejsce na liście małopolsko-świętokrzyskiej to początek „politycznej zsyłki”. Przegrał Pan w wyborach samorządowych Warszawie i to ludzie pamiętają – liczy Pan, że przełamie złą passę?
Większość naszego prawa co do zasady tworzona jest w Parlamencie Europejskim i określenie zajęcia miejsca reprezentanta Ojczyzny w tym ważnym dla kraju i rodaków miejscu jako „zsyłka” jest – delikatnie mówiąc – mało trafne.
Należy mieć na względzie, że Parlament Europejski staje się areną wielkiego politycznego sporu, w którym ze szczególnym impetem występują środowiska polityków atakujących Kościół, chrześcijaństwo, tradycyjny model rodziny i naszą tożsamość narodową. Wolą moich wyborców i moją oczywiście również jest zahamować to zagrożenie i przywrócić UE idee, które przyświecały jej ojcom założycielom.
Pytał mnie Pan o siłę polityczną? Jestem zdeterminowany w walce z przestępczością, co świadczy chyba wyraźnie także o tym, po której stronie stoję i w obronie jakże ważnych, podstawowych wartości staję. O wszystkim 26 maja zdecydują wyborcy. Przyjmę ich decyzję z pokorą.
Pokora – muszę zaznaczyć – towarzyszy mi od dawna. To dobra cecha, wiele uczy, pozwala też bardziej „usłyszeć” drugiego człowieka.
Niestety, nie wszyscy politycy, w tym kandydaci do PE, o czym państwo sami wiecie, mają prawo się z tą cechą identyfikować. Ja, dzięki Bogu, mam takie prawo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
- Patryk Jaki (ur. 1985 r.) - kandydat do PE z listy Zjednoczonej Prawicy w okręgu małopolsko-świętokrzyskim. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, ukończył także: program dla menagerów IESE Business School w Barcelonie i szkolenie w Sam Houston State University. Przewodniczący Polskiej Rady Polityki Penitencjarnej i twórca reformy systemu Służby Więziennej. Przeprowadził przez Sejm pierwszą po 1989 r. ustawę modernizacyjną Służby Więziennej. Twórca Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Autor ustawy zwiększającej ochronę zwierząt. Inicjator tzw. Rejestru Pedofilów i programu rządowego „Praca dla więźniów”, który o 50 proc. zwiększył zatrudnienie skazanych. Autor nowelizacji zakazującej odbierania dzieci rodzicom wyłącznie ze względu na złe warunki ekonomiczne i bytowe rodziny. Twórca reformy komorniczej, która weszła w życie w br. i wprowadziła m.in nowe zasady nadzoru oraz mniejsze opłaty. Wykładowca na Uniwersytecie Opolskim. Prowadzi zajęcia z przedmiotu “Bezpieczeństwo państwa”.