Polityczny "żółtodziób"
Do polityki namówił go krakowski kolega Jan Maria Rokita. W 2005 roku Gowin został wybrany na senatora, jako bezpartyjny kandydat z poparciem Platformy Obywatelskiej. Jak pisze „Newsweek”, Gowin szedł do polityki, by stworzyć PO-PiS. „Był osobistym kurierem Rokity w rozmowach z Kaczyńskim. Gdy się okazało, że z koalicji nici, odebrał pierwszą gorzką lekcję w polityce” – czytamy w tygodniku.
Los uśmiechnął się do przyszłego ministra sprawiedliwości przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku. Gdy ze startu zrezygnował Jan Rokita – oznaczało to, że PO została w Krakowie bez silnego kandydata, Donald Tusk zaproponował Gowinowi jedynkę. Polityk wykorzystał szansę - osiągnął piąty wynik w kraju. Wkrótce został też członkiem zarządu krajowego PO. Od tego czasu jego rola w partii zaczęła się wzmacniać. Szybko zdobył pozycję jednego z najbardziej znanych polityków PO, któremu wolno więcej niż innym.