Jaką Polskę wybiorą Polacy?
Wybór Polaków to wybór między różnymi propozycjami przyszłości Polski - mówili kandydaci na prezydenta Lech Kaczyński (PiS) i Donald Tusk (PO) podczas debaty telewizyjnej w TVN24.
Donald Tusk ostrzegł przed Polską z prezydentem i premierem z tego samego ugrupowania. Podkreślił, że w polityce jest najważniejsza równowaga.
Lech Kaczyński stwierdził z kolei, że aby przeprowadzić zmiany w Polsce, "władza musi być w rękach tych sił, które od lat '90 alarmowały mimo represji, nie wykazywały oportunizmu", czyli w rękach PiS.
Co do reformy służby zdrowia, zdaniem Tuska propozycja PiS spowoduje chaos i gdyby był prezydentem, to tę ustawę zawetuje. Dodał ponadto, że służbą zdrowia nie powinni zajmować się jak proponuje PiS - politycy, a tacy ludzie jak np. Zbigniew Religa.
Z kolei Lech Kaczyński zapewnił, że PiS zamierza nie rewolucjonizować służby zdrowia a po prostu wprowadzić finansowanie z budżetu. Dodał też, że propozycja PiS zakłada, że każdy będzie mieć dostęp do usług medycznych.
Lech Kaczyński zapowiedział także podczas debaty w TVN24, że zawetuje każdą ustawę przewidującą cięcia socjalne.
Obaj kandydaci zgodnie przyznali, że należy więcej pieniędzy przeznaczyć na bezpieczeństwo i policję. Lech Kaczyński dodał, że obowiązki policji może przejmować nieraz straż miejska. Zaznaczył też, że należy zaostrzyć dyscyplinę w policji.
Donald Tusk powiedział, że pieniądze na policję i bezpieczeństwo znajdą się dzięki cięciom w kosztach, m.in. dzięki cięciom kosztów na kancelarię prezydenta.
Na pytanie - czy ustępujący prezydent zgodnie z konkluzjami komisji śledczych powinien stanąć przed Trybunałem Stanu - Lech Kaczyński odpowiedział, że jeżeli raporty będą wskazywały, że powinien, to tak. Jednak, jak zaznaczył, powinny o tym zdecydować organy, do których ta decyzja należy.
Donald Tusk zapewnił z kolei, że bezkarność nie będzie za jego prezydentury już cechą elit rządzących. Nawet najwyższe stanowisko w państwie nie uchroni już przed karą - zapowiadał. Zaznaczył jednak, że o winie czy niewinności Kwaśniewskiego nie powinno się decydować podczas debaty telewizyjnej przed wyborami prezydenckimi.
Donald Tusk powiedział że, jeśli potwierdzą się zarzuty wobec sekretarza generalnego PO Grzegorza Schetyny, nie będzie brał on udziału w życiu publicznym. Według tygodnika "Newsweek", anonimowy przedsiębiorca zarzucił mu płatną protekcję. Tusk przypomniał, że w ostatnich latach bardzo szybko i zdecydowanie reagował na wykroczenia swoich współpracowników. Dodał, że tego samego oczekiwałby także od braci Kaczyńskich i ich kandydata na premiera mówiąc, że spotkania Kazimierza Marcinkiewicza z podejrzanym o wyłudzenie pieniędzy Mirosławem Styczniem, nie są incydentalne, tylko systematyczne. Lech Kaczyński odpowiedział, że Marcinkiewicz i Styczeń znają się, ale to zupełnie innego rodzaju zarzut niż wobec Schetyny. Podkreślił, że partia reaguje ostro na zarzuty wobec polityków PiS, ale samo spotkanie nie może być przedmiotem zarzutu.
Donald Tusk i Lech Kaczyński zgodzili się co do tego, że polityka wobec Rosji powinna być stanowcza. Podczas debaty w TVN 24 stwierdzili, że dotychczasowa łagodność naszej polityki wobec Moskwy jest przesadna i groźna. Według Donalda Tuska, należy doprowadzić do wypracowania wspólnej polityki wschodniej z Unią Europejską. Z kolei Lech Kaczyński wsparcia w relacjach z Moskwą szukałby w Waszyngtonie.
Donald Tusk zarzucił Lechowi Kaczyńskiemu, że ten kosztem kampanii prezydenckiej lekceważy sprawy Warszawy. Tusk niespodziewanie zadał pytanie jak spędził czwartkowy ranek prezydent stolicy, kiedy w czasie podejmowania decyzji o pieniądzach na budowę warszawskiego metra nie było ani samego prezydenta Warszawy, ani jego przedstawiciela.
Lech Kaczyński podkreślił, że jego obecność zostałaby uznana za część kampanii wyborczej. Dodał, że jest obecnie na urlopie. Zapewnił, że pieniądze przeznaczone na metro nie przepadną.