PolskaJak przez dziurkę od klucza

Jak przez dziurkę od klucza


46-letni mężczyzna ze złamanym kręgosłupem był wczoraj operowany przez zespół tarnowskich lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala im. św. Łukasza. Po raz drugi na świecie operację wykonano tzw. metodą minimalnie inwazyjną, opracowaną przez doc. dra hab. Andrzeja Maciejczaka, ordynatora oddziału neurochirurgii.

23.03.2004 | aktual.: 23.03.2004 08:29

Po raz pierwszy doc. Maciejczak zastosował ją w ubiegłym roku u 28-letniego pacjenta po wypadku. - Przez cztery małe nacięcia na plecach, z użyciem mikroskopu udało mi się usunąć strzaskany trzon i znieść ucisk na rdzeń kręgowy. Przez te same małe nacięcia wprowadziłem śruby i pręty zespalające złamanie kręgosłupa - tłumaczy. Wczoraj po raz drugi zastosowano tę metodę. Z powodu nieco innego rodzaju uszkodzenia można było jeszcze bardziej zminimalizować operację i wprowadzić tzw. implanty przezskórnie.

Operacja jest unikatowa. - W literaturze naukowej nie znalazłem żadnego doniesienia, w którym ktoś opisałby taką metodę - mówi doc. Andrzej Maciejczak, ordynator oddziału neurochirurgii.

Swój pomysł na operacje kręgosłupa doc. Maciejczak przedstawił na Kongresie Europejskiego Towarzystwa Neurochirurgów w Lizbonie, jesienią zeszłego roku. Teraz artykuł na ten temat został wysłany do amerykańskiego pisma ,Neurosurgery".

Wczoraj w Tarnowie po raz drugi zastosowano metodę minimalnie inwazyjną w złamaniu kręgosłupa. Z powodu nieco innego rodzaju uszkodzenia można było jeszcze bardziej zminimalizować operację i wprowadzić tzw. implanty przezskórnie. Do operacji sprowadzony został specjalny sprzęt, który od niedawna stosuje się na świecie i w Polsce (prof. Andrzej Radek ze szpitala im. Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi) do przezskórnej stabilizacji kręgosłupa. Trzy niewielkie nacięcia od 0,5 cm do 1 cm z prawej i lewej strony pleców wystarczyły, by wprowadzić implanty, które zespoliły złamanie.

- Nie trzeba było, tak jak u mojego pierwszego pacjenta, usuwać zmiażdżonego trzonu kręgosłupa, gdyż odłamy nie uciskały na rdzeń - podkreśla A. Maciejczak. - Operacja była przez to prostsza i krótsza. Wczorajsza trwała trzy godziny, pierwsza dziewięć godzin.

Złamanie kręgosłupa zawsze jest poważną operacją. Trzeba usunąć strzaskany trzon kręgowy i zespolić złamane miejsce w kręgosłupie za pomocą tytanowych śrub i prętów. Tradycyjna metoda operacyjna polega na wykonaniu cięcia na pół pleców, odcięciu od kręgosłupa potężnych mięśni grzbietu, usunięciu części elementów kostnych kręgosłupa i dopiero wówczas usunięcia złamanego trzonu...

W ostatnich latach w medycynie, w tym i chirurgii kręgosłupa, zaznacza się trend do miniaturyzacji zabiegów. Takie operacje są minimalnie inwazyjne.

Aktualnie wykonywane tego typu operacje złamań kręgosłupa wymagają techniki endoskopowej i dostępu przez klatkę piersiową, w najbliższym sąsiedztwie płuca i aorty. Są one dopiero u progu swojego rutynowego zastosowania klinicznego. Pomysł, aby nie penetrować klatki piersiowej, tylko dostać się do złamanego trzonu od strony pleców, wydaje się obiecująca metodą.

- Nie jest ani lepsza ani gorsza. To kolejna metoda w arsenale współczesnej chirurgii - ocenia docent. - Na razie trzeba zebrać jeszcze wiele doświadczeń, aby uznać ją za rutynową. Ale przecież podobnie było kiedyś z operacjami dysków kręgosłupa, które kiedyś wymagały typowego dużego cięcia. Dziś pospolity dysk operuje się ,przez dziurkę od klucza", czyli przez jedno dwucentymetrowe cięcie i mikroskop.

Na pewno nie wszystkie złamania kręgosłupa kwalifikują się do metody minimalnie inwazyjnej. I nie wszystkie w przyszłości będzie można tak operować.
ab

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)