Jak pokazać swoje zbydlęcenie w 14 sekund? Studium przypadku [OPINIA]
To, że kampania wyborcza w 2023 roku będzie brutalna, nieprzyjemna w odbiorze, a spin doktorzy polityczni będą uskuteczniali podłe harce, było dla wszystkich jasne. Ale - słowo daję - aż takiego paskudztwa ze strony Prawa i Sprawiedliwości się nie spodziewałem. A spodziewałem się przecież wiele.
Próbuję sobie wyobrazić, jak wyglądała burza mózgów dotycząca najnowszego spotu Prawa i Sprawiedliwości.
Czy naprawdę było tak, że ktoś rzucił pomysł: "wykorzystajmy pamięć ofiar wojny, pokażmy drogę śmierci do Auschwitz i nawiążmy do marszu 4 czerwca", a pozostali zakrzyknęli: "cóż za wspaniały pomysł!"?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS atakuje ws. 4 czerwca. "To marsz nienawiści"
Bez symetrii
Zaczęło się od Tomasza Lisa. Lis, jak to Lis, napisał na Twitterze: "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora".
Potem tłumaczył, że chodziło mu o celę. Wielu uznało, że chodziło mu o komorę gazową. Nie rozstrzygniemy tego. Chcę wierzyć, że naprawdę nie zrozumiał dwuznaczności swojego wpisu, choć wiele innych wpisów redaktora zasiewa w głowie tuzin ziaren niepewności.
Co myślę na temat "błyskotliwych" bon motów, w których Lis się specjalizuje, wielokrotnie pisałem. W największym skrócie: nieprzyzwoite.
I właśnie ten wpis Lisa postanowiło wykorzystać Prawo i Sprawiedliwość. Powiązało go z zamordowaniem ponad miliona osób w obozie w Auschwitz, z sześcioma milionami zabitych podczas wojny Polaków oraz marszem 4 czerwca, na który zaprasza Donald Tusk.
Po jednej stronie mamy więc dziennikarza, w zasadzie już - jak sam o sobie mówi - byłego, człowieka schorowanego, po drugiej zaś - wielką partię polityczną, która rządzi Polską.
Po jednej stronie jest po prostu Lis, który nawet nie organizuje marszu 4 czerwca, tylko jako obywatel planuje w nim wziąć udział. Po drugiej - są ministrowie, posłowie, samorządowcy, osoby decydujące o tym, czy Polska będzie państwem lepszym, czy gorszym.
Tymczasem ci, którzy naszym krajem rządzą, postanowili pokazać, że nikt im nie dorówna w obrzydlistwie. Że nawet w tym są najlepsi.
Cała naprzód
Muzeum Auschwitz opublikowało oświadczenie, w którym wskazało, że instrumentalizacja tragedii ludzi, którzy cierpieli i ginęli w niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz - po jakiejkolwiek stronie politycznego sporu - uwłacza pamięci ofiar.
"To smutny, bolesny i niedopuszczalny przejaw moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej" - stwierdziła instytucja.
I trudno do tego cokolwiek dodać. Wykorzystywanie pamięci ofiar wojny, w tym zamordowanych w Auschwitz, na potrzeby spotu politycznego jest niegodziwe.
I nie zmienia tego narracja: "a bo Lis...".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Fatalne jest także to, że już po opublikowaniu spotu, już po tym, gdy masowo ludzie zaczęli zarzucać partii rządzącej przekroczenie kolejnej granicy, nie nastąpiła w politycznych głowach refleksja. Członkowie rządu nie pomyśleli, że może rzeczywiście w partyjnej młócce zapędzili się zbyt daleko, przesadzili. Uznali, że skoro ktoś krytykuje ich spot, to trzeba iść na całość. Trzeba spot promować, udostępniać w mediach społecznościowych, krzyczeć, że "prawda boli", że jak słychać wycie - to znakomicie.
Nie, nic nie jest znakomicie. Warto czasem najpierw pomyśleć, zanim człowiek się zbydlęci.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl