Jak nazistowscy rodzice wychowywali cudze dzieci
Para prowadząca rodzinę zastępczą w Antwerpii, na północy Belgii, utraciła prawa do opieki nad dziećmi po ujawnieniu przez flamandzką telewizję VRT jej nazistowskich sympatii. Sprawa wywołała oburzenie belgijskich mediów, klasy politycznej we Flandrii oraz obrońców praw człowieka.
09.09.2009 | aktual.: 09.09.2009 14:04
W nagranym ukrytą kamerą reportażu widać, że w salonie domu, gdzie przyjmowane były dzieci, króluje portret Adolfa Hitlera. Były też flagi zdelegalizowanej, skrajnie prawicowej organizacji flamandzkiej VMO. W reportażu, kobieta mówi o swoim mężu jako "bardziej niż konserwatywnym". - To nie jest neonazista, ale były nazista - wyjaśnia.
Ona sama o Hitlerze wypowiada się jako o "wielkim wizjonerze, człowieku fantastycznych idei, które nie straciły na aktualności". Jej zdaniem, imigranci z Turcji i Maroka, oraz generalnie islam, stanowią obecnie taki sam "wielki problem, jak niegdyś Żydzi w Niemczech: zabierają nam przestrzeń życiową".
Organizacja pomocy dzieciom Kind en Gezin wycofała już tej rodzinie swoją akredytację a także zmieniła regulamin: wyraźnie zakazano symboli nazistowskich w rodzinach zastępczych. Jej przedstawiciele przyznali, że o ile znane im były surowe metody wychowawcze pary z Antwerpii, to nic nie wiedzieli o apologii Hitlera i rasizmu.
Belgijski Ośrodek Równości Szans i Walki z Rasizmem złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa rasizmu, ksenofobii i negacjonizmu. "Nie jest wykluczone, że idee rasistowskie były szerzone nie tylko wśród rodziców i odwiedzających, ale nawet wśród przyjmowanych dzieci" - napisano we wniosku.