Jak można uratować Ziemię przed asteroidą?
Zwołano zebranie naukowców
Jesteśmy bezbronni w razie zagrożenia z kosmosu?
Asteroida o średnicy około 300 metrów zmierza w kierunku Ziemi. Prawdopodobieństwo jej uderzenia w naszą planetę jest niewielkie, ale przy tej okazji pojawia się zasadnicze pytanie - czy ludzkość, przy obecnym rozwoju technologii, jest w stanie poradzić sobie z zagrożeniem?
Z pozoru mowa o scenariuszu iście hollywoodzkim, żywcem wyjętym z filmów w stylu "Pojutrze" z 2004 roku. Z drugiej strony, obiekty kosmiczne o pokaźnych gabarytach już wielokrotnie uderzały w Ziemię. Dlatego też zwołano konferencję, w której wzięli udział uczeni, inżynierowie i prawnicy, debatując o możliwych środkach obrony Ziemi w razie zagrożenia ze strony obiektu kosmicznego.
Masz ciekawe fotografie?
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego zdarzenia? Poinformuj Internautów o tym, co dzieje się w Polsce, na świecie, w Twojej okolicy!
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Konferencja we Włoszech
Zebranie odbyło się w poprzednim tygodniu we włoskiej miejscowości Frascati. Była to jedna z wielu naukowych konferencji - różnicę stanowił jednak nietypowy temat - chodziło o walkę z asteroidą, co należy uznać za precedens w świecie nauki.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Zagrożenie za siedem lat
Rozważa się scenariusz, który może spełnić się za około siedem lat. Ustalono jednak, co ludzkość mogłaby uczynić, gdyby zagrożenie stało się realne. Pierwsza taka sytuacja może nastąpić 3 września 2022 roku. Według astronomów właśnie wówczas asteroida nazwana "2015 PDC" przeleci w bardzo bliskiej odległości od Ziemi. Nie da się niestety wykluczyć kolizji.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
W przyszłym roku będzie wiadomo więcej
Obiekt obserwuje się od dwóch miesięcy. Ryzyko kolizji jest obecnie dość niewielkie, wynosi około 0,9%, a więc 1/110. To jednak wystarczająco dużo, by uczeni trzymali rękę na pulsie i analizowali wszystkie możliwe scenariusze. W kwietniu 2016 roku, jeżeli asteroida obierze niekorzystny dla Ziemi tor, ryzyko zderzenia wzrośnie do niebagatelnych 43 procent. Wówczas sytuacja stanie się już "podbramkowa".
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Dramatyczne skutki uderzenia
Co uczyniłaby z Ziemią 300-metrowa asteroida? Koniec świata z pewnością by nie nastąpił, ale można by z pełną odpowiedzialnością mówić o globalnej katastrofie. Mowa o uderzeniu o sile równej eksplozji 2250 milionów ton trotylu. Zniszczone zostałoby terytorium o wielkości zbliżonej do powierzchni Polski, a wstrząsy odczuliby mieszkańcy całej Ziemi. Prawdopodobnie pojawiłoby się również tsunami o ogromnej fali. Okazuje się jednak, że nie bylibyśmy całkowicie bezbronni nawet w obliczu takiego zagrożenia.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Pocisk rakietowy? Zły pomysł
Matt Holman, naukowiec z Obserwatorium Astrofizyki im. Smitha w Massachusetts, mówi o czterech możliwych środkach obrony przed obiektem kosmicznym tego rodzaju. Gdyby brać pod uwagę tylko "2015 PDC", ludzkość ma siedem lat na zneutralizowanie zagrożenia. W przypadku asteroidy tej wielkości nie da się po prostu wysłać w jej stronę rakiety o potężnych rozmiarach. Efekt mógłby być wówczas odwrotny do zamierzonego - zamiast jednego uderzenia mielibyśmy cały "deszcz" obiektów kosmicznych, który mógłby dosłownie zdemolować naszą planetę. - Nie da się zmienić kierunku lotu asteroidy tej wielkości, to praktycznie niemożliwe. Mogłoby jednak udać się nieco ją zwolnić lub przyspieszyć, co mogłoby spowodować, że minęłaby Ziemię - tłumaczy Holman.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Defleksja
Lepszym rozwiązaniem, według Holmana, jest tzw. "defleksja", czyli próba odchylenia, przesunięcia asteroidy. - Istnieje pewien punkt, w którym asteroida i Ziemia będą dążyć do kolizji. Nie da się zmienić kierunku "2015 PDC", ale można ją zwolnić lub przyspieszyć, dzięki czemu uniknie się najgorszego - tłumaczy naukowiec.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Kilka możliwych rozwiązań
Zmiana szybkości asteroidy może nastąpić na kilka sposobów. Pierwszy z nich - najprostszy - zakłada użycie broni nuklearnej i użycie jej w pobliżu obiektu kosmicznego. Wówczas część obiektu uległaby odparowaniu, co zmniejszyłoby ciśnienie na jego rdzeń, kończąc się ostatecznie zmniejszeniem prędkości.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
"Upiec" asteroidę
Możliwe jest także użycie lasera, który, skierowany w stronę asteroidy z satelity, mógłby ją w praktyce niemalże "upiec". W określonej temperaturze asteroid prawdopodobnie rozpadłby się. Jednakże, ponieważ stałoby się to znacznie powyżej poziomu atmosfery, odłamki nie zagroziłyby powierzchni Ziemi.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Inne metody obrony
Trzecia rozważana metoda, to skolidowanie asteroidy z jednym z ziemskich satelitów. Kolejną, czwartą, jest natomiast wcelowanie w asteroidę wielkim pociskiem, który miałby ją wysadzić.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Co w przypadku nagłym?
Gdyby jednak zagrożenie odkryto późno, co mogłoby się wiązać z obiektem kosmicznym o dużej prędkości, kluczem do ratowania Ziemi stałoby się szybkie reagowanie. Wówczas, według Holmana, możliwe byłyby tylko opcje 1 i 4.
Można mieć jednak uzasadnioną nadzieję, że do uderzenia nie dojdzie, a konferencja we Włoszech ma znaczenie tylko teoretyczne. Z drugiej jednak strony, wiedza o tym, że nie jesteśmy całkiem bezbronni w "walce" z poruszającymi się po kosmosie obiektami, może być krzepiąca i dawać nam poczucie większego bezpieczeństwa.
Opracował: Rafał Tomkowiak, Wirtualna Polska
Zobacz więcej w serwisie pogoda.