Jak Lepper obronił się przed Samoobronami
W kontrowersyjnej ordynacji samorządowej
niezauważony przeszedł zapis, umożliwiający Andrzejowi Lepperowi
rozprawę z uciekinierami z Samoobrony, którzy chcą wystartować w
wyborach - ujawnia "Rzeczpospolita".
Lepper od dłuższego czasu ma problem z dawnymi współpracownikami, którzy zakładają własne ugrupowania i komitety wyborcze ze słowem "Samoobrona" w nazwie. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi powstała Samoobrona Narodu Polskiego, a w marcu swój zjazd założycielski miała Samoobrona Ruch Społeczny. Ponieważ dotychczasowe próby Leppera, aby zablokować zakładanie kolejnych Samoobron, spełzły na niczym, tym razem postanowił sięgnąć po broń najcięższą - zakaz ustawowy.
W awanturze wokół ordynacji, skupiając się na zapisach dotyczących tworzenia bloków wyborczych, nie zauważono drugiej części tej ustawy. A tę część napisali ludzie Leppera. Zapisano tam, że komitety startujące w wyborach samorządowych nie mogą bez zezwolenia używać nazw ani skrótów partii zasiadających w Sejmie.
Choć teoretycznie dotyczy to wszystkich największych ugrupowań, to bez wątpienia najbardziej skorzysta Samoobrona. Tak, to my zaproponowaliśmy te zapisy kolegom z PiS - przyznaje w rozmowie z "Rz" wiceszef Samoobrony Krzysztof Filipek._ My poparliśmy ich pomysł bloków wyborczych, a w zamian oni poparli zastrzeżenie nazw komitetów. I połączyliśmy to w jeden projekt._
Posłom Samoobrony tak zależało na zablokowaniu politycznej konkurencji, że nie przeczytali dokładnie, co PiS zapisał w pierwszej części ustawy - tej, która dotyczy bloków wyborczych. Teraz okazuje się, że liderzy Samoobrony nie mieli pojęcia, że wprowadzony tam system dzielenia mandatów może być dla nich niezbyt korzystny.
Jeden z liderów Samoobrony Ruchu Społecznego Henryk Dzido, kandydat na prezydenta Łodzi:_ Propozycja Leppera to draństwo, po prostu boi się konkurencji. A Samoobronę budował nie tylko on, my też -_ mówi wieloletni adwokat lidera Samoobrony. Wiem, że Lepper zrobi wszystko, żeby nam zaszkodzić. Ale nie wyobrażam sobie, że Państwowa Komisja Wyborcza nie zarejestruje naszych list.
Samoobrona chce karać za używanie nazw partii politycznych bez zezwolenia. Kto miałby odpowiadać? Członkowie organów wyborczych, którzy zarejestrują kontrowersyjną listę. Jeśli zarejestrują komitet z nazwą partii sejmowej, grozić im będzie do 50 tys. grzywny. Zaostrzona odpowiedzialność jest uzasadniona faktem, że osoby podszywające się pod ugrupowania cieszące się największym poparciem, najłatwiej wykorzystują brak dostatecznej orientacji wśród wyborców -uważają autorzy projektu. (PAP)