"Jak ktoś godzi się być prezydentem, godzi się na ochronę"
Prezydent Lech Kaczyński nie chce ochrony BOR podczas swojej wizyty w Azji w związku z zawieszeniem szefa prezydenckiej ochrony Krzysztofa Olszowca. Rzecznik BOR zaznacza jednak, że ochrona głowy państwa jest ustawowym obowiązkiem, wynikającym wprost z ustawy o Biurze Ochrony Rządu. - Jeżeli dana osoba godzi się być prezydentem, to godzi się także być ochraniana - dodaje szef Biura gen. Mirosław Gawor.
27.11.2008 | aktual.: 27.11.2008 18:47
Szef Biura Ochrony Rządu gen. brygady Marian Janicki zawiesił w czynnościach służbowych dowódcę ochrony prezydenta ppłk. Krzysztofa Olszowca. Rzecznik Biura Ochrony Rządu Dariusz Aleksandrowicz powiedział, że decyzja o zawieszeniu Olszowca jest spowodowana "względami natury technicznej". Chodzi o to, aby podpułkownik mógł udzielić wyjaśnień zarówno w prowadzonym przez BOR postępowaniu i mógł się stawiać na wezwania prokuratury bez kolizji ze służbowymi obowiązkami.
Prezydent nie kryje, że ta decyzja mu się nie podoba. - Jestem głęboko zaniepokojony zawieszeniem pułkownika Olszowca. Oznacza to, że nie tylko nie jestem suwerenny w tym gdzie lecę, gdzie nie lecę - bo mogę nie dostać samolotu, ale także jeśli chodzi o swoją ochronę. Myślę, że tutaj kompetencje odpowiednich urzędników państwowych zostały daleko przekroczone - mówił Lech Kaczyński.
- W tej sytuacji dziękuję za opiekę BOR w trakcie mojej wyprawy do Azji, bo ja muszę mieć tych ludzi, którym bezwzględnie ufam - podkreślił prezydent. Dodał również, że służby dbające o jego bezpieczeństwo są absolutnie bez winy w związku z gruzińskim incydentem.
BOR nie zajmuje się polityką
Gawor przypomniał, że poprzednia wersja ustawy dopuszczała możliwość odstąpienia od ochrony, jeżeli osoby wymienione w ustawie jej nie chciały. Teraz nie ma takiej możliwości. - Jeżeli w ustawie jest zapis, że prezydent jest ochraniany, a prezydent zrezygnowałby z ochrony, to oznaczałoby to złamanie ustawy - powiedział Gawor.
Gawor zaznaczył również, że w BOR pracuje około 2 tys. ludzi, a 75% z nich pracuje tam krócej niż 10 lat. - Nie rozumiem postawy prezydenta. Czyżby zawieszenie pułkownika Olszowca powodowało utratę zaufania do wszystkich osób ochraniających prezydenta, do wszystkich oficerów BOR? - zastanawia się Gawor.
Dodał, że celem działalności BOR jest ochrona polityków, a nie zajmowanie się polityką. - Zawsze czyniliśmy wszystko, aby nie być wplątywani w politykę, staraliśmy się od tego trzymać z daleka - powiedział Gawor.
Funkcjonariusz BOR musi chronić
- Zgodnie z ustawą o BOR ochronie podlega prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, wicepremierzy, minister właściwy do spraw wewnętrznych, minister właściwy do spraw zagranicznych, byli prezydenci, delegacje zagraniczne, przebywające na terytorium RP oraz inne osoby ważne dla dobra państwa - powiedział rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz.
Zaznaczył, że ustawa "mówi o obowiązku ochrony, ale nie przewiduje możliwości zdjęcia tego obowiązku z funkcjonariusza".
Aleksandrowicz podkreślił, że zawieszenia Olszowca nie należy traktować jako ewentualnej sankcji, gdyż chodzi o to, by mógł "nie zaniedbując swoich obowiązków wyjaśnić całą sprawę". - Wynika ono z czysto technicznych przesłanek - dodał.
Również rzeczniczka MSWiA Wioletta Paprocka oświadczyła, że w ustawie o Biurze Ochrony Rządu nie ma zapisu, który pozwala na zrzeczenie się ochrony przez najważniejsze osoby w państwie.