ŚwiatJak bardzo powszechny jest islamski fundamentalizm? Niektóre badania mogą budzić niepokój

Jak bardzo powszechny jest islamski fundamentalizm? Niektóre badania mogą budzić niepokój

• Jedno z ostatnich badań wykazało, że 13 proc. Turków w Niemczech to fundamentaliści

• Stoi to w sprzeczności z innym wcześniejszym badaaniem, według którego radykałowie stanowią aż 50 proc. muzułmanów w Europie Zach.

• W samych Niemczech może mieszkać kilkaset tysięcy wyznawców Allaha dopuszczających używanie przemocy

• Z kolei islamski reformator Bassam Tibi dzieli muzułmanów na cztery grupy

• Trzem z nich nie jest po drodze ze świeckim państwem i zachodnimi wartościami

Jak bardzo powszechny jest islamski fundamentalizm? Niektóre badania mogą budzić niepokój
Źródło zdjęć: © AFP | DIETER NAGL

Im częściej dochodzi do ataków terrorystycznych dokonywanych przez dżihadystów, tym większa potrzeba oszacowania jaki potencjał zagrożenia dla bezpieczeństwa wewnętrznego, ale także dla integracji, stanowią wśród muzułmanów religijni fundamentaliści. Wyniki takich badań powinny nam zasugerować środki przeciwdziałania. Tymczasem zamiast pewnego spójnego obrazu otrzymujemy rezultaty niespójne i niejasne.

Polecamy również: Integracja Turków w Niemczech - rozwiane złudzenia

Różne próbki, badania w różnych krajach, na różnych grupach imigrantów, to część zaburzeń obrazu, ale podstawowym problemem jest niespójność definicyjna zjawiska, które jest przedmiotem badań. Czym jest fundamentalizm islamski i jakie stanowi dla nas zagrożenie?

W internecie znajdziemy sporą grupę ludzi twierdzących, że każdy muzułmanin to fundamentalista, a jak nie, to po prostu udaje albo nie jest prawdziwym muzułmaninem. Takie stawianie sprawy jest zupełnie bezużyteczne do oceny zjawiska i wyboru narzędzi przeciwdziałania, chyba że osoby stawiające takie tezy, żądają deportacji każdego muzułmanina bez wyjątku.

Sami profesjonaliści jednak mają poważny problem z oceną zjawiska - co badanie, to inna opinia. Najnowszy sondaż przeprowadzony przez Wydział Religii i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Münster stwierdza, że 13 proc. ankietowanych przez niego Turków mieszkających w Niemczech, to fundamentaliści islamscy. Stoi to w ostrej sprzeczności z wynikami ankiet przeprowadzonych przez profesora Ruuda Koopmansa z Berlińskiego Ośrodka Nauk Społecznych (WZB), który stwierdził, że około 50 proc. badanych przez niego muzułmanów w państwach Europy Zachodniej to fundamentaliści. Jednym z wyjaśnień tej rozbieżności mogłoby być to, że turecka mniejszość w Niemczech jest mniej radykalna. Jednak szkopuł w tym, że w badaniach WZB Turcy stanowili 45 proc. osób spełniających postawione kryteria fundamentalizmu.

Inną sprawą jest to, że autorzy raportu z Münster sami wskazują, że o wiele wyższy odsetek muzułmanów przyznaje się do poglądów fundamentalistycznych, niż finalnie uznanych jest przez nich za fundamentalistów. Jedna trzecia badanych chce przywrócić porządek społeczny z czasów Mahometa, trochę więcej uważa islam za rozwiązanie problemów dzisiejszych czasów, a połowa twierdzi, że "dogmaty ich religii są ważniejsze niż prawa kraju, w którym żyją". Skąd więc tylko 13 proc. fundamentalistów?

Różnica w definicji

Koopmans badając fundamentalizm oznaczył trzy cechy wyróżniające fundamentalistę: wiara w jedyną prawdziwą interpretację religii, prymat praw religijnych nad prawami świeckimi i potrzebę powrotu do korzeni. Według tak postawionego pytania około 50 proc. ankietowanych zgodziło się z wszystkimi trzema cechami i właściwie to spełnia definicję fundamentalizmu religijnego, rozumianego jako powrót do podstawowych zasad religii i oparcia organizacji społeczeństwa na rygorystycznym przestrzeganiu nakazów boskich.

Grupa badaczy z Münster postawiła podobne pytania, ale pytanie o powrót do korzeni zastąpiła pytaniem o organizację społeczeństwa tak jak w czasach Mahometa i dodała czwarty wyróżnik - islam jako recepta na problemy świata. W tą węższą definicję fundamentalisty, akceptujące powyższe cztery stwierdzenia, wpisało się znacznie mniej osób. Dziwne dla Europejczyka może być uznanie za fundamentalistów tylko 13 proc. badanej próbki, gdy 47 proc. chce rządów prawa religijnego, 33 proc. uważa zakrywanie twarzy przez kobiety za obowiązkowe, a prawie trzy czwarte chce zakazu publikacji książek "atakujących religię i obrażających uczucia ludzi głęboko religijnych".

Być może bardziej użyteczny jest podział proponowany przez profesora Bassama Tibiego, specjalisty od stosunków międzynarodowych i islamskiego reformatora. Dzieli on muzułmanów, opierając się na ich stosunku do państwa świeckiego i akceptowanych działań. Tu według niego najliczniejsi są konserwatyści, którzy po prostu uważają prawo podyktowane przez Boga za najlepsze wskazówki dla społeczeństwa, ale jednocześnie sądzą, że nie nadeszły jeszcze czasy, żeby takie prawa wprowadzić.

Inną grupą będą salafici, którzy już teraz chcą powrócić do prawdziwej wiary i sposobu życia w społeczeństwie jak za czasów Mahometa. Proponują oni izolację i brak angażowania się w istniejące nieislamskie systemy.

Na odwrót islamiści, zwolennicy islamu politycznego, chcą działać politycznie i angażować się w system, w miarę potrzeb akceptując reguły gry, po to jednak, żeby dążyć do mniej więcej tego samego celu, jaki przyświeca dwóm pierwszym grupom. Z tych dwóch ostatnich rekrutują się dżihadyści, dla których przemoc w realizacji celu stała się akceptowalna.

Na samym końcu są reformatorzy, którzy chcieliby połączyć islam ze świeckim państwem, ale ci zdaniem Tibiego, jednego z głównych zwolenników tej idei, są już za słabi i przegrali (czytaj więcej)
.

Niepokojąca zbieżność badaczy

Prawdopodobnie badanie z Münster wskazuje na salafitów, a Koopmans, stawiając ogólniejsze pytania, włączył i salafitów, i islamistów, jak i pewnie konserwatystów. Pytanie postawione przez tych pierwszych o powrót do organizacji społecznej wziętej z czasów Mahometa może istotnie zawężać grupę, ponieważ wielu konserwatywnych muzułmanów i islamistów, szukając odpowiedzi na zagadnienia, które nie zostały uregulowane w Koranie i hadisach, przyjmuje zasadę analogii lub zgody społeczności. Przykładem może być fatwa ogłoszona w ubiegłym miesiącu przez pakistańskich kleryków, dopuszczająca małżeństwa osób, które dokonały zmiany płci - pod warunkiem, że dalej są to związki według heteroseksualnego wzorca.

Niepokojąca jest zbieżność badaczy, która występuje jedynie co do ilości muzułmanów skłonnych do użycia przemocy. Koopman szacował ich odsetek na 10-15 proc., ankieta Uniwersytetu z Münster ujawnia, że 7 proc. uważa przemoc za uzasadnioną w szerzeniu islamu, a 20 proc. uważa Zachód za zagrożenie, przed którym trzeba się bronić przemocą. W liczbach absolutnych oznaczałoby to 300-500 tysięcy mieszkających na terenie Niemiec wyznawców Allaha.

Podział Tibiego jest o tyle bardziej użyteczny od zajmowania się zbyt szeroką kategorią "fundamentalizmu religijnego", że odzwierciedla też potencjalne strategie radzenia sobie z poszczególnym grupami. Walczyć z dżihadystami, ograniczać zasięg działań i wpływu salafitów oraz islamistów, poprzez ograniczenie imigracji dbać o to, żeby populacja konserwatywnych muzułmanów nie rosła w Europie oraz wspierać środowiska reformatorskie.

Te działania mogą wydać się zbyt daleko idące, ale by sobie na to odpowiedzieć, warto prześledzić wypowiedź najwyższego autorytetu świata islamu, reprezentującego główny nurt Wielkiego Szejka Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze. Trzy tygodnie po spotkaniu z papieżem Franciszkiem, które miało być przełomem w relacjach Kościoła z islamem, Ahmed Al-Tajeb przekonuje muzułmanów w ramadan, że islam i Zachód to zasadniczo różne cywilizacje, pierwsza oparta na zasadach moralnych, druga na wolności jednostki i tylko kilku zasadach moralnych. Stąd islam dba o moralność całego społeczeństwa, czego przejawem jest - jego zdaniem - kara za apostazję, traktowana jako zdrada stanu i karana śmiercią, kiedy apostata zwraca się przeciwko społeczeństwu i dokonuje jej z gniewem. To co reprezentuje Uniwersytet Al-Azhar jest więc religią nieskorą do krytycznego dialogu i kompromisu.

Czy zatem fundamentalizm religijny nie jest częścią mainstreamu w islamie, jak twierdzą liczni uczestnicy forów krytycznych wobec islamu, a wymienione grupy różni tylko metoda działania: pasywność, izolacja, działania polityczne, walka?

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)