Jak 2-latek samotnie wracał z przedszkola
Maksymilian ma dwa i pół roku. We wtorek został w przedszkolu na zajęciach integracyjnych dla maluchów, które od września rozpoczynają przedszkolną edukację. Niewiele brakowało, aby pobyt w placówce zakończył się dla chłopca tragicznie. Maksymilian niezauważony przez nikogo opuścił przedszkole, aby udać się do babci. Rodzice zgłosili sprawę policji.
Maksymilian wraz z innymi dziećmi wyszedł na plac zabaw. Stamtąd wrócił do budynku, a później wyszedł na ulicę. Postanowił odwiedzić mieszkającą niedaleko babcię. Przedszkole znajduje się przy ulicy Świt, około 20 metrów od ruchliwej ulicy Grochowskiej. Aż boję się myśleć o tym, co mogło się stać– mówi roztrzęsiony Michał Samarow, ojciec Maksymiliana.
Babci nie było w domu. Chłopiec chwilę posiedział na schodach, potem postanowił poszukać babci na pobliskim targowisku. Aby tam dotrzeć, musiał pokonać ulicę Grochowską. Chłopiec zmierzał właśnie w jej kierunku, kiedy jego losem zainteresowała się przechodząca w pobliżu kobieta. Rozmowę nieznajomej z synem zauważyła dziewięcioletnia córka sąsiadów babci, która zna Maksymiliana– opowiada Michał Samarow. Od razu zadzwoniła do babci, a ta zawiadomiła moją żonę. Obie przyjechały natychmiast. Przerażona mama udała się z synem do przedszkola. Dla nas jest to szok– odpowiada Elżbieta Tenderowicz, dyrektor Przedszkola im. Pyzy Wędrowniczki w Poznaniu. Pierwszy raz coś takiego się nam przytrafiło. Robimy wszystko, by dbać o bezpieczeństwo dzieci.Dyrektor placówki przez cały dzień analizowała sytuację. Nie kwestionuje winy nauczycielki, pod której opieką pozostawał chłopiec, ale upatruje też innych przyczyn. Rodzic odprowadzający dziecko musiał zostawić niedomknięte drzwi, inaczej jest to niemożliwe, aby
chłopiec sam je otworzył– mówi Tenderowicz. Zastanawiamy się teraz, jak poprawić system bezpieczeństwa w przedszkolu. Jest mi bardzo przykro, że doszło do takiej sytuacji i bardzo przepraszam. _To jednak nie satysfakcjonuje rodziców Maksymiliana. _Gdyby to było siedmioletnie dziecko, można by wybaczyć, ale dwuipółlatek wymaga szczególnej uwagi– tłumaczy ojciec chłopca. Te panie naraziły życie i zdrowie mojego syna. Będziemy szukać innego przedszkola, a tę sprawę zgłosiłem policji. Rodzice twierdzą, że chłopca w przedszkolu nie było przez 40 minut. Dyrektor przedszkola uważa, że nieobecność malucha trwała niecałe 20 minut. Zapewnia, że w przedszkolu rozpoczęto poszukiwania natychmiast po zniknięciu Maksymiliana. Jeżeli istnieje realne zagrożenie życia lub zdrowia dziecka to opiekunom odpowiedzialnym za jego bezpieczeństwo grozi do pięciu lat pozbawienia wolności– tłumaczy Zbigniew Paszkiewicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Jeszcze nie wiadomo, czy w tym przypadku zarzuty zostaną
komukolwiek przedstawione.
Tragiczne skutki braku opieki
12 kwietnia z placu zabaw przy Domu Dziecka w Otorowie pod Szamotułami oddalił się czteroletni Mateusz. Chłopiec nie miał szczęścia. Dzień po zgłoszeniu zaginięcia policjanci znaleźli jego ciało w rowie melioracyjnym. Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci postawiła prokuratura siostrze zakonnej, która tego dnia miała opiekować się dziećmi.
* Marta Ciemnoczołowska*