PolitykaJadwiga Staniszkis: otwarcie PiS-u było impulsem dla zracjonalizowania rządu Tuska

Jadwiga Staniszkis: otwarcie PiS‑u było impulsem dla zracjonalizowania rządu Tuska

Debata PiS-u o bezrobociu okazała się zbyt ogólnikowa. Zabrakło wizji polityki przemysłowej i wskazania sprężyn rozwoju. I nie pokazano - z perspektywy miejsc pracy - ciekawych pomysłów PiS-u z czasów jego własnej kampanii samorządowej. Jakby działacze PiS-u nie pamiętali konkretów z programu własnej partii. A sam Kaczyński był zmęczony, bo rozpoczęło się wożenie go po kraju - pisze Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski.

Jadwiga Staniszkis: otwarcie PiS-u było impulsem dla zracjonalizowania rządu Tuska
Źródło zdjęć: © PAP | Michał Walczak

23.10.2012 | aktual.: 24.10.2012 10:53

Dyktat mocy (jak kiedyś określiłam rządy PO) opiera się na dwóch filarach: prezentowaniu siebie jako jedynego gwaranta porządku i - sieci klientelistycznych zależności wewnątrz (i wokół) upartyjnionego państwa. Oba filary okazują się mniej stabilne niż oczekiwał Tusk.

Po pierwsze - skuteczny manewr "profesjonalizacji" rządu (z przesunięciem premiera do drugiego rzędu), przeprowadzony przez środowiska których interesom zagrażała arbitralność i niekompetencja Tuska (a także lekkomyślne branie przez niego zobowiązań w relacjach zewnętrznych), pokazał, że potężny odłam klasy politycznej potrafi walczyć o swoje interesy. I to jemu - w razie potrzeby - służą media.

Po drugie, w przestrzeń stworzoną przy okazji tego manewru wkroczył PiS. I w wielu sondażach przegonił PO. Premier wyraźnie wpadł w panikę. Próba odwrócenia uwagi przez wrzucenie przez Kopacz pod obrady parlamentu projektów kontrowersyjnych z perspektywy wartości ujawniła podziały wewnątrz PO. Pomysł premiera, żeby sprawy wrażliwe światopoglądowo regulować przy pomocy nadzwyczajnych "programów" (szczęśliwie wycofał się z "rozporządzeń") tylko te podziały pogłębią. I raz jeszcze przypomni jak wątła jest kultura prawna jego ekipy.

Już nie tylko Gowina "duch a nie litera", ale - brak procedur w kluczowych sprawach (w tym - dotyczących UE) i nie rozliczenie urzędników z ich odpowiedzialności. I zarzut zasadniczy: brak dbałości o godność państwa.

Obserwujemy dziś dwie logiki. Po pierwsze - grę interesów wewnątrz rządu i w jego otoczce (m.in. o model polityki kadrowej w sektorze publicznym i - ekonomicznej polityki zagranicznej, choćby w kwestii euro). Po drugie - mechanizmy demokratyczne: gdy słabnie rząd wzmacnia się opozycja. Merytoryczne otwarcie PiS-u pokazało, że ta partia też może stać się gwarantem porządku. PiS powinien dalej iść w tym kierunku, pokazując nie tylko konkrety ale też - podobieństwa swego podejścia z fachowcami z ekipy PO. To by pozwoliło jeszcze bardziej izolować i zmarginalizować premiera.

Szkoda, że PiS nie pokazał swojego najciekawszego projektu dotyczącego rolnictwa w nowej perspektywie finansowej UE. Z naciskiem na rozwój wsi (i nowe miejsca pracy poza rolnictwem). I dał się wyprzedzić SLD (z bardzo kompetentnym Olejniczakiem). Bo debata PiS-u o bezrobociu okazała się zbyt ogólnikowa. Zabrakło wizji polityki przemysłowej i wskazania sprężyn rozwoju (np. z atakiem na rząd Tuska rozwalający obecnie zbrojeniówkę - Bumar - który mógłby stać się osią sektora technologii podwójnego zastosowania). I nie pokazano - z perspektywy miejsc pracy - ciekawych pomysłów PiS-u z czasów jego własnej kampanii samorządowej. Jakby działacze PiS-u nie pamiętali konkretów z programu własnej partii. A sam Kaczyński był zmęczony, bo rozpoczęło się wożenie go po kraju. Jak w czasie wyborów parlamentarnych - wyprawa pociągiem przez Polskę w ostatnim tygodniu - co przyczyniło się do przegranej.

Medialne okienko stworzone przez grę interesów w PO i w jego otoczce już się zamknęło. PiS, aby wygrać, musi się sprężyc. Gdzie jest np. zapowiadany zespół pracujący nad raportem o stanie państwa?

Już widać jednak, że merytoryczne otwarcie PiS-u było impulsem dla zracjonalizowania rządu Tuska: patrz choćby sensowny program zmiany funkcjonowania Narodowego Funduszu Zdrowia przedstawiony przez min. Arłukowicza. Sejmowa dyskusja nad projektem budżetu pokazuje ile rząd PO mógłby skorzystać traktując poważnie sugestie opozycji: PiS-u w sprawie finansów samorządów czy Ruchu Palikota co do kosztów państwa i ukrytego sponsorowania zagranicznych banków w Polsce przez wysokie koszty tzw. interchange.

A po konferencji niezależnych ekspertów na temat tragedii smoleńskiej Tusk, gdyby był honorowy, powinien zwrócić się do sojuszników w NATO o powołanie międzynarodowej komisji. Inaczej ostatecznie utraci wiarygodność.

Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
nfzprogramdebata
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (364)