Jadwiga Staniszkis: niemiecki kamuflaż
CDU wygrała wybory. Warto więc zastanowić się, co to oznacza dla Europy.
Jeszcze niedawno wydawało się, że kanclerz Merkel i premier Wielkiej Brytanii Cameron, zbudują oś współpracy, która uelastyczni stanowisko Niemiec. Niemiecka tradycja prymatu "całości" nad jednostką; oceny moralnego sensu działań nie w nich samych, ale - z jakich pozycji są podejmowane, i - wreszcie - upatrywanie "prawdziwego istnienia" nie w faktach, ale w ruchu idei jaką wywołują, zderzyła się z angielskim indywidualizmem, empirycznym pragmatyzmem i odrzucaniem zmitologizowanych "całości", które u Anglików istnieją tylko poprzez jednostkowe motywacje i emocje.
Ale Angela Merkel to tylko - świetnie wykształcona - gospodyni domowa. Stąd zresztą jej zrozumienie dla kogoś takiego jak Donald Tusk. Więc wycofała się z sytuacji zmuszającej do przewartościowania jej dotychczasowej strategii i uznania - nieredukowalnej - złożoności Europy. Użyła Wielkiej Brytanii do zbudowania nowych relacji z USA. I, jak się wydaje, straciła zainteresowanie Unią, co zwiększa tylko decyzyjny chaos. USA-Chiny (i Rosja jako pół-partner, pół-zasób) to nowa płaszczyzna, którą Niemcy próbują zdominować. A równocześnie - starają się ukryć za tym parawanem własną siłę. Tak jak wcześniej "ukrywali się" w Unii Europejskiej.
Kryzys tej ostatniej to w pewnym stopniu wina Niemiec. Narzucanie rozwiązań utrudniających rozwój gospodarkom znajdującym się w innej fazie; nieprzyjmowanie do wiadomości kulturowej złożoności Europy i próby wtłaczania jej w - formalną i nieformalną - hierarchię; hipokryzja co do standardów (widoczna choćby w kwestii Syrii i wprawiająca w osłupienie społeczeństwa - głównie Azji - dla których Europa była wzorem i marzeniem) to w dużym stopniu efekt dotychczasowej polityki kanclerz Merkel.
Można dziś krytykować naiwność twórców Wspólnoty Europejskiej. Zarzucać im wygaszenie ekonomicznej energii Europy przez - narzuconą - biurokratyczną redystrybucję przewag rynkowych. W złudnej nadziei że to wygasi konflikty.
Unia nie odbudowała jednak dynamiki i pozostaje spętana coraz nowymi, chaotycznymi regulacjami. Nadzieja na większą otwartość i elastyczność proponowaną przez Camerona - zgasła. Bo kanclerz Merkel straciła zainteresowanie Europą!
Sądzę jednak, że młode pokolenie Niemców upomni się o europejski status swojego kraju. A także - o danie wyrazu jego kulturowej swoistości. Merkel wyczuwa tę presję, ale już nie będzie w stanie jej sprostać. I w Polsce i w Niemczech zbliża się czas liderów nowej generacji.
Jadwiga Staniszkis specjalnie dla WP.PL