Jadwiga Staniszkis jest ostrożna w ocenie prezydenckiego weta. "To był bunt z przyzwoleniem"
Myślę, że to też przyzwoici ludzie w kancelarii, typu ministra Szczerskiego czy rzecznika Łapińskiego, mogli mieć wpływ na tę decyzję. Młodsi i bystrzejsi współpracownicy Dudy zdali sobie sprawę z powagi sytuacji - mówi Jadwiga Staniszkis. Zdaniem socjolog element zaskoczenia, jakiego upatruje się w decyzji Andrzeja Dudy, jest mniejszy, niż może się to wydawać.
- Myślę, że to zostało tak przeprowadzone, żeby zachować sobie furtkę do jakiejś ugody z PiS-em. Powołał się na Zofię Romaszewską, którą trudno atakować. W tekście ustawy o SN były miejsca formalne sprzeczne: kandydatów trzech, nie pięciu - powiedziała Jadwiga Staniszkis w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.
Zdaniem socjolog prezydentowi pozostawiono furtkę uchybień "formalnych", dzięki czemu "zminimalizował swój ewentualny konflikt z PiS-em". - Myślę, że przeceniamy napięcie między nim, a Kaczyńskim - zwróćmy uwagę, że świadomie zostawiono furtkę niedoróbek formalnych, a nie twardego sprzeciwu wobec partii - dodała.
Wpływ na decyzję Dudy to w ocenie Staniszkis zasługa jego współpracowników. - Myślę, że to też przyzwoici ludzie w kancelarii, typu ministra Szczerskiego czy rzecznika Łapińskiego, mogli mieć wpływ na tę decyzję. Młodsi i bystrzejsi współpracownicy Dudy zdali sobie sprawę z powagi sytuacji - powiedziała.
Socjolog uznała, że prezydent "nie jest intelektualistą". - Jego doświadczenie w kancelarii ś.p. Lecha Kaczyńskiego też jest przeceniane, był po prostu małym urzędnikiem - powiedziała. Decyzję Dudy Staniszkis oceniła jako "bunt z przyzwoleniem".
- Prezydent zyskał. Może to go wewnętrznie umocni i sprawi, że będzie bardziej niezależny i kompetentny. Ma trzy lata, teoretycznie nikt go nie może ruszyć. Póki co wychodzi na człowieka przyzwoitego. Przyzwoitszego - dodała.
O co chodzi w ustawie o Sądzie Najwyższym
Ustawa o SN przewidywała m.in. utworzenie trzech nowych Izb SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN, umożliwia też przeniesienie obecnych sędziów SN w stan spoczynku.
Ustawa zawierała przepisy, które wprowadzone zostały w czwartkowych głosowaniach jako poprawki PiS. Jedna z nich wniosła do ustawy m.in.propozycję zgłoszoną przez prezydenta Andrzeja Dudę. Wśród nich jest przepis, że Sejm będzie wybierał sędziów-członków Krajowej Rady Sądownictwa większością 3/5 głosów. Prezydent mówił wcześniej, że bez takiej zmiany (którą wniósł do Sejmu w formie projektu noweli ustawy o KRS) nie podpisze ustawy o SN.
Inny zapis - wprowadzony w czwartek do ustawy - zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów, pozostanie w SN, ostatecznie zdecyduje prezydent, a nie - jak pierwotnie proponowano – minister sprawiedliwości. Zgodnie z uchwaloną ustawą, minister będzie wskazywał sędziów do pozostania w SN. Pozostali sędziowie, których pozostania w stanie czynnym nie zatwierdzi prezydent RP, następnego dnia po wejściu ustawy w życie mieli zostać przeniesieni w stan spoczynku.
W nocy z piątku na sobotę Senat zdecydował, by nie zgłaszać poprawek do ustawy o SN. Dokument trafił na biurko prezydenta. Andrzej Duda zdecydował się na weto wobec ustawy o KRS oraz o SN.
Źródło: Agencja Informacyjna Polska Press