Jacek Piechota: albo porozumienie albo likwidacja kopalń od stycznia

Monika Olejnik rozmawia z Jackiem Piechotą - ministrem gospodarki

06.12.2002 | aktual.: 06.12.2002 10:29

Obraz
© Jacek Piechota (PAP)

Panie ministrze, czy rząd przestraszył się nastrojów panujących na Śląsku i stąd decyzja, żeby od 1 stycznia nie likwidować kopalń? Rząd rozumie napięcia społeczne, rozumie nastroje. To nie jest kwestia strachu przed nastrojami, to jest kwestia świadomości, jakie są nastroje wśród ludzi, jaka jest sytuacja ludzi zagrożonych likwidacją kopalń. Rząd nie podjął decyzji o wstrzymaniu likwidacji kopalń. Chcę zwrócić uwagę na fakt, iż jedynie zapowiedzieliśmy możliwość powstrzymania rozpoczęcia procesu wygaszania działalności kopalń od 1 stycznia, o ile w negocjacjach ze stroną związkową dojdzie do porozumienia co do całościowego kształtu programu. Jeżeli to wygaszanie ma być inaczej rozłożone w czasie, ma się odbywać inaczej niż określono to w programie rządowym, to trzeba się liczyć również ze wzrostem kosztów. Jeżeli jest wzrost kosztów, a nie ma możliwości w budżecie na ich pokrycie, to gdzieś te koszty trzeba znaleźć w samym górnictwie. Czyli jak nie od 1 stycznia, od kiedy byłyby likwidowane kopalnie?
Jeżeli nie dojdzie do porozumienia ze stroną związkową, to rządowy program będzie obowiązywał - i to trzeba jednoznacznie powiedzieć. Przecież w Katowicach ze środy na czwartek nie doszło do podpisania porozumienia. Liczymy na to, że negocjacje, które się rozpoczynają od poniedziałku, pozwolą na takie porozumienie w pełnym zakresie, bo program jest całościowy. Natomiast to, od kiedy rozpoczęłoby się wygaszanie działalności kopalń, zależy - tak jak powiedziałem - przede wszystkim od tego, jakie rezerwy znajdziemy w samym sektorze. Sztab protestacyjny, kiedy formułował swoje postulaty pod adresem premiera - po raz pierwszy od roku, bo nigdy do tej pory nie chcieli koledzy związkowcy rozmawiać - sformułował również propozycję, iż gotowi są rozmawiać o kosztach działalności górnictwa. Przede wszystkim pani redaktor, co warto wiedzieć, te koszty działania w górnictwie to przede wszystkim, bo w ponad 50 procentach, koszty osobowe, koszty wynagrodzeń. Miało być zwolnionych 35 tysięcy górników, w tym połowa z nich
miała przejść na emeryturę. Co z resztą, jakie miejsca pracy może pan zaproponować górnikom i czy górnicy chcą innych miejsc pracy niż w kopalni? Właśnie, wracamy do tego kluczowego problemu. Przede wszystkim nie 35 tysięcy zwolnionych, co uparcie niektórzy powtarzają, tylko to jest wielkość redukcji zatrudnienia do 2006 roku. 17 tysiącom chcemy zaoferować nowe miejsca pracy poza sektorem, a około 18 tysięcy to naturalne odejścia na emerytury do 2006 roku. No właśnie, ale jakie miejsca pracy? Problem w tym, że oferty pracy są. Górnicza Agencja Pracy przedstawia górnikom oferty pracy. Problem w tym, że - i takie głosy słyszymy ze strony związkowców - górników nie interesują inne miejsca pracy, poza sektorem. Oni chcą w kopalniach dopracować do emerytury. Emerytury górnicze - z wszystkimi uprawnieniami, wynikającymi z układów zbiorowych pracy i świadczeniami - są znacznie wyższe, ponadprzeciętne. I dzisiaj nie ma mowy o zgodzie na tworzenie innych miejsc pracy, słyszymy wprost, że górników one nie interesują.
Oni chcą dopracować do końca w sektorze, wydobywać węgiel, a rząd ma zapewnić zbyt na ten węgiel i to jeszcze po cenach, które gwarantują pokrycie wszystkich kosztów w górnictwie. Tak się nie da. To jest klincz. To jest klincz. Wracając do pani pierwszego pytania, to nie jest kwestia strachu przed nastrojami społecznymi, tylko to jest realna rzeczywistość działalności śląskiego górnictwa. Ale górnicy na przykład proponują, żeby w skład kompanii węglowej, która ma być otworzona, wchodziły nie tylko spółki węglowe wydobywające węgiel, ale również te, które się tym nie zajmują. Czy jest na to zgoda rządu, czy nie? Odwróćmy problem: co to oznacza? To oznacza, że nie tylko spółki związane z wydobyciem węgla, nie tylko spółki zatrudniające ludzi pod ziemią, ale również spółki działające w różnorodnych obszarach, niezwiązanych z górnictwem, mają obciążyć swoim wynikiem, na samym starcie, kompanię węglową. To o co tu chodzi? O miejsca pracy dla górników w górnictwie, czy o to, żeby zapewnić status quo, czasem
również i dobre warunki przetrwania wielu różnym działaczom. Nie ma na to zgody rządu? Nie ma zgody dlatego, że to nie rząd wymyślił sobie problem likwidacji kopalń, to nie rząd wymyślił sobie problem strat w górnictwie. Górnictwo w ubiegłym roku przyniosło ponad 1 miliard 200 milionów zł straty. Kto tę stratę ma pokryć? Nie są to zobowiązania do umorzenia. Nasz program przewiduje przecież umorzenie zobowiązań górnictwa na ponad 13 miliardów zł, ale 7 miliardów zł to są zobowiązania, których nie da się wyzerować, bo to jest na przykład zadłużenie górnictwa wobec samych pracowników. Górnictwo na ponad 2,5 miliarda złotych zalega wobec własnych pracowników nie płacąc im składek na indywidualne konta w ubezpieczeniach społecznych. Czyli na to nie ma zgody, a czy jest zgoda na to, żeby była gwarancja zatrudnienia na czas nieokreślony również w kopalniach częściowo likwidowanych, nie tylko w likwidowanych, ale częściowo likwidowanych? Tłumaczyliśmy to i związkowcom, i przedstawicielom mediów na Śląsku, że widzimy
taką możliwość. Ale aby zapewnić pracownikom zatrudnionym pod ziemią i pracownikom zakładów mechanicznej przeróbki węgla pracę w kopalniach, które nie będą wygaszane, trzeba stworzyć tam pewną przestrzeń. Co to oznacza? To oznacza, że trzeba wypchnąć z tego obszaru firmy zewnętrzne, realizujące dzisiaj pewne zlecenia. To znaczy, że trzeba podzielić się pracą w istniejących kopalniach. Dzisiaj mówimy o konieczności solidaryzmu społecznego. Ci, którzy są w lepszych kopalniach, powinni przyjąć kolegów z kopalń, które są obciążone dramatycznymi warunkami geologicznymi, technicznymi, które w związku z tym nigdy nie będą rentownymi kopalniami. A jeżeli dzisiaj w referendum górnicy powiedzą „tak” dla strajku generalnego? Będzie to bardzo niedobry sygnał dla dialogu społecznego, dla rozmów. Jeżeli chodzi o stronę rządową, to niczego nie zmieni, negocjacje będą się odbywały w tych samych warunkach: straty górnictwa, potworne zadłużenie, nierentowność części kopalń i niemożliwość sfinansowania, po raz kolejny, z
budżetu tych wszystkich kosztów. Tak więc dla strony rządowej nic się nie zmieni, natomiast stronie związkowej będzie się wydawało, że ma jakiś dodatkowy argument, argument siły. Ten argument naprawdę niczego nie zmienia, bo realia są takie, a nie inne. A jakich przywilejów powinni się pozbyć górnicy według pana? O tym chcemy rozmawiać z kolegami związkowcami. Ponadzakładowy układ zbiorowy pracy, zawarty w 1991 roku właśnie w imię spokoju społecznego powoduje dzisiaj, że średnie wynagrodzenie w górnictwie jest znacznie wyższe niż średnie wynagrodzenie w kraju czy na Śląsku. Świadczenia, również materialne, jak deputaty węglowe, różnego rodzaju formuły, powodują, że mamy do czynienia z sytuacją, w której inne miejsca pracy poza górnictwem są i nigdy nie będą atrakcyjne dla górników. Czyli według pana górnicy powinni się zgodzić na to, żeby mniej zarabiać? Jeżeli uzyskalibyśmy chociażby zgodę na to, aby powstrzymać wzrost wynagrodzeń w górnictwie... Bo to nie jest tak, że górnicy zarabiają mniej. Wzrost
wynagrodzeń w ubiegłym roku w górnictwie wyniósł 9,2 procenta, zgodnie z prawem. To było maksimum tego, co ustaliła Komisja Trójstronna - znacznie powyżej rzeczywistej inflacji. 9,2 procenta wzrostu wynagrodzeń w 2001 roku - to są brutalne liczby, ale niestety prawdziwe - to dziesięć tysięcy miejsc pracy. A więc gdyby tylko powstrzymać wzrost wynagrodzeń w górnictwie, można by było stworzyć przestrzeń dla górników z kopalń likwidowanych, kopalń, które - tak jak powiedziałem - działają w najtrudniejszych warunkach. Ale górnicy się na to nie zgodzą, żeby powstrzymać wzrost wynagrodzeń. Wierzy pan w to, że się zgodzą na to? Pani redaktor, mimo wszystko liczę na rozsądek. Raz jeszcze powtarzam, to nie my wymyśliliśmy sobie problem. Pięciu spółkom węglowym grozi upadłość. Nie są nawet w stanie skorzystać z dobrodziejstw ustaw oddłużeniowych, które zostały już przyjęte przez parlament. 13 miliardów złotych umorzeń to jeszcze mało dla górnictwa w obecnej sytuacji. Program rządowy przewiduje przecież
dokapitalizowanie kompanii węglowej i to nawet dokapitalizowanie kompanii węglowej aktywami Skarbu Państwa na kwotę znacznie przekraczającą miliard złotych. Pan mówi o solidaryzmie społecznym, ale co ma myśleć górnik, który ma być teraz zwolniony i nie dostanie takiej osłony, jaką dostał jego kolega zwolniony jeszcze parę miesięcy temu? To jest problem. Myślę o tych 40 czy 50 tysiącach, które dostawali górnicy. W ciągu czterech ostatnich lat odeszło z tego sektora sto tysięcy ludzi. Zostało to sfinansowane, były to ogromne koszty dla budżetu, były to kwoty rzędu ponad 6 miliardów złotych. A jeszcze 2,8 miliarda złotych będziemy spłacać tytułem zaciągniętych wtedy zobowiązań. My też proponujemy osłony dla górników. To nie jest tak, że... Ale jakie osłony, jaka to będzie suma? Z kredytu, który chcemy zaciągnąć w Banku Światowym na restrukturyzację górnictwa, przewidujemy dokładnie taką samą sumę. 17 tysięcy razy 50 tysięcy zł na osobę to jest 850 milionów zł. Czyli każdy górnik zwolniony teraz też dostanie
taką osłonę? Pani redaktor, my proponujemy - i jest to przedmiot negocjacji ze związkami - aby te środki w części trafiły do górników zwalnianych, natomiast w części pozwoliły śląskim przedsiębiorcom zatrudnić tych górników. Czyli część do ręki, część na utworzenie miejsca pracy. Zaraz, panie ministrze, ale pana koledzy mówili, że to się nie sprawdziło i górnicy nie mogą dostawać tych pieniędzy. Czy ją teraz dostaną, czy nie? Bo ja już się pogubiłam. Czy zwolniony górnik dostanie taką wypłatę, 50 tysięcy złotych? Pani redaktor, to jest temat do negocjacji. Powiedziałem, że 50 tysięcy zł na osobę przewidziane jest w tej kwocie 850 milionów zł. I znowu to jest pole do negocjacji: czy górnik otrzymuje trzymiesięczną odprawę, a przedsiębiorca otrzymuje resztę tej kwoty na zatrudnienie tego górnika, czy wszystko otrzymuje górnik, tworząc miejsce pracy dla siebie. To jest temat negocjacji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)