"Ja nie mam co na siebie włożyć" - wystawa garderoby
Ewolucję stroju damskiego, od XII do XX wieku
prezentuje wystawa w Rzeszowie "Ja nie mam co na siebie włożyć -
odwieczny problem kobiety". Ubiory prezentowane są na nietypowych
modelkach - porcelanowych, 40-centymetrowych lalkach.
Na ekspozycji w Domu Kultury "Gambit - WSK" znalazły się barwne suknie z jedwabiu, aksamitu, ozdobione perełkami czy koronkami. Każdy z ubiorów wykonany jest precyzyjnie i z dbałością o detaliczne elementy, wśród których znalazła się parasolka, kryzy, bogato zdobione kapelusze, siatki na włosy, buciki, mufka.
Dbałość o każdy detal ubioru i uroda lalek przeczą rozterce kobiet. Wystawa ilustruje ewolucję kobiecego stroju na przestrzeni wieków, co czyni tytuł wystawy bardziej przewrotnym - mówiła Zofia Bohaczyk, dyr. pracowni, w której wykonano ręcznie wszystkie lalki i stroje.
Jedną z najciekawszych jest lalka w stroju charakterystycznym dla schyłkowego średniowiecza, z 1450 roku. Jej głowę zdobi "heninin" - wysokie stożkowate nakrycie głowy, z umocowanym na specjalnym stelażu welonem. Ciekawie prezentuje się także bogato zdobiona perłami i klejnotami jedwabna suknia z 1595 roku oraz przypominająca nakrycie na czajnik do herbaty, suknia francuska z 1846 roku. Jej dół oparty jest na szerokiej krynolinie.
Każde z kolorowych ubrań uzupełnione jest odpowiednim detalem. "Modelki" mają indywidualnie wymodelowane buzie, o różnych rysach i charakterystyczne dla epoki fryzury. Prezentację uzupełniają plansze z ręcznie narysowanymi strojami i ich detalami oraz krótka informacja dotycząca szczegółów ubioru.
Wystawa potrwa do 27 czerwca.(iza)