J. Kaczyński: w Polsce obowiązuje rosyjska cenzura
Szef PiS, Jarosław Kaczyński skrytykował ostro pozostałe kluby sejmowe za to, że nie chcą zgodzić się, aby w uchwale dotyczącej 17 września 1939 r. użyć słowa "ludobójstwo". Jego zdaniem oznacza to, że w Polsce obowiązuje rosyjska cenzura. - To jest zdumiewająca rzecz - powiedział prezes PiS.
Przedstawiciele klubów parlamentarnych nie osiągnęli porozumienia w sprawie treści uchwały dotyczącej 17 września 1939 r. Dwa konkurencyjne projekty - przygotowane przez PiS oraz przez marszałka sejmu - trafią teraz do sejmowej komisji. PiS zdecydowanie domaga się, by w projekcie znalazły się trzy rzeczy: zapis, że współodpowiedzialność za rozpętanie II wojny światowej ponoszą zarówno Niemcy, jak i Rosja sowiecka, określenie mianem ludobójstwa mordu na polskich oficerach w Katyniu oraz apel do polskich władz, żeby reagowały wtedy, gdy historia jest fałszowana.
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jego klub chce też odwołania Stefana Niesiołowskiego (PO) z funkcji wicemarszałka Sejmu, gdyż przekroczył on "wszelkie miary nielojalności narodowej". Chodzi o wypowiedź wicemarszałka dla "Dziennika", iż zbrodnia w Katyniu nie była ludobójstwem. Kaczyński powiedział, że jeszcze dwa lata temu Niesiołowski sam był autorem uchwały senatu, w której podkreślano, iż "sowiecka napaść na Polskę, będąca efektem paktu Ribbentrop-Mołotow, ostatecznie przekreśliła szansę na skuteczny, długotrwały opór stawiany agresji niemieckiej".
"To wtedy rozpoczęła się sowiecka okupacja połowy Polski i ludobójstwo wobec obywateli polskich, którego najbardziej tragiczną częścią był Katyń, jako symbol mordu wobec wziętych do niewoli polskich oficerów (...) Senat RP przypomina o tym tragicznym rozdziale w polsko-rosyjskich stosunkach, odrzucając próby fałszowania historii, pomniejszania zbrodni komunistów, odmowy nazywania zbrodni katyńskiej ludobójstwem" - głosi uchwała przyjęta przez senat 14 września 2007 roku.
Prezes PiS pytał więc, co się stało w trakcie tych dwóch lat, że obecny wicemarszałek Sejmu tak radykalnie zmienił zdanie. Jego zdaniem, jest to efektem niedawnych obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, w których udział wzięli m.in. premier Rosji i kanclerz Niemiec.
W ocenie Kaczyńskiego, Polska jest dzisiaj krajem "sfinlandyzowanym, zależnym, zarówno na zachód, jak i na wschód". - Jeśli ktoś w jakimś niebywałym ataku naiwności sądził, że 1 września był sukces, to dzisiaj ma pokaz, na czym ten sukces polegał. Putin wprowadza cenzurę, moskiewska cenzura w Polsce, to co dzisiaj reprezentuje pan Niesiołowski, to jest moskiewska cenzura w Polsce - mówił prezes PiS.
Według niego, Niesiołowski powinien odejść ze stanowiska, bo się "skompromitował w sposób zupełnie haniebny". - Sądzę, że tutaj fakty mówią same za siebie - pan Niesiołowski najwyraźniej zauważył, w przeciwieństwie do bardzo wielu innych, że nastąpiła zasadnicza zmiana sytuacji Polski, a dokładnie sytuacji tego rządu, bo my wierzymy, że zmienimy to, no i w związku z tym trzeba się do tego dostosować i z właściwym sobie radykalizmem się dostosował - ocenił Jarosław Kaczyński.
Dodał, że klub PiS poprze wniosek o odwołanie Niesiołowskiego (taki wniosek zapowiedziało koło Polska XXI i b. marszałek Sejmu Ludwik Dorn), choć liczy też, że wicemarszałek sam zrezygnuje. - Pan Niesiołowski przecież przekroczył wszelkie miary nielojalności narodowej, czegoś co można określić tylko jako w najwyższym stopniu bulwersujące i niemożliwe do przyjęcia - podkreślił prezes PiS.
Niesiołowski, który prowadził rozmowy z przedstawicielami klubów w sprawie uchwały upamiętniającej 17 września 1939 r., odpowiada, że to nie on jest stroną w sporze dotyczącym tej uchwały. - To nie ja jestem stroną w tym sporze, to nie ja się nie zgadzam na uchwałę PiS-u, tylko 3 pozostałe kluby, ja się w ogóle na ten temat nie wypowiadam - powiedział Niesiołowski.
Przyznał, że propozycję PiS ocenia krytycznie, ale - jak zaznaczył - "to nie ma żadnego znaczenia". - Żaden klub, poza PiS, jej nie chce i taka uchwała nie przejdzie, dlatego że ma charakter zbyt radykalny i pozostałym klubom się nie podoba. Nie bardzo rozumiem, co pan Kaczyński chce ode mnie - dodał. Jego zdaniem, fakt iż to on był autorem uchwały Senatu sprzed dwóch lat "nie znaczy, że dzisiaj kluby mają przyjąć uchwałę PiS".