J. Kaczyński mówi o "próbie puczu". Posłanka protestująca w Sejmie: jaki prezes, taki pucz
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówi, że kryzys w parlamencie, to "była próba puczu". Salę plenarną w Sejmie wciąż okupują posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Czy dokonuje pani puczu? - pytamy będącą w Sejmie Monikę Wielichowską (PO). - Śmieszne to słowa Kaczyńskiego, ale niech będzie. Odpowiem tak: jaki prezes, taki pucz - odpowiada.
26.12.2016 | aktual.: 26.12.2016 22:21
Bardzo mocną ocenę, że mieliśmy do czynienia z siłowym przewrotem w państwie, wyraził Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "w Sieci". - Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu. Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej. (...) To była poważna próba sparaliżowania władzy w sposób siłowy, niedemokratyczny. Jej podstawą było założenie, że nie uchwalimy budżetu - to słowa prezesa PiS. Zostały one opublikowane w zapowiedzi pełnej wersji rozmowy.
Jednocześnie Jarosław Kaczyński odnosi się do pojawiających się w publicystyce i retoryce niektórych polityków nawiązań do ukraińskiego Majdanu, który obalił prezydenta Wiktora Janukowycza.
- Czerpią z Majdanu, odwracając rzeczywiście znaczenia słów i faktów, ale czerpią. Nie wiem, jak można Polsce życzyć krwawych rozruchów. Ale, widać, tam żadnych hamulców nie ma - ocenia prezes PiS.
Jednocześnie Jarosław Kaczyński podkreśla: - Chcę jasno powiedzieć: nie złamią nas. Po naszej stronie jest wielka determinacja, silny mandat społeczny. Ale nie tylko. Mamy precyzyjne rozpoznanie, gdzie są nasze słabości, i ciężko pracujemy nad ich naprawianiem. Wiemy też, które punkty węzłowe w państwie należy pilnie zreformować, żeby jeszcze szybciej ruszyć do przodu. Nie zdołają nas zatrzymać w naprawie państwa.
Wielichowska jest przekonana, że będzie inaczej. - PiS nie jest niezłomne. PiS złamał się dwa razy. Pierwszy raz złamał się pod presją Polek, które wyszły na ulice całej Polski w "czarnym proteście", by bronić swoich praw i godności. Drugi raz złamał się, kiedy uciekł z Sejmu, z sali plenarnej, kiedy nie był w stanie wysłuchać opozycji w sprawie nieodpowiedzialnego, szkodliwego dla Polski projektu budżetu. I złamie się kolejny raz. Prędzej czy później PiS na czele z prezesem Kaczyńskim będzie musiał wrócić na drogę prawa - mówi WP posłanka Platformy prowadząca protest w Sejmie.
Z oceną J. Kaczyńskiego o puczu też się nie zgadza. - Nie uczestniczę z żadnym puczu - odparowuje Wielichowska. I wyjaśnia, że opozycja czeka w Sejmie na "wznowienie przerwanych obrad i przerwanego przez marszałka Marka Kuchcińskiego głosowania nad poprawkami do projektu budżetu państwa na 2017 rok".
O "probie puczu" mówi tak: - Śmieszne to słowa Kaczyńskiego, ale niech będzie. Odpowiem tak: jaki prezes, taki pucz. Dla przypomnienia panu Kaczyńskiemu podpowiem, że pucz to zamach stanu, niezgodny z porządkiem konstytucyjnym, często z użyciem siły - komentuje Wielichowska.
I z przekąsem odnotowuje, że "hasłem do 'puczu' stały się słowa 'kochany marszałku' i jedna z pierwszych poprawek budżetowych". To nie jest pucz. To jest obrona praworządności i demokracji - mówi WP Monika Wielichowska.