Izraelskie ataki lotnicze na Liban
Co najmniej 55 osób cywilnych poniosło śmierć w izraelskich atakach z powietrza i morza na Liban, szczególnie gwałtownych w środę rano. Tysiące osób usiłują uciec z rejonu konfliktu, coraz bardziej krwawego.
W środę nad ranem izraelskie myśliwce bombardowały zarówno południe Libanu, jak i Bejrut oraz obrzeża miasta, a także wybrane cele w innych miejscach kraju.
Poza atakami lotniczymi i morskimi, armia izraelska przeprowadziła ograniczone i krótkie operacje lądowe w Libanie południowym, gdzie rozlokowani są bojownicy Hezbollahu, których rozbrojenia domaga się Izrael.
Prawdopodobnie aż 21 ludzi poniosło śmierć w środę przed świtem w izraelskim nalocie na ulicę w południowolibańskiej wsi Srifa niedaleko miasta Sur (d. Tyr). Strefa była atakowana także z morza. Zdaniem naocznych świadków, wiele domów we wsi zostało zburzonych, a pod gruzami mogą znajdować się dalsze ofiary. Ponad 30 osób zostało poważnie rannych.
Na wschodzie Libanu, w miejscowościach Nabi Szit i Marabun położonych niedaleko Baalbeku, jeden z izraelskich pocisków spadł na czteropiętrowy dom i na miejscu zginęło co najmniej pięć osób cywilnych - podała libańska policja. Celem nalotu była też siedziba Hazbollahu w miejscowości Hermel w rejonie Baalbeku, niedaleko granicy syryjskiej.
Bomby spadły również na centrum miasta Nabatija; zginęło sześć osób, w tym kobieta wraz z trojgiem swych dzieci oraz - jak podała agencja AFP - obywatelka Sri Lanki i Sudańczyk.
O świcie w środę bombardowano także bazy Hezbollahu w południowym Bejrucie.
W ciągu trwającej od tygodnia akcji armii izraelskiej w Libanie, zginęło ponad 300 osób, w większości cywilów. Tylko we wtorek zabitych zostało 37 Libańczyków, w tym 11 żołnierzy armii libańskiej.
Hezbollah poinformował w środę o śmierci bojownika tej organizacji. Jak podano, "męczennik Musa Kamal Merhi, urodzony w 1980 roku zginął w starciu z syjonistycznym wrogiem". Był siódmym bojownikiem Hezbollahu, zabitym od rozpoczęcia izraelskiej ofensywy 12 lipca.