Izraelski dziennik: bliskie porozumienie ws. fresków Schulza
Sześć lat po wywiezieniu do
jerozolimskiego instytutu Yad Vashem fresków Bruno Schulza, pojawiają się widoki na porozumienie w sprawie, która rzuciła cień na stosunki Izraela z Polską i Ukrainą - pisze izraelski dziennik "Haarec".
15.05.2007 | aktual.: 15.05.2007 15:58
Potajemne wywiezienie z Drohobycza - rodzinnego miasta Schulza - fresków, jakie artysta namalował tam przed śmiercią w 1942 roku, spotkało się z międzynarodową krytyką Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu (Yad Vashem) - przypomina gazeta.
Rzecznik ukraińskiej ambasady w Izraelu Maksym Oswaluk potwierdził, że rozmowy w sprawie fresków trwają i określił je jako "owocne". Zauważył - jak podaje "Haarec" - że "Izraelczycy wykazali dobrą wolę i pragnienie zakończenia sprawy".
Jak dowiedział się dziennik w kręgach zbliżonych do pertraktacji, ukraińska strona chce, by porozumienie zawierało potwierdzenie, że freski są własnością Ukrainy i że zostały z niej wywiezione nielegalnie. W zamian gotowa jest rozważyć pozostawienie ich w Yad Vashem w charakterze wypożyczonego eksponatu.
Tymczasem, jak dodaje izraelska gazeta, Yad Vashem odpowiedział, że nic nie wie o rozmowach ze stroną ukraińską w sprawie własności fresków.
"Haarec" pisze, że kilka tygodni temu Yad Vashem "w nietypowym geście pozwolił ukraińskiemu wiceministrowi kultury i turystyki obejrzeć freski, przechowywane w magazynach".
Wywiezienie fresków Schulza wywołało duży rezonans zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce. Bruno Schulz (1892-1942), polski pisarz i grafik żydowskiego pochodzenia, został zastrzelony przez gestapowca podczas likwidacji drohobyckiego getta. Trzy freski namalował w roku swej śmierci jako ilustracje do niemieckich baśni ludowych, na ścianach pokoju dziecinnego w willi w Drohobyczu, zajmowanej przez naczelnika gestapo Feliksa Landaua. Wśród namalowanych postaci jest woźnica, któremu autor "Sklepów cynamonowych" nadał własne rysy.
Po II wojnie światowej Drohobycz wszedł w obręb radzieckiej Ukrainy. Na początku lat 90. po upadku ZSRR i odrodzeniu zainteresowania dziełem Schulza, Polska i Ukraina zainicjowały powstanie muzeum poświęconego jego pamięci. Na początku 2001 roku filmowiec-dokumentalista zidentyfikował willę, w której mieszkał Landau i odnalazł w niej uszkodzone freski. Według "Haareca" ukraińscy i polscy eksperci rozpoczęli badania nad freskami i zastanawiali się nad sposobem ich konserwacji i ekspozycji. Jednak przed upływem trzech miesięcy freski znikły.
29 maja 2001 roku Yad Vashem przyznał, że freski Schulza są w jego magazynach. Później ujawniono, że zatrudniony przez Yad Vashem człowiek przekonał właścicieli mieszkania w willi do sprzedania instytutowi fresków za nieujawnioną sumę.
"Haarec" przypomina, że polskie gazety akcję wywiezienia fresków nazwały "barbarzyńską". O sprawie pisał na pierwszej stronie "New York Times", a "New York Review of Books" opublikował list otwarty z protestem przeciwko działaniu Yad Vashem, podpisany przez amerykańskich naukowców.
"Haarec" kończy artykuł wypowiedzią rzeczniczki Yad Vashem, która powiedziała, że freski w przyszłości będą eksponowane "z dochowaniem artystycznych i konserwacyjnych wymogów".