Izrael zaprzecza powiązaniom z zamachem w Bejrucie
Izraelski minister obrony Benjamin Ben-Eliezer zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom Izraela z dzisiejszym zamachem bombowym w Bejrucie, w którym zginął syn przywódcy ekstremistycznej organizacji Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny.
Ugrupowanie to przyznało się do niedzielnego samobójczego zamachu w Netanii w Izraelu. Zginęło w nim troje Izraelczykom oraz zamachowiec, a około 50 osób zostało rannych.
Dżihad Dżibril zginął od wybuchu bomby, podłożonej pod jego samochodem, zaparkowanym w zachodniej części miasta. Ładunek eksplodował, gdy kierowca przekręcił kluczyk w stacyjce. Wybuch spowodował niewielkie uszkodzenia pobliskich budynków.
24 stycznia w bardzo podobny sposób zginął w Bejrucie były przywódca chrześcijańskich falangistów oraz polityk Elias Hobeika. Hobeika w latach 80. dowodził chrześcijańską milicją w Libanie, a jego osoba jest powszechnie wiązana z masakrą uchodźców palestyńskich w libańskich obozach Sabra i Szatila w 1982 roku. Hobeika miał zeznawać w belgijskim procesie obecnego premiera Izraela Ariela Szarona, który był oskarżany o kierowanie tą akcją.
Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny przeciwstawia się izraelsko-palestyńskiemu procesowi pokojowemu. Izrael obarcza tę organizację odpowiedzialnością za liczne ataki na Izraelczyków. (ej)