Izrael-Palestyńczycy: znów akty przemocy
Zaledwie kilka dni po szczycie amerykańsko-izraelsko-palestyńskim, który obudził nadzieje na postęp bliskowschodniego procesu pokojowego, znów doszło do aktów przemocy między Izraelem a Palestyńczykami.
10.06.2003 | aktual.: 10.06.2003 19:15
Wojsko izraelskie dokonało nieudanego zamachu na jednego z liderów radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas, narażając się na krytykę władz Autonomii Palestyńskiej i Waszyngtonu.
Wieczorem śmigłowce i czołgi izraelskie zaatakowały obóz uchodźców palestyńskich w Dżabalii koło Gazy, zabijając co najmniej cztery osoby i raniąc kilkadziesiąt. Według niemieckiej agencji dpa, atak nastąpił wkrótce po tym, gdy palestyńscy radykałowie ostrzelali izraelskie miasto Sderot rakietami krótkiego zasięgu. Skutki tego ostrzału nie są jeszcze znane.
Próbę zgładzenia jednego z przywódców Hamasu - Abdelaziza al- Rantisiego - natychmiast potępił premier Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas, oskarżając Izrael o dokonanie "terrorystycznego ataku", i zarzucił stronie izraelskiej chęć sabotowania procesu pokojowego.
Także prezydent USA George W. Bush skrytykował zamach, wyrażając zaniepokojenie jego skutkami dla procesu pokojowego. Rzecznik Białego Domu Ari Fleischer oświadczył, że prezydent jest "głęboko zaniepokojony" zamachem, który może "pokrzyżować starania władz palestyńskich o położenie kresu atakom terrorystycznym i nie przyczynia się do (poprawy) bezpieczeństwa Izraela".
Natychmiast po wtorkowej operacji izraelskiej Hamas zapowiedział odwet. "Ta zbrodnia nie ujdzie na sucho. Izrael może się spodziewać surowej kary" - oświadczył jeden z przywódców organizacji Mahmud Zahar. - "Odpowiedź Hamasu będzie jak trzęsienie ziemi. Oko za oko, polityk za polityka". Zahar oświadczył też, że Palestyńczycy "muszą wyrzucić 'mapę drogową' do kosza na śmieci i skupić się na mapie świętej wojny".
"Będziemy kontynuować naszą świętą wojnę i opór dopóki ostatni syjonistyczny zbrodniarz nie zostanie wyrzucony z naszej ziemi" - powiedział al-Rantisi ze szpitalnego łóżka. Jego wypowiedź przekazała arabska telewizja Al-Dżazira.
Al-Rantisi jest przywódcą politycznym Hamasu i często występuje jako jego rzecznik, natomiast konsekwentnie zaprzecza, jakoby dysponował wiedzą na temat operacji wojskowego skrzydła tej organizacji.
Izraelski atak nastąpił w chwili, kiedy władze palestyńskie próbują przekonać radykalne ugrupowania, w tym Hamas, do zaprzestania ataków na Izrael. To jedno ze zobowiązań, jakie wziął na siebie premier Mahmud Abbas na zeszłotygodniowym szczycie palestyńsko-izraelsko-amerykańskim w Akabie. Na razie Hamas, Islamski Dżihad i Brygady Męczenników Al-Aksy odrzucają propozycje Abbasa.
Wojsko izraelskie zlikwidowało w nocy z poniedziałku na wtorek dziewięć kolejnych nielegalnych osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu - poinformowało izraelskie Ministerstwo Obrony.
Premier Izraela Ariel Szaron zobowiązał się w Akabie do zlikwidowania wybudowanych nielegalnie osiedli na terenach palestyńskich, zgodnie z mapą drogową. Obiecał likwidację około sześćdziesięciu wybudowanych po marcu 2001 roku nielegalnych osiedli. Chodzi o małe osady, często zaledwie kilkurodzinne. W tej fazie operacji resort obrony zapowiedział zniszczenie piętnastu.
Szaron nie ujawnił, ile osad zlikwiduje. Izraelska organizacja Pokój Teraz, obserwująca akcję osiedleńczą na ziemiach okupowanych, ocenia, że w przybliżeniu połowa z 60 nielegalnych osiedli jest niezamieszkana.
Palestyńczycy domagają się jednak likwidacji wszystkich osiedli żydowskich, a nie tylko tych wzniesionych po marcu 2001 roku.