Izabela Jaruga-Nowacka: każdy ma prawo do demonstrowania przekonań

Izabela Jaruga-Nowacka w Radiu ZET (RadioZet)

Obraz

Posłuchaj wywiadu
Gościem Radia Zet jest wicepremier Izabela Jaruga – Nowacka. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Witam Panią, witam Państwa. Wczoraj w Londynie Aleksander Kwaśniewski powiedział, że to jest nieodpowiedzialność mówienie o wcześniejszym wycofaniu naszych wojsk z Iraku. Czy czuje się Pani nieodpowiedzialnym politykiem? Cieszę się, że mówi się o perspektywie wyjścia wojsk polskich z Iraku, o tym, że nie będziemy zwiększali tam polskich wojsk i o tym, że prezydent Kwaśniewski powiedział w Londynie, że dobrze by było, żeby to były siły ONZ – u. I w takim charakterze Unia Pracy, bo to dotyczy naszego postulatu, wycofanie wojsk z Iraku... Ale Unia Pracy ma taki postulat, żeby nasze wojska zostały wycofane do końca roku. Zdziwiony tym jest premier Marek Belka, że jest taki dwugłos w rządzie, takim jeszcze tymczasowym rządzie... Nie, żadnego dwugłosu nie ma. Władze Unii Pracy miały przyjemność gościć prof. Belkę wtedy, kiedy mówiliśmy o
dwóch warunkach dla poparcia tego rządu i po wysłuchaniu argumentów uznaliśmy, że dobrze jest określić pewne działania polityczne, które pokażą, że chcemy z Iraku wychodzić, że chcemy przekształcić wojska polskie jednak w siły pokojowe, czyli pod rządami ONZ. Według mnie trzeba mieć perspektywę jak to zrobić. Cieszę się, że ten wniosek, ten postulat nabiera konkretnych kształtów. Mówi o nim prezydent, mówi o nim premier RP. Tak, ale premier Marek Belka powiedział, że nie poda daty wyjścia naszych wojsk. Tak jest i akceptujemy to. To są Pani przemyślenia czy tak było od początku? Prasa zmanipulowała Pani wypowiedzi? W dużej mierze została ona wyostrzona. Nie ma tutaj żadnej różnicy między panem premierem Belką a moim stanowiskiem. Nie możemy stamtąd rejteradować i nie było to postulatem Unii Pracy. Tylko pewne bardzo aktywne działania polskiej polityki, żeby charakter wojsk był zmieniony, na siły pokojowe ONZ. Ale nikt się do tego nie kwapi, Pani Premier.
Ani ONZ, ani NATO, żeby coś zrobić w tej sprawie. Słyszałam, mówił pan Aleksander Kwaśniewski, że jest na to szansa w czerwcu, żeby zarówno stacjonujące tam polskie wojska, jak i znacznie bardziej umiędzynarodowione wojska, były wojskami w błękitnych hełmach i wojskami NATO. Myślę, że taka w tej chwili polityczna dyskusja i dyskusja na poziomie dyplomatycznym zostanie podjęta z wyraźną aktywnością Polski. Naprawdę mamy wielką satysfakcję, że mówi się o Iraku innym głosem. 14 maja okaże się czy premier Marek Belka będzie premierem, czy rząd premiera Belki i Pani zostanie. Jeżeli okaże się, że nie, to czy Unia Pracy i Sojusz Lewicy Demokratycznej powinny ponownie zgłosić Marka Belkę na premiera? Tutaj rzeczywiście jest bardzo przede wszystkim różnych głosów po stronie kolegów z SLD. My jako Unia Pracy nie mówiliśmy, kto ma być premierem. Jesteśmy ugrupowaniem niewielkim. W parlamencie mamy 15 posłów. Mówiliśmy o pewnych warunkach, na których jesteśmy w
stanie poprzeć każdy rząd. To są warunki dotyczące Iraku, o czym przed chwilą była mowa, ale także zmiana polityki rządu, wtedy kiedy jest wzrost gospodarczy i już można coś podzielić dla części osób niezamożnych, tak, żeby ci ludzie, którzy się poczuli w dużej mierze odrzuceni, utracili szansę na poprawę swego losu, teraz mogli z tego wzrostu skorzystać. To wszystko jest piękne, tyle że potrzebne jest jeszcze poparcie w parlamencie. To prawda. Jeżeli parlament powie Markowi Belce nie, to co powinna zrobić koalicja, znowu wystawiać Marka Belkę czy kogoś innego, jak twierdzą niektórzy politycy SLD, vide Józef Oleksy, Leszek Miller? Nie ulega wątpliwości, że dobrą sytuacją jest, kiedy rząd ma zaplecze parlamentarne i należałoby oczywiście poszukiwać takiego zaplecza. Tyle tylko, że nie mogę zrozumieć tych, którzy nie chcą być tym zapleczem. Na przykład ugrupowanie Marka Borowskiego, które wyraźnie mówi, że warunkiem są tylko wcześniejsze wybory. Wydaje mi
się, że to jest bardziej myślenie kategoriami tylko własnej partii, własnego ugrupowania, niż kategoriami państwa. Namawiałabym, żeby takie myślenie większości ugrupowań, większości polityków towarzyszyło. To samo można powiedzieć również o Unii Pracy, bo jeśli będą wcześniejsze wybory, to Unia ma małe szanse, właściwie zerowe... Dokładnie tak. ...więc Unii Pracy zależy na tym, żeby jak najdłużej być w parlamencie. Mówię dlatego, że dobrze jest żeby Polska miała stabilny rząd, przez ten rok, dlatego że w tej chwili jest wzrost gospodarczy, w tej chwili jest szansa na nowe inwestycje, w tej chwili możemy albo skorzystać z dużych środków unijnych i je wchłonąć. To na pewno zmniejszy bezrobocie i stworzy nowe inwestycje, albo, bo po raz kolejny stoimy przed wielką szansą, przegramy ją. Po raz trzeci próbuję: jeżeli Belka „nie” za pierwszym razem, to „tak” za drugim, według Unii Pracy? Czy ktoś inny, bo nie ma sensu bawić się w tą samą osobę? – Nowacka> Na pewno dobrze jest pracować z ludźmi, którzy są otwarci, kompetentni, ale będziemy zastanawiać się nad tym, jaki program, a nie jakie nazwisko. Zna Pani program Marka Belki. Czy według Pani po raz drugi powinien być również Marek Belka? Pytanie jest proste. Program i ministrowie tego rządu są, moim zdaniem, znakomici. Są poza mną. Mało uwikłani właśnie w działania partyjne i polityczne. Tutaj, jak mówię, jestem pewnym wyjątkiem. Czyli Unia Pracy mówi: po raz drugi Belka? Tak? Moim zdaniem, dobrze by było, żeby to był po raz drugi Marek Belka lub ktoś, kto dokona tego zwrotu politycznego na bardziej społeczny. Bardzo źle wypowiada się o Pani Jadwiga Staniszkis. Co Pani na to? Elity tak daleko oderwały się już od ludzi, że jeżeli ktoś mówi w sposób zrozumiały to zostaje skrytykowany za to, że jest populistą, czy też jest niekompetentny. Po drugie, strasznie mi przykro, że to kobieta krytykuje kobietę bez wnikania w to
czym ja się tak naprawdę zajmuję. Myśli Pani, że kobiety kobiet nie powinny krytykować w ramach solidarności? Czy jeśli kobieta jest niemądrą osobą, to można ją krytykować? Można oczywiście wszystkich niemądrych krytykować, a wszystkich mądrych chwalić. Ważne, żeby to robić rzetelnie. Jest Pani patronem dni tolerancji dla gejów i lesbijek w Krakowie. Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, jak wszyscy wiemy jest awantura w Krakowie czy marsz powinien się odbyć, powiedział tak w „Gazecie Wyborczej”: „Moim zdaniem, ze względu na nikłe poparcie gejów i lesbijek w Polsce, mam na myśli związku partnerskie, takie demonstracje mają charakter prowokacji i afirmacji pewnych zachowań.” To jest wypowiedź zadziwiająca ze strony ugrupowania, które nazywa siebie liberalnym. Gdybyśmy się kierowali jedynie sondażami, to myślę, że życie polityczne wyglądałoby zupełnie inaczej. Rozumiem, że wtedy pan Tusk byłby za karą śmierci, bo tego typu kara to jest też ogromne
oczekiwanie społeczne. Każdy ma prawo do demonstrowania, zarówno swoich przekonań, jak i przekonań, że nie lubi osób homoseksualnych. Chodzi tylko o to w jaki sposób wyrażamy te swoje przekonania. Prosiłam pana ministra Kalisza, żeby ten marsz tolerancji jednak był marszem, który nie spowoduje agresji, bójek i pewnych agresywnych zachowań, a być może nawet pobić. Niestety takie sygnały z Krakowa dochodzą. Grupy, które są nietolerancyjne, które można powiedzieć, przypominają wręcz ideologię faszystowską, wzywa do – cytuję – wykopania pedałów z Krakowa. To świadczy, myślę, jak wiele w nas jeszcze potrzeby dyskutowania i rozumienia tego, czym są prawa człowieka i co to jest tolerancja. A Bogdan Klich z PO mówi, że to straszne, że Pani się w to zaangażowała, że to doprowadzi do wojny światopoglądowej. Myślę, że ta burza wokół problemu marszu tolerancji, czyli po pierwsze dyskusji na uniwersytecie o tym, czym są prawa człowieka, czym jest odmienność, co to jest tolerancja – właśnie tę
część dosponsorowałam z budżetu państwa 6 tys. złotych. Cieszę się, że mogę nad tym wydarzeniem objąć patronat. Będzie także marsz upamiętniający zamordowanie 45 tys. osób homoseksualnych w obozie zagłady. Myślę, że dobrze, żebyśmy wiedzieli na czym ta odmienność polega. W Polsce bardzo często utożsamia się osoby homoseksualne z przestępstwem, jakim jest homofilia. Zwłaszcza politycy nie powinni straszyć ludzi, tylko wyjaśniać na czym dane zjawisko polega. Nie dziwi Pani, że to właśnie PO, ugrupowanie liberalne ma problem, oczywiście nie wszyscy, z zaakceptowaniem tego pomysłu? Nie tylko mnie nie dziwi, ale w ogóle trudno mi uznać ugrupowanie liberalne, które powinno być za promowaniem pewnej swobody stylu życia, wybrania własnej drogi, że tak krytycznie odnosi się do problemu osób homoseksualnych. Czy Izabela Jaruga – Nowacka wyklucza, że w przyszłości będzie kandydowała w wyborach prezydenckich? Polityk nigdy nie mówi nigdy. Dziękuję bardzo. Nigdy, nie
mówi nigdy – powiedziała Izabela Jaruga – Nowacka, która do 14 maja jest wicepremierem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)