Izabela Bodnar dla Wirtualnej Polski. Zdecydowały "wpadki" i "Jacek Protasiewicz"
- Jestem rozczarowana, nie ukrywam - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską posłanka i kandydatka na prezydenta Wrocławia Izabela Bodnar. W drugiej turze wyborów samorządowych przegrała z dotychczasowym włodarzem Wrocławia - Jackiem Sutrykiem.
- Spodziewałam się lepszego wyniku, ale przyjmuję to z pokorą. To jest demokratyczny wybór i należy go szanować - mówi Wirtualnej Polsce Izabela Bodnar.
Przegrała przez aferę?
Powody porażki? Jak sama wskazuje, zaważyło na tym "kilka jej wpadek" oraz "Jacek Protasiewicz".
Były wicewojewoda dolnośląski w ostatnim czasie zasłynął z serii kontrowersyjnych wpisów w mediach społecznościowych. Obrażał w nich dziennikarzy i polityków oraz insynuował na tematy prywatne poszczególnych osób. W efekcie stracił stanowisko - na wniosek Donalda Tuska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To była próba zdyskredytowania mnie"
Protasiewicz - w przypadku prezydentury dla Bodnar - byłby pierwszym kandydatem do zastąpienia jej w Sejmie, w roli posła. Trzeba dodać, że już po dymisji - i jeszcze przed wyborami - zapewniał, że nie zdecydowałby się na ten ruch.
Inne przyczyny? Zdaniem Izabeli Bodnar "w tej kampanii było sporo mowy nienawiści". - To nie była czysta kampania. To była próba zdyskredytowania mnie. I nie wiem, co jeszcze mogłam zrobić lepiej. To i tak jest świetny wynik jak na niezbyt znana osobę - mówi na gorąco.
- To nie było tak, że ja sobie chciałam zostać prezydentem. To nie był cel sam w sobie. Chciałam po prostu zrobić coś dobrego dla Wrocławia. Jestem po prostu lepszym menedżerem - deklaruje.
- Z debaty przedwyborczej byłam zadowolona. Byłam sobą, wypunktowałam dotychczasowego prezydenta. Muszę sobie dopiero to wszystko przemyśleć, ale sukcesem już jest samo to, że wystartowałam w tej kampanii. Dzięki temu nawiązała się we Wrocławiu prawdziwa debata i dyskusja. To jest bezcenne - podkreśla Bodnar.
Jak wskazuje - nie wie, czy w kolejnych wyborach powalczy o fotel prezydenta Wrocławia ponownie. - Niczego nie wykluczam. Mam dopiero 49 lat, więc jeśli będę miała motywację, to być może tak - dodaje.
Dorota Kuźnik, dziennikarka Wirtualnej Polski